Profesor Bronisław Geremek jako wybitna postać historyczna jest oczywiście także postacią kontrowersyjną. Ale dziś chciałbym wszelkie kontrowersje pominąć, a przede wszystkim podkreślić, że nie licząc papieża, jest on jedną z trzech osób w Polsce, które odcisnęły najsilniejsze piętno na przemianie 1989 i 1990 roku, obok Lecha Wałęsy i Tadeusza Mazowieckiego.
Bronisława Geremka poznałem w 1971 lub 1972 roku. Spiskowaliśmy na jakiejś czerwonej kanapie, spotykając się przez kilka lat w różnych okolicznościach – także potem, gdy już powstał KOR.
Najważniejszym momentem naszej znajomości był oczywiście strajk sierpniowy. Od tego czasu Geremek zaczął odgrywać bardzo ważną rolę w „Solidarności”. Miałem wtedy okazję obserwować i ogromną ilość negocjacji z rządem, i posiedzenia Komisji Krajowej. Bronisław Geremek był wtedy człowiekiem niezwykle ważnym dla związku. Ale to nieprawda, co niektórzy próbują mu przypisać, że to pod jego dyktando Lech Wałęsa robił jakieś rzeczy. Zarówno te dobre, jak i te mniej mądre Wałęsa robił na własny rachunek. Choć Bronisław Geremek był oczywiście ważną osobą, której on słuchał.
Bardzo blisko współpracowałem też z Bronisławem Geremkiem podczas pierwszego kongresu „Solidarności”. On był przewodniczącym komisji programowej. Jest twórcą dokumentu, który tam wówczas powstał. To był czas, gdy byłem z nim chyba najbliżej.
Potem kandydował na zjeździe „Solidarności”. Odpadł bardzo szybko. Ze strony radykałów była zbyt duża niechęć do wszystkich, którzy byli zaangażowani jako eksperci – do intelektualistów. Ja odpadłem później tylko dlatego, że między mną a działaczami nie było tak dużego dystansu. Geremek to był jednak profesor.