W Sosnowcu mieszkało wiele zasymilowanych żydowskich rodzin. Władysław Szpilman, który urodził się tam 5 grudnia 1911 roku, także z takiej rodziny się wywodził. Jeśli czasem używamy określenia Polak wyznania mojżeszowego, to uważam, że również w odniesieniu do tego zacnego muzyka byłoby to właściwe. Jego rodzina była i jest bardzo związana z Polską. Nie byli syjonistami, nie wyjechali do Erec Israel.
Szpilman uczył się gry na pianinie w warszawskiej Wyższej Szkole Muzycznej im. Fryderyka Chopina pod kierunkiem Józefa Śmidowicza, następnie kontynuował studia w Berlinie w Akademie der Kunste. Skomponował wtedy pierwsze utwory symfoniczne, w tym najbardziej znane „Życie maszyn”. Po powrocie do Warszawy rozpoczął pracę jako pianista akompaniator Polskiego Radia oraz nawiązał współpracę ze skrzypkiem Bronisławem Gimplem. Był to rok 1934. Wtedy także skomponował kilka niezapomnianych szlagierów oraz muzykę do filmów „Wrzos” i „Dr Murek”.
Wojna zastała Władysława Szpilmana podczas wykonywania w studiu Polskiego Radia utworów Fryderyka Chopina... Dobrze pamiętamy sceny z filmu Romana Polańskiego „Pianista”, kiedy to Szpilman ubiegał się o pracę w kawiarniach i salkach koncertowych w getcie warszawskim, aby móc utrzymać rodzinę. Następnie ciężko pracował fizycznie przy pracach budowlanych. Wówczas udało mu się uciec z getta i znaleźć schronienie w kamienicy w alei Niepodległości. Żył dzięki pomocy swoich wspaniałych przyjaciół: Janiny i Andrzeja Boguckich, Heleny i Czesława Lewickich, Eugenii Umińskiej, Piotra Perkowskiego, Witolda Lutosławskiego, Edmunda Rudnickiego oraz wielu innych osób.
To właśnie tam po powstaniu warszawskim, kiedy został pozbawiony wszelkiej pomocy, znalazł go kapitan Wehrmachtu Wilm Hosenfelt, który od czasu do czasu przynosił Szpilmanowi jedzenie... Tę niebywałą historię Szpilman opisał w książce „Śmierć miasta 1939 – 1945”, którą opublikowano przy pomocy Jerzego Waldorfa. Jej wznowienie, pozbawione komunistycznej cenzury, ukazało się całkiem niedawno. Po wojnie wrócił do pracy w Polskim Radiu. Dalej komponował swoje urocze piosenki i pełnił rolę dyrektora działu muzyki lekkiej.
To właśnie Władysław Szpilman wpadł na pomysł i zorganizował w 1961 roku tak popularny do dziś Międzynarodowy Festiwal Piosenki w Sopocie. Z powodzeniem też koncertował po Polsce i Europie i oczywiście tworzył kolejne przeboje. Nagrywał płyty, pisał muzykę do filmów, przedstawień teatralnych – także dla dzieci. Teksty do skomponowanych przez niego melodii pisali najlepsi: Konstanty Idelfons Gałczyński, Edward Fiszer, Artur Międzyrzecki, Kazimierz Winkler. Równie wybitni artyści wykonywali i w dalszym ciągu wykonują jego niezapomniane kompozycje: Mieczysław Fogg, Maria Koterbska, Sława Przybylska, Helena Majdaniec, Violetta Villas... Ostatnio nawet, zdaje się, że dzięki programowi Waldemara Malickiego z udziałem Doroty Miśkiewicz i Przemysława Brannego, moda na piosenki Szpilmana zaczyna wracać. To pięknie zjawisko – tak kunsztowne utwory rozrywkowe, z taką piękną polszczyzną stanowią strawę dla ducha.