I tu, i tam znaleźli się ludzie obdarzeni wyobraźnią, o ogromnym zapale do pracy i smykałką do rozkręcania interesów na obszarach dotąd nieeksploatowanych. I tu, i tam pionierami kinematografii okazali się Żydzi.
Dodajmy, że byli to polscy Żydzi. O ich karierach za oceanem pisał tu niedawno (w numerach 21, 23 i 24) profesor Szewach Weiss. Przypomnijmy, że Hirsz Warner, znany jako Harry – założyciel wielkiej wytwórni filmowej – urodził się w mazowieckim Krasnosielcu i stamtąd ruszył z braćmi Jackiem, Samem i Albertem do Stanów.
Inny wielki producent Samuel Goldwyn mieszkał w dzieciństwie w Warszawie, a nazywał się wtedy Szmuel Gelbfisz. Z kolei scenarzysta i reżyser filmowy Billy Wilder pochodził z Suchej Beskidzkiej, gdzie rodzice dali mu imię Samuel.
W tym numerze profesor Marian Fuks kreśli panoramę naszej kinematografii przed i po I wojnie światowej. Pisze: „Znani reżyserzy, m.in. Henryk Szaro (Szapiro), Aleksander Ford (Lifszyc), Józef Lejtes – podobnie jak aktorzy Kazimierz Krukowski, Konrad Tom, Michał Znicz, Karol Borowski, Aleksander Węgierko i wielu innych – byli Żydami.
Michał Waszyński (1904 – 1967, wł. Waksman) w wytwórniach warszawskich poświęcił się twórczości przeważnie komediowej, o czym świadczą same tytuły niektórych filmów, jak „Jaśnie pan szofer”, „Jego ekscelencja subiekt”, „Dodek na froncie”, „Antek policmajster”, „Pod banderą miłości” itp. Ale wśród 40 przezeń zrealizowanych filmów nie zabrakło także pozycji bardziej ambitnych, jak np. „Znachor” (1937), „U kresu drogi” (1939), a po wojnie „Wielka droga” (1946). Zmarł w Madrycie”.