Wskazuje na świadomość podwójnego wydziedziczenia: Żyda z praw obywatelskich i Polaka z praw i wolności politycznych. Żydzi prezentowali się w oczach polskiego społeczeństwie jako inni i obcy, podobnie Polacy w oczach carskich zaborców. Za przykład niech posłuży następująca scenka szkolna. Kiedy uczniowie głośno protestowali, że rosyjski nauczyciel wykłada polską literaturę po rosyjsku, uczeń Goldszmit zerwał się i zawołał: „Dajcie mu wreszcie spokój, koledzy”. A na to nauczyciel: „Nie goworitie po polski”.
Sytuacja podwójnego wyobcowania i wyzucia z praw nie mogła pozostać bez wpływu na sposób postrzegania świata przez Korczaka. Kierowała uwagę na poniżonych i zdegradowanych. Podczas praktyki lekarskiej dr Goldszmit stykał się bezpośrednio z największą żydowską biedotą (co opisał we wstrząsających „Obrazkach szpitalnych”, 1909). Także na koloniach dla najbiedniejszych dzieci, na które wtedy wyjeżdżał, nie brakowało widoków ubóstwa i jego demoralizujących skutków. Przy głęboko etycznym stosunku do życia, jakim się odznaczał, wyczulenie na inność wzbogaciło się o odpowiedzialność za innych, uzupełniło troską o „niższych” i słabszych.
Wrażliwość na zło i krzywdę zbliżyła młodego Henryka Goldszmita do tych, którzy jak on nie umieli się pogodzić ze zniewoleniem i wyzyskiem. Jako słuchacz tajnego Uniwersytetu Latającego (poprzednika nielegalnego Towarzystwa Kursów Naukowych w PRL) znalazł się w środowisku, skąd promieniowały idee nonkonformizmu, rodziły się różnorakie formy społecznikostwa.
Specyficznie polski etos inteligenckiego ofiarnictwa społecznego znalazł w nim zapalonego wyraziciela i obrońcę. Jego zwrot do „ludu” (na łamach „Czytelni dla Wszystkich”, 1898 – 1901) i zainteresowanie proletariatem w „Głosie” (1904 – 1905) było równoznaczne ze zwracaniem się innego do innych. Oznaczało wczucie się w ich sytuację, zrozumienie ich położenia. Stąd akces do nurtu etycznego socjalizmu, który dominował w „Głosie”, czerpiąc inspiracje z etyki kantowskiej.
Zamieszczał w tym piśmie (oraz w jego kontynuacjach: „Przeglądzie Społecznym” i „Społeczeństwie”, 1906 – 1910) ostre, demaskatorskie felietony, piętnujące niesprawiedliwość społeczną i odzieranie robotnika z godności. Pracował też w bezpłatnych czytelniach Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności, współpracował ofiarnie jako prelegent z powstałym po rewolucji 1905 r. Towarzystwem Kultury Polskiej.