Byli oni, i są nadal, wysoko cenieni ze względu na ich etos, erudycję, walory moralne, a jeżeli chodzi o kantorów synagogalnych, także wokalne. I co warte podkreślenia, nie zapominają o swojej dawnej ojczyźnie.
Częstym gościem w Polsce w latach 80. ub. wieku bywał rabbi Chaskiel Besser z Nowego Jorku, rodem z Radomia. W czasie jednej z wizyt rabbi Besser, świetnie władający językiem polskim, w synagodze im. Małżonków Nożyków w Warszawie podczas koncertu muzyki synagogalnej z nagrań poprosił o zaprezentowanie utworu, który, jak to określił, „jest drogi mojemu sercu”.
Gdy włączono kasetę rabbi Besser, zebrane audytorium wysłuchało symfonicznego nagrania poloneza „Pożegnanie ojczyzny” Michała Kleofasa Ogińskiego, a rabbi Besser ze łzami w oczach dziękował za spełnienie jego prośby.
Kiedy z okazji 45. rocznicy powstania w getcie warszawskim (1988) gościł w naszym kraju jeden z najsławniejszych obecnie kantorów amerykańskich, nadkantor Fifth Avenue Synagogue i profesor Yeshiva University w Nowym Jorku – Joseph Malovany, pierwszą swoją podróż po Polsce rozpoczął od Pułtuska, skąd pochodzili jego dziad i ojciec, który – zanim wyjechał w 1936 r. do Palestyny na Macabiadę i tam pozostał – śpiewał w chórze tamtejszej synagogi. Od tej pory Malowany za każdym razem bawiąc w Polsce odwiedza Pułtusk, gdzie jest serdecznie przyjmowany, a tamtejsza wyższa uczelnia zorganizowała mu katedrę, w której wykłada.
Inny sławny rabin-pieśniarz ze Stanów Zjednoczonych, który zmarł w samolocie z Londynu do Nowego Jorku w 1994 r., Shlomo Carlebach (studiował także archeologię, psychologię i nauki humanistyczne na Columbia University), urodził się wprawdzie w Berlinie, ale z dumą podkreślał, że jego pradziad był ongiś głównym rabinem na krakowskim Kazimierzu. I dlatego ze szczególnym wzruszeniem rabbi Shlomo, będąc w Krakowie, modlił się za jego duszę w tamtejszej synagodze.