Na Przesmyku Karelskim, po przygotowaniu ogniowym, w którym brało udział ponad tysiąc dział i około setki samolotów bombowych, Sowieci ruszyli naprzód w rejonie Summa. Finowie odparli jednak dwa ataki, niszcząc ok. 20 czołgów.
Kolejny raz fale sowieckiej piechoty wspieranej czołgami zaatakowały 5 lutego. Tym razem Sowieci przez siedem godzin intensywnie ostrzeliwali pozycje fińskiej 7. DP, przeciwko której Timoszenko rzucił trzy dywizje i setkę czołgów. Sowieci zdołali wgryźć się w pozycję główną linii Mannerheima, ale fińskie kontrataki wyparły ich. Niemniej sytuacja była na tyle poważna, że dowództwo fińskie rozważało wprowadzenie do walki odwodu strategicznego.
Następnego dnia Sowieci wznowili ataki, stosując nowinkę taktyczną w postaci opancerzonych sań holowanych przez czołgi. Mimo niezwykle ciężkiego ostrzału i bombardowania lotniczego połączonego z nieustającym naporem piechoty obrońcy utrzymali pozycje. Było to apogeum pierwszej bitwy w Bramie Karelskiej.
11 lutego rozpoczęła się druga ofensywa Woroszyłowa, zwana też generalną ofensywą lutową. Tym razem falowe ataki piechoty poprzedzało trzygodzinne przygotowanie artyleryjskie. Do godzin popołudniowych Finowie wprowadzili już do walki swoje odwody taktyczne i kiedy w rejonie Lähde powstał wyłom, zamknął go batalion z odwodu operacyjnego.
Sowiecka taktyka zmasowanych, wyniszczających ataków i ciągłego ostrzału zaczęła przynosić efekty w postaci wyczerpywania szczupłych rezerw obrońców. W drugim dniu ofensywy wojska sowieckie nieprzerwanie atakowały na szerokim froncie, wdzierając się w głąb obrony. Widząc, że zbliża się moment kulminacyjny bitwy, dowództwo sowieckie wzmocniło Front Północno-Zachodni (w jego skład wchodziło już 29 dywizji), a przy okazji zmieniło jego nazwę na Front Leningradzki.