Obraz kreowany przez publicystów i aparat NKN został podchwycony przez środowiska niezwiązane z komitetem, ale czułe na tradycję czynu zbrojnego. Bo nie sposób wyobrazić sobie, w jaki sposób można było sztucznie inspirować czy wpływać na wysyp autentycznych objawów przywiązania, wręcz kultu Piłsudskiego. Budowanie wizerunku było zadaniem wdzięcznym także ze względu na pozamerytoryczne walory bohatera. Miał on niebagatelne atrybuty: przystojny, o wspaniale rzeźbionej twarzy, doskonale orientował się w nastrojach i potrafił dostosować do otoczenia. Kochały go kobiety, a Liga Kobiet Pogotowia Wojennego optowała za jego polityką bez zadawania kłopotliwych pytań. To samo młodzież, bo oddziaływał mit człowieka czynu.
[wyimek]STRACH PRZED ŚMIESZNOŚCIĄ Myśmy się porywali „z motyką na słońce”, dmuchali przeciwko wichurze nieufności, pogardy dla tych, co się ważą na takie szalone czyny. Ale jeden jedyny tylko strach nas ogarniał, byśmy się nie stali śmiesznymi w historii, aby nie przysporzyć narodowi polskiemu jeszcze jednego upokorzenia. Żyła w nas ta wściekła ambicja: własnymi siłami wytworzyć nowe wartości polskie. - Józef Piłsudski, mowa na bankiecie w Krakowie, 29 marca 1916, w: Pisma Zbiorowe, t. IV, Warszawa 1937, s. 48 – 51[/wyimek]
Adam Pragier, polityczny oponent Piłsudskiego, zapisał w czerwcu 1915 roku: „Byłem na kilkudniowym urlopie w Krakowie i tam mogłem znowu z bliska oglądać Piłsudskiego. Urządzono dla niego w salach Towarzystwa Lekarskiego raut. Atmosfera pełna smaku. (...) Otoczony był mnóstwem osób. Było tam trochę legionistów, notable, wiele kobiet, bo przyjęcie urządziła Liga Kobiet. Piłsudski stał w małej salce i odbywał jak gdyby dworski circle (..). Widać było, że czuje się świetnie, moralnie i fizycznie. Był wyprostowany, jak gdyby urósł, nie miał już bródki, włosy przystrzyżone na jeża, ruchy i gesty już całkiem wojskowe. Mówił krótko i niewiele, obdarzając każdego na równi kilkoma słowami. Objawów czołobitności nie zauważał. Miał w sobie coś dobrotliwie królewskiego”. W innym miejscu Pragier zapisał: „Dla proletariuszy miał na głowie robotniczą siwą maciejówkę i nie nosił żadnych oznak swej godności. Dla szlachty zgolił brodę, zostawiając sumiasty kresowy wąs szlagoński, dla hrabiów nosił sygnet z odmianą herbu Kościeszy i mówił o swym kniaziowskim pochodzeniu, z żołnierzami zaś gadał żołnierską gwarą, szafując często soczystymi wyrazami. Potrafił być czarującym causerem wśród dam, a gdy zachodziła potrzeba, stawał się ciekawym gawędziarzem wśród starszych panów, innym razem ponurym, milczącym sfinksem lub brutalem”.
[Adam Pragier, „Józef Piłsudski we wspomnieniach tych, którzy go znali”, „Na Antenie – Wiadomości”, nr 1139, Londyn 1968]
Wizerunek zbudowany podczas wielkiej wojny harmonijnie rozbudowano w okresie niepodległości. Ale już w listopadzie 1918 roku mało kto mógł rywalizować z Piłsudskim – zesłańcem, konspiratorem na życie cara, sybirakiem, bojowcem PPS, więźniem X Pawilonu Cytadeli, budowniczym polskiej irredenty, dowódcą polowym I Brygady i politykiem, który na dany wynik wojny dobrze się przygotował.
[srodtytul]Kochanek legendy, co nieść go chciała...[/srodtytul]
Najważniejszym więc pokłosiem czynu legionowego było wykreowanie wodza i polityka w ogólnopolskiej skali. Cóż bowiem z zainteresowania mediów czy artystów albo i z odkurzonej symboliki, jeśli nie ma ona swego hetmana. Proces dojrzewania Piłsudskiego do tej roli był rozciągnięty w czasie, ale z pewnością dokonał się w latach 1914 – 1918. Gdy w listopadzie 1918 roku wracał do Warszawy, był wodzem nie tylko w horyzoncie wojskowym, ale i politycznym. W okresie, o którym mówimy, Piłsudski był traktowany jako osoba odpowiedzialna za „podniesienie polskiej szabli”, za zryw narodowy, do którego pozostałe zabory i społeczeństwo w swojej masie z opóźnieniem doszlusowały. Popularność ta wynikała z długu moralnego wobec inicjatora i lidera polskiej irredenty, a społeczeństwo rekompensowało sobie ów dług właśnie w symbolice. To podczas I wojny światowej imieniny Piłsudskiego awansowały do rangi święta. Z tej okazji przesyłano na jego adres laurki i dyplomy, a napływały one przede wszystkim z małomiasteczkowych środowisk.
Ważną rolę odgrywała tu młodzież, nasycona literaturą romantyczną, wyglądająca wodza, który stałby się rzecznikiem jej pokolenia. Nie chodziło zresztą wyłącznie o młodzież męską, zachowało się wiele przykładów oddania ze strony szkół dla dziewcząt. Geograficzny rozrzut nadawców dawał wiele do myślenia, negował też ewentualny zarzut, iż akcje tego rodzaju były inspirowane czy sterowane. Były autentycznym wyrazem przywiązania i odzwierciedleniem nastrojów wobec kogoś, kto na emocjonalne przywiązanie zapracował z szablą w dłoni.
Podsumowania dotyczące Piłsudskiego czyniło także społeczeństwo poza granicami Galicji. Bardziej czy mniej świadomie zaczęło go traktować jako wybitnego dowódcę, a nawet męża stanu. Po pierwsze – reaktywował swym wystąpieniem sprawę polską. „Powstanie sierpniowe 1914 roku było pierwszym i jak dotąd jedynym w naszych dziejach powstaniem zwycięskim. [...] W głębokiej, serdecznej wdzięczności naszej symbolem niepodległej Polski będzie zawsze Piłsudski, nikt inny. On jeden miał pierś i ramiona na miarę Fidiasza i on jeden mógł udźwignąć płaszcz legendy, albo też ona jego jednego nieść chciała, bo był jej kochankiem”.
[Zygmunt Nowakowski, „Płaszcz nie wyżebrany”, „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”, nr 113, Londyn 12.05.1960]
Związek Walki Czynnej, a następnie Związki i Drużyny Strzeleckie traktował jako zawiązek regularnej armii. Format wodza odzwierciedlają równie dobitnie analizy o charakterze strategicznym, dotyczące teatru działań i armii wroga. Jak bowiem inaczej traktować „Geografię militarną Królestwa Polskiego” czy inspirowane i przezeń poprawiane prace współpracowników: Michała Sokolnickiego „Sprawa Armii Polskiej” czy „Skarb i wojsko” napisane przez Mariana Kukiela. Już na tym etapie położył podwaliny pod przywrócenie do społecznego obiegu zapomnianego od dwóch pokoleń polskiego żołnierza. „Ideał rycerza stanął żywy pośród nas. Legendy i śpiewy narodowe, polskie słowo, tęsknota i żądanie, co zwracać się musiały do grobów i z popiołów wyjmować pożywienie konieczne dla żywych: psyche polska włócząca się dotąd po cmentarzach, aby zaczerpnąć wiary w siebie, dzisiaj pije i pić będzie przez dziesiątki lat z żywego źródła, w którym bije heroiczne serce polskiego rycerza. To są dziejowe zasługi Józefa Piłsudskiego. Gdyby tylko tyle był uczynił, dość jest, by dać mu miejsce pośród najwyższych duchów polskich”.
[Zygmunt Kisielewski, „Krwawe drogi”, Kraków 1916, s. 14]
[srodtytul]Format Piłsudskiego i ambicje Sikorskiego[/srodtytul]
O formacie wodza świadczy także odwaga w podejmowaniu wyzwań. Jeśli porównać liczebność armii zaborczych, łatwo poddać się argumentom wytaczanym przez środowiska narodowe. Ale Piłsudski doskonale znał meandry wojny partyzanckiej, posiadał też czytelne odsyłacze w historii innych narodów. George Washington z gromadą słabo wyszkolonych farmerów pokonał przecież angielski korpus ekspedycyjny i w konsekwencji wywalczył niepodległość Stanów Zjednoczonych. Giuseppe Garibaldi z 1000 czerwonych koszul zrobił dla niepodległości Włoch więcej aniżeli zwycięstwa francusko-sardyńskie nad armią austriacką. Dla Piłsudskiego najważniejszą była więc kadra. Kalkulował, że w momencie napięcia wojennego i rewolucyjnego szeregi się zapełnią.
[wyimek]UCZYŁA NAS KREW W tych ciasnych granicach, jakie nam zakreślono, uczył nas każdy szrapnel, każdy granat, każdy trup kolegów naszych i cieszyliśmy się, kiedy oczy nieledwie dziecinne naszych żołnierzy wżerały się w wypadki wojenne, by wyjść z tego upokorzenia i godnie zasłużyć na rycerskie ostrogi. Uczyła nas krew naszych chłopców, rośliśmy w każdej potrzebie. - Józef Piłsudski, mowa na bankiecie w Krakowie, 29 marca 1916 r., w: „Pisma zbiorowe”, t. IV, Warszawa 1937, s. 48 – 51[/wyimek]
O tym, że Legiony traktować można jako zawiązek armii narodowej, świadczy dobitnie ich skład społeczny, a także siła przyciągania. Do ochotniczej przecież formacji zaciągnęło się po kilkuset młodych ludzi z powiatowych miasteczek wielkości Pilzna, Żywca, Mielca czy Krosna. Tego rodzaju magnes posiadać mogła formacja traktowana jako armia narodowa. Ten, kto rzucił hasło jej utworzenia, z definicji zasługiwał na status jej wodza. Posunięcia Piłsudskiego odsłaniają jeszcze jeden aspekt, mianowicie połączenie funkcji wojskowych i politycznych. Obrazowo można to unaocznić, porównując go do mającego nie mniejsze ambicje Władysława Sikorskiego. Ten pierwszy reprezentuje horyzont polityczny i stałą kalkulację na końcowy moment wojny, ten drugi orientuje się na bieżącą potrzebę zasilania szeregów legionowych. W 1917 roku Piłsudski wykazał zdolność do przeorientowania swej polityki, do porzucenia święcących triumfy Niemców na rzecz zwalczania ich wpływów. Sikorski pozostał w rydwanie państw centralnych, nie rozumiejąc, że nie służy już dobrze polskim interesom.
Piłsudski pragnie, by legioniści udowadniali swą przydatność w polu, nie chce jednak polskiej krwi przelewać bez widoków na ekwiwalent polityczny. Argumentu polskiej krwi używa kolejno wobec wszystkich trzech zaborców. Świadczą o tym kontakty z płk. Oskarem Hraniloviciem i mianowanymi przez Wiedeń dowódcami Legionów. Mówi im o wojsku polskim, o konieczności postawienia politycznego celu dla swej armii. Domaga się zmian podkreślających narodowy charakter wojska. Niekiedy używa jako pośrednika prezesa Naczelnego Komitetu Narodowego Władysława Leopolda Jaworskiego, któremu precyzyjnie wykłada potrzebę odseparowania zasobów i sił Królestwa Polskiego od austro-węgierskiej polityki. Chce, by Królestwo decydowało o sobie, innymi słowy – myśli nie o rozwiązaniu w duchu ambicji Jaworskiego, lecz o niezależnym państwie polskim, dla którego kołem zamachowym będzie potencjał tkwiący w pozostałych ziemiach polskich. O tym, że monarchia nie dorosła do rozwiązania odpowiadającego duchowi czasu, wiedzieli jej najwierniejsi rzecznicy. Stało się to jasne, gdy po raz kolejny nie wypowiedziała się publicznie w sprawie polskiej po zajęciu Warszawy w sierpniu 1915 roku.
[srodtytul]Z Beselerem jak równy z równym[/srodtytul]
Do 5 sierpnia 1915 roku, czyli do wyzwolenia od Rosjan Warszawy, dominowało oczekiwanie na stanowisko Wiednia, potem rozpoczął się etap sondowania Berlina. Wtedy jeszcze Niemcy nie mieli ani potrzeby podjęcia tego zagadnienia, ani pełnej wiedzy o wartości żołnierza Legionów. Ale pod koniec 1916 roku Piłsudski na temat Polski i armii negocjuje z generałem-gubernatorem Hansem Beselerem. Warto uzmysłowić sobie stosunek sił: Beseler reprezentował armię, która liczyła wówczas 332 dywizje i toczyła walki głęboko na terytorium Francji i Rosji, armię, która właśnie zajęła Bukareszt i była u szczytu powodzenia wojennego. Piłsudski reprezentował w tym czasie nie więcej niż 25 000 ochotników. Pozostaje więc paradoksem, iż Beseler traktował go jako reprezentanta narodu i wojska i mimo wszystko negocjował z nim w duchu partnerstwa. I to twarda postawa Piłsudskiego uniemożliwiła rozbudowę armii polskiej pod niemieckimi rozkazami.
Do kolejnego zwrotu w polityce Piłsudskiego doszło, gdy rewolucja marcowa 1917 roku doprowadziła do upadku caratu. Piłsudski był wówczas w stanie – a to atrybut wielkiego wodza i polityka – przeorientować raz jeszcze swą politykę. Gdy Zjazd Związku Wojskowych Polaków w czerwcu 1917 roku wybrał go na swego honorowego przewodniczącego, rozważał ewentualność przedarcia się przez front i podjęcia walki z Niemcami. Gdyby plan taki został zrealizowany, byłaby to walka po stronie mocarstw zachodnich. Nie jest więc uprawniony pogląd, że Piłsudski do końca pozostawał w orbicie państw centralnych.
[M. Kukiel, „Wskrzeszenie Wojska Polskiego”, Londyn 1960]
Ciąg przyczynowo-skutkowy pomiędzy postawą Legionów a aktem 5 listopada 1916 roku – czyli zapowiedzią przywrócenia przez mocarstwa centralne samodzielnego Królestwa Polskiego – jest niezaprzeczalny. Dowodzenie I Brygadą to najważniejszy tytuł do umieszczenia Piłsudskiego w narodowym 0panteonie. Dał impuls, stanął na czele ruchu, który w połączeniu ze sprzyjającymi okolicznościami doprowadził do odzyskania niepodległości. Na moment, kiedy Polska budziła się do zmartwychwstania, był przygotowany, a dziedzictwem I Brygady okazali się wszyscy, którzy po 10 listopada 1918 roku rozpoczęli rozbrajanie okupantów i zapełniali szeregi wojskowe. Nadrabiali w ten sposób zapóźnienie w stosunku do pokolenia I Kompanii Kadrowej.
To rozprzestrzenienie idei niepodległości na całe społeczeństwo było najważniejszym dziedzictwem Legionów.
[i]Janusz Cisek - [link=http://www.januszcisek.pl" target="_blank]www.januszcisek.pl[/link] [mail=jcisek@muzeumwp.pl]jcisek@muzeumwp.pl[/mail] - dyrektor Muzeum Wojska Polskiego. W latach 90. dyrektor Instytutu Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku. Autor m.in. „Kalendarium życia Józefa Piłsudskiego (wspólnie z Wacławem Jędrzejewiczem) oraz albumu „Józef Piłsudski”[/i]