Wojenne przewagi Stefana Żeromskiego

Po Bitwie Warszawskiej Stefan Żeromski – wówczas szef działu literackiego referatu prasy Naczelnego Dowództwa Wojska Polskiego – wsiadł do samochodu i razem z drugim pisarzem (i dziennikarzem) Adamem Grzymałą-Siedleckim i malarzem Ferdynandem Ruszczycem pojechał na wizję lokalną miejsc, przez które przeszedł front.

Publikacja: 09.06.2009 06:42

Stefan Żeromski

Stefan Żeromski

Foto: NAC, Muzeum Wojska Polskiego

Trafili na probostwo w Wyszkowie, gdzie zostali poczęstowani herbatą. Wikary ks. Julian Modzelewski zachęcał ich, by częstowali się, rarytasem w owe dni, cukrem w kostkach. Pozostawił go, jak mówił, uciekający w popłochu po klęsce bolszewików, kwaterujący na probostwie inny Julian – Marchlewski, szykujący się wraz z Feliksami – Dzierżyńskim i Kohnem, do przejęcia władzy w Warszawie.

Żeromski sięgał do cukiernicy tym śmielej, że nie kto inny jak Marchlewski właśnie nie zapłacił mu ani feniga za niemieckie tłumaczenia jego książek. Niedoszły komunistyczny wielkorządca Polski znany był bowiem dobrze pisarzowi, od czasu gdy pertraktował z nim wydanie przez pewną monachijską oficynę „Popiołów”.

Z tej wojennej wyprawy cukrem w kostkach osłodzonej powstał najsławniejszy reportaż tamtego czasu – „Na plebanii w Wyszkowie”, w którym autor pytał: „Któż to byli ci trzej goście, którzy w tych izbach (probostwa) mienili się rządem polskim? Czy ich lud polski wybrał, czy ich ktokolwiek na tej ziemi mianował? Lud polski czy naród polski, tak rozumiany, jak to jest w ich zwyczaju, nie naznaczał żadnego z nich na godność, którą sobie przybrali.

Naznaczeni zostali przez kogoś z wyższa, w obcym kraju, w swym zespole, w swej partii. Jako takich można by ich nazywać tylko komisarzami w znaczeniu, jakiego ten wyraz nabrał w opinii ludowej polskiej podczas długoletniej działalności komisarzy „po krestjańskim diełam” za poprzedniej inwazji carów moskiewskich na ziemię polską”.

W referacie prasowym Naczelnego Dowództwa Żeromski pracował razem m.in. z Wandą Melcer i Kornelem Makuszyńskim. Wydawali jedniodniówki (m.in. „Brońmy Warszawy”), przygotowywali tygodnik „Wesoły wojak” i plakaty agitacyjne (wśród nich niezwykle ponoć skuteczny „Ceny w Rosji sowieckiej”).

Wojskowa przygoda Stefana Żeromskiego zaczęła się w październiku 1914 roku, gdy wstąpił do Legionów. Wydawało się to naturalne, Piłsudskiego znał przecież od szesnastu lat, jeszcze z okresu nielegalnego, gdy przyszły Komendant miewał w mieszkaniu pisarza na Żabiej melinę i trzymał tam broń oraz bibułę.

W Legionach Sikorski przydzielił Żeromskiego do Departamentu Wojennego Naczelnego Komitetu Narodowego jako urzędnika w randze oficerskiej. Na front wybierał się pisarz parę razy, bezskutecznie jednak. Za pierwszym razem był nawet usprawiedliwiony, gdyż ledwo przeżył katastrofę samochodową. W końcu Żeromski znalazł się w Zakopanem, gdzie podjął pracę w ekspozyturze NKN.

Gdy upadły Austro-Węgry, endecja stworzyła pod Tatrami Organizację Narodową, na której czele stanął Żeromski właśnie. 1 listopada 1918 r. zaczął przewodzić prezydium Narodowej Rady Zakopiańskiej, co równało się rządzeniem „Rzeczpospolitą Zakopiańską”. Nie istniała długo, niecały miesiąc, ale że czasy były burzliwe, w 1925 roku w liście do Tadeusza Łopalewskiego Żeromski wspominał z humorem: „Nawet prowadziłem wojnę o odzyskanie wsi Głodówki i Sucha Góra od inwazji czeskiej. Mile wspominam te moje przewagi wojenne i dyktatorskie, gdyż zawierają morze wesela”.

[i]Krzysztof Masłoń - krytyk literacki, dziennikarz „Rzeczpospolitej”[/i]

Trafili na probostwo w Wyszkowie, gdzie zostali poczęstowani herbatą. Wikary ks. Julian Modzelewski zachęcał ich, by częstowali się, rarytasem w owe dni, cukrem w kostkach. Pozostawił go, jak mówił, uciekający w popłochu po klęsce bolszewików, kwaterujący na probostwie inny Julian – Marchlewski, szykujący się wraz z Feliksami – Dzierżyńskim i Kohnem, do przejęcia władzy w Warszawie.

Żeromski sięgał do cukiernicy tym śmielej, że nie kto inny jak Marchlewski właśnie nie zapłacił mu ani feniga za niemieckie tłumaczenia jego książek. Niedoszły komunistyczny wielkorządca Polski znany był bowiem dobrze pisarzowi, od czasu gdy pertraktował z nim wydanie przez pewną monachijską oficynę „Popiołów”.

Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką