Trybunał Konstytucyjny uznał wczoraj, że wprowadzenie stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. było sprzeczne z konstytucjami PRL i III RP oraz z prawem międzynarodowym.
– Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy. Niestety, ofiarom stanu wojennego życia to nie wróci – komentuje dla „Rz" Ewa Kochanowska, wdowa po zmarłym w katastrofie smoleńskiej rzeczniku praw obywatelskich, na którego wniosek TK zajął się sprawą. – Mój mąż już w stanie wojennym dowodził, że był on nielegalny. Na pewno bardzo by się cieszył z takiego wyroku.
Janusz Kochanowski w latach 1982 i 1983 próbował opublikować w legalnych czasopismach: „Państwie i Prawie", „Studiach Prawniczych" i „Palestrze" tekst, z którego wynikało, iż dekret o stanie wojennym bezprawnie działał wstecz, bo wprowadzono go przed opublikowaniem tych przepisów. Jednak tekst „Z zagadnień ogłoszenia ustawy karnej" za każdym razem zdejmowała cenzura.
Z wyroku Trybunału zadowoleni byli też uczestnicy postępowania: Robert Hernand, zastępca prokuratora generalnego, oraz poseł PiS Andrzej Dera, który reprezentował Sejm.
– Wyrok Trybunału przywraca elementarną sprawiedliwość wobec wszystkich pokrzywdzonych przez stan wojenny – podkreślał Hernand.