Chleba, Wyrobka i rock’n’rolla…

15 lat temu, 30 lipca 1997 roku, w wieku 60 lat zmarł Bogusław Wyrobek, pierwszy i niekwestionowany rock’n’rollowy idol polskiej młodzieży

Publikacja: 30.07.2012 17:27

Bogusław Wyrobek podczas występu w Rudym Kocie

Bogusław Wyrobek podczas występu w Rudym Kocie

Foto: KFP

Red

Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"

Już po pierwszym występie zespołu Rhythm and Blues – 24 marca 1959 r. w gdańskim klubie Rudy Kot – przewartościowano istniejące dotąd przekonania dotyczące tego, jak ma wyglądać występ na scenie, jak ma się zachowywać publiczność, jakie miejsce w życiu społecznym zajmuje młody człowiek. Bogusław Wyrobek – pierwszy i niekwestionowany rock’n’rollowy idol młodzieży – wspominał, że młodzież krzyczała na występach zespołu: „Chleba, Wyrobka i rock’n’rolla”, co być może nie podobało się wielu „bardzo ważnym osobom”, ale raz uruchomiony mechanizm nie dał się już zatrzymać.

Wyjątkowość rock’n’rolla polegała na skupieniu wokół siebie wielu różnych zjawisk, takich jak charakterystyczna moda, kolor instrumentów, obyczaje i sposób zachowania się na scenie. Piosenka do tej pory miała być „kulturalna” i „przyjemna”. Podobnie schludny i uroczy miał być jej wykonawca. Nie inaczej miał wyglądać koncert. Wokaliści śpiewają, muzycy grają, a publiczność siedzi i słucha. To był schemat, który rozpaczliwie do rock’n’rolla nie pasował, i któremu należało się przeciwstawić. Młodzi ludzie przejawiali na koncertach nadzwyczajną aktywność, która denerwowała nie tylko władze, ale i dorosłą część społeczeństwa. Jak stwierdził A.P. Wojciechowski: „Zamiast usiąść grzecznie w fotelach, posłuchać, poklaskać i spokojnie pójść do domu, to oni wrzeszczą, gwiżdżą, dewastują: bez przerwy trzeba ich odganiać ze sceny”.

Rewolucja Non Stop

Nowość Non Stopu polegała na zmianie istniejącej konwencji koncertu, gdzie orkiestra gra, a publiczność siedzi i słucha. Muzyka, zgodnie z nazwą, miała brzmieć bez tradycyjnych przerw, które robiła zazwyczaj orkiestra. Pierwszymi gospodarzami sopockiego Non Stopu byli Czerwono-Czarni. W latach następnych występowali tam: Niebiesko-Czarni, Skaldowie, Grupa ABC, Test, Trio Wojciecha Skowrońskiego, Breakout, Krzak, Budka Suflera, SBB, a także zespoły z Węgier, Czechosłowacji i NRD.

Na przełomie lat 50. i 60. młodsza część społeczeństwa była u nas po prostu niższą kategorią społeczną przeznaczoną do wychowania, odpowiedniego ukształtowania i włączenia do dorosłego społeczeństwa. Oficjalne wytyczne regulowały całokształt życia młodych ludzi: począwszy od wyglądu zewnętrznego, poprzez życie szkolne i czas prywatny. Uczniowie szkół podstawowych i średnich nie powinni wyróżniać się stylem życia, potrzebami i strojem, który miał się charakteryzować prostotą i skromnością podkreślaną przez szkolny fartuch. Ubranie, także płaszcze i kurtki, zdobić miała szkolna tarcza pozwalająca na identyfikację młodego człowieka, dodatkowo symbolizująca jego miejsce w hierarchii społecznej. Regulaminy szkolne zabraniały młodym ludziom udziału w wieczornych rozrywkach dorosłych. Tzw. lotne komisje, złożone z nauczycieli i członków komitetów rodzicielskich, nadzorowały wejścia do kin i kawiarni. Niemile widziane były też prywatki, zwłaszcza te, które młodzi ludzie urządzali poza kontrolą rodziców.

Naruszenie zakazów oznaczało wystąpienie przeciw hierarchii wieku, niezmiernie ważnej w ówczesnym życiu społecznym. Tę hierarchię bardzo wyraźnie było widać podczas rock’n’rollowych koncertów. Sale wypełnione były przede wszystkim młodymi ludźmi, jednak w pierwszych rzędach siedzieli ludzie dorośli, często starzy – zasłużeni przedstawiciele związków, kółek, zrzeszeń. Dorośli siedzieli prosto, raz po raz odwracając się i patrząc z niesmakiem na to, co się działo za ich plecami. Widać było jednak, że to oni zupełnie nie pasują do miejsca, w którym się znaleźli, a nie odwrotnie. Młodość zaczęła rządzić się swoimi własnymi prawami.

Gierek nie lubi Rhythm and Bluesa

Pierwsza fala muzyki rockandrollowej przybyła do Polski, jak stwierdził Franciszek Walicki, „drogą morską” do Gdyni. Miasta portowe odegrały istotną rolę w rozwoju tej muzyki. Do nich po raz pierwszy trafiały płyty przywożone na statkach z odległych krajów zachodnich. Do takich ważnych miast portowych należał także Liverpool – kultowe miejsce dla rocka.

W Gdańsku w 1959 r. powstał pierwszy polski zespół rockandrollowy Rhythm and Blues. Przedtem rock and roll był w Polsce wykonywany przez zespoły jazzowe, m.in. przez formację Zygmunta Wicharego, grupę Drążek i Pięciu – Stanisława Drążka Kalwińskiego. Chór Czejanda w 1957 r. nagrał piosenkę „Tańcz i śpiewaj rock’n’rolla”, a Zbigniew Kurtycz „W Arizonie”. Jednak dopiero Rhythm and Blues był pierwszym polskim zespołem, który otwarcie głosił, że jest formacją rockandrollową. Grupę założył Franciszek Walicki, a wśród jej członków znaleźli się m.in.: Bogusław Wyrobek, Marek Tarnowski i grający na gitarze Leszek Bogdanowicz. Później dołączyli nowi wokaliści: Andrzej Jordan oraz Michał Burano, który stał się jednym z największych ulubieńców (wraz z Wyrobkiem) młodej publiczności, choć tzw. branżowa krytyka zarzucała mu wiele, przede wszystkim to, że nie potrafi mówić, a tym bardziej śpiewać, ani w polskim, ani angielskim, ani żadnym innym języku.

Podczas pierwszego występu zespołu wielką sensację wzbudziła zelektryfikowana gitara, która została podłączona do wzmacniacza o mocy... 15 watów, wymontowanego z radzieckiego magnetofonu Dniepr. Prasa nie omieszkała napisać o hałasie rozsadzającym mury okolicznych budynków pochodzącym z tego właśnie wzmacniacza. Pierwszy koncert rock’n’rollowy w Polsce składał się prawie wyłącznie z utworów zachodnich, z wyjątkiem jednego, instrumentalnego – kompozycji Leszka Bogdanowicza: „Hoola-Hoop Boogie”. Pozostałe to utwory Billa Haleya, Elvisa Presleya, Little Richarda, „Fatsa” Domino, Paula Anki i Tommy’ego Steele’a.

Publiczność zapełniała największe hale w Polsce. Bogusław Wyrobek na koncertach potrafił bisować nawet dziewięć razy. Występy grupy, a właściwie zachowanie się publiczności, zaczęły budzić wkrótce liczne kontrowersje. W „Jazzie”, gdzie recenzje i tak były dość łagodne w porównaniu z prasą codzienną, napisano m.in.: „Sposób produkowania się na estradzie R&B wyzwala wśród słuchaczy zbyt daleko idące reperkusje.

Trochę znajomości psychologii i widownia złożona z wyrostków na wrzask zawsze odpowie wrzaskiem. Prawo odbicia i tutaj znajduje swoje potwierdzenie…”. Najwięcej emocji wzbudził artykuł Daniela Passenta w „Polityce” pt. „A rachunki odrobione”. Bardzo często powoływali się na ten artykuł urzędnicy wydziałów kultury i sztuki, gdy odmawiali zespołowi zezwoleń na występy, radząc młodym wykonawcom, aby zabrali się do odrabiania rachunków, a nie liczenia pieniędzy. Pierwsza polska formacja rockandrollowa istniała zaledwie osiem miesięcy i zrealizowała 39 koncertów. Ostatni odbył się 27 października 1959 r. w Gdańsku. Do rozwiązania zespołu przyczynił się sam Edward Gierek – wówczas I sekretarz KW w Katowicach.

Prześladowane naśladownictwo

W stwierdzeniu o liczeniu pieniędzy było sporo prawdy, chociaż nie dotyczyła ona samych wykonawców, którzy byli opłacani według wyimaginowanych stawek i nie opływali w luksusy. Z koncertów rock’n’rollowych największe profity czerpały państwowe Estrady, które przynosiły do tej pory same straty i były instytucjami dotowanymi. Gdy zaczęły one organizować występy zespołów młodzieżowych. zanotowano olbrzymią nadwyżkę zamiast dotychczasowego deficytu.

Koncerty muzyki rockowej na stałe wpisały się w życie społeczne. Specyfika czasu i miejsca niosła jednak ze sobą wiele paradoksów. Niejednokrotnie wyłączano światło podczas koncertu, gdy jakiś sekretarz doszedł do wniosku, że zespół gra za głośno, albo mobilizowano oddziały milicji do pilnowania „chuliganów”; a jak wiadomo, na takich koncertach byli „sami chuligani”.

Z czasem jednak stała się rzecz, która wcześniej była nie do pomyślenia – to młodzież zaczęła narzucać dorosłym styl zachowania, ubierania, myślenia. Wprowadziła nowe, inne postrzeganie zjawiska młodości. Stało się ono o wiele bardziej atrakcyjne niż dorosłość czy dojrzałość, co zresztą pozostało do chwili obecnej. Młodość sama w sobie stała się wartością na tyle atrakcyjną, że zmieniono dla niej dotychczasowe hierarchie społecznej drabiny. Jak czytamy w „Jazzie” w 1968 r.: „O ile do niedawna jeszcze dorośli oszołomieni dźwiękami muzyki beatlesowskiej zatrzaskiwali drzwi z okrzykiem: apage satanas! – o tyle teraz już nie próbują unikać hałaśliwej muzyki, najwyraźniej nie rani im uszu, skoro z takim zapałem naśladują tańce nastolatków; naśladownictwo zresztą obejmuje nie tylko tańce, ale także modę młodzieżową, a nawet sposób bycia i żargon młodych”.

Treść artykułu brzmi bardzo znajomo – zawsze zarzucano jakieś naśladownictwo. W początkowym okresie piętnowano naśladownictwo młodzieży, która powtarzała wzorce zachodnie – pod koniec lat 60. autor ubolewa nad tym, że starsi naśladują młodych…

Wrzesień 2008

Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"

Już po pierwszym występie zespołu Rhythm and Blues – 24 marca 1959 r. w gdańskim klubie Rudy Kot – przewartościowano istniejące dotąd przekonania dotyczące tego, jak ma wyglądać występ na scenie, jak ma się zachowywać publiczność, jakie miejsce w życiu społecznym zajmuje młody człowiek. Bogusław Wyrobek – pierwszy i niekwestionowany rock’n’rollowy idol młodzieży – wspominał, że młodzież krzyczała na występach zespołu: „Chleba, Wyrobka i rock’n’rolla”, co być może nie podobało się wielu „bardzo ważnym osobom”, ale raz uruchomiony mechanizm nie dał się już zatrzymać.

Pozostało 93% artykułu
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką