Jeszcze w ZSRS generał rozpoczął poszukiwania zamordowanych oficerów, aby do końca swych dni pozostać strażnikiem pamięci ofiar zbrodni katyńskiej. Ostatni raz wystąpił publicznie w 1970 roku, w 30. rocznicę mordu popełnionego przez NKWD.
Po 1945 roku przyszło mu jeszcze przez ćwierć wieku toczyć zmagania na emigracji, bowiem wojna rozpoczęta niemiecko-sowiecką napaścią trwała dla niego nadal. Jak sam pisał – była to teraz „wojna o ciało i duszę Narodu". W zmaganiach tych głos generała brzmiał donośnie, a on sam stał się jednym z symboli walki i natchnieniem do niezłomnego trwania wbrew realiom politycznym przy idei suwerenności i całości Polski.
W obronie gwałtu na Niepodległej protestował przeciwko jałtańskiej zdradzie Zachodu. Po wybuchu wojny w Korei nie zawahał się tworzyć zalążków polskiej armii do walki z komunizmem.
Wiedział, że droga ku wolnej ojczyźnie wiedzie poprzez przekazanie niepodległościowego depozytu kolejnym pokoleniom. Stąd na całym szlaku Armii Polskiej w ZSRS i 2. Korpusu tworzył gimnazja, licea, szkoły zawodowe, wydawnictwa – m.in. w Rzymie wsparł powstanie Instytutu Literackiego, a w Wielkiej Brytanii stanął na czele Polskiej Macierzy Szkolnej.
Upominał się o prawa rodaków w kraju i tych, co pozostali za nową wschodnią granicą PRL. Zawsze w pierwszym szeregu, choć już nie w mundurze, w największej manifestacji emigracji niepodległościowej przeciwko wizycie Nikity Chruszczowa i Nikołaja Bułganina, w Londynie w 1956 roku czy podczas uroczystości milenijnych na stadionie White City z udziałem ponad 40 tysięcy zebranych.
Wolni Polacy nigdy nie zapomnieli generała. Kilka dni po jego śmierci w maju 1970 roku do warszawskiego kościoła pw. Świętego Krzyża przybyły tysiące rodaków, aby stanąć wokół pustego katafalku przepasanego biało-czerwoną flagą. W iluż świątyniach całej Polski odbyły się wtedy tłumne nabożeństwa żałobne...