Co wiemy o Sobiborze

Dzięki pracy archeologów znamy już topografię jednego z najbardziej tajemniczych obozów śmierci.

Publikacja: 15.10.2013 02:00

W obozie w Sobiborze zginęło co najmniej ćwierć miliona osób. W 1943 r. po ucieczce kilkuset więźnió

W obozie w Sobiborze zginęło co najmniej ćwierć miliona osób. W 1943 r. po ucieczce kilkuset więźniów Niemcy zrównali obóz z ziemią

Foto: Rzeczpospolita, Przemek Wierzchowski

„Deddie Zak. Uiterwaardenstr. 71. Amsterdam" – brzmi nazwisko i adres na plakietce chłopca zamordowanego w niemieckim obozie zagłady w Sobiborze w dzisiejszym woj. lubelskim. Chłopiec trafił do Sobiboru z Holandii, a plakietkę najprawdopodobniej zrobili mu rodzice na wypadek, gdyby się zgubił.

Wczoraj w Sobiborze odbyły się uroczystości 70. rocznicy powstania w obozie. Jednym z punktów było przekazanie kopii plakietki siostrze chłopca. Znalezisko odkryto w ramach prac archeologicznych. Dzięki nim dopiero teraz  poznajemy szczegóły funkcjonowania obozu, w którym zginęło ćwierć miliona osób.

– Sobibór był zapomnianym miejscem na mapie Holokaustu. Może dlatego, że trafiali tam Żydzi z województw wschodnich, których nie ma obecnie w graniach Polski – mówi prof. Władysław Bartoszewski. Jednak największą przeszkodą zbadania historii obozu był fakt, że Niemcy zrównali go z ziemią. Decyzja zapadła po powstaniu w 1943 roku, gdy do lasu zbiegło około trzystu więźniów. Przeżyło kilkudziesięciu z nich.

– Przed przystąpieniem do prac wiedza o obozie była oparta na wspomnieniach byłych więźniów. Jednak ich informacje są niepełne. Nie mieli prawa wejścia do tzw. obozu trzeciego, gdzie odbywała się zagłada – tłumaczy archeolog Wojciech Mazurek.

Dzięki nadzorowanym przez niego pracom udało się już odpowiedzieć na kilka podstawowych pytań. Najważniejszym odkryciem było ustalenie przebiegu Himmelfahrtstrasse, czyli Drogi Wniebowstąpienia, którą transporty były gnane do komór gazowych. – Odkrycie zrobiło na mnie wstrząsające wrażenie. Ziemia jest udeptana i jeszcze dziś widać, że przeszły po niej tysiące osób – mówi Robert Kuwałek, historyk z Muzeum na Majdanku.

Ustalenie przebiegu drogi pozwoliło zlokalizować inne obiekty. Badacze stwierdzili, że komory gazowe stały prawdopodobnie w miejscu, gdzie znajduje się obecnie asfaltowy plac. Znaleziono też ślady baraku, w którym mieszkali członkowie Sonderkommando, czyli grupy więźniów obsługujących komory.

– Praca tych ludzi to było piekło na ziemi. Barak był otoczony potrójnymi zasiekami, jednak mimo to podjęli próbę ucieczki – mówi Mazurek. W baraku znaleziono wejście do niemal gotowego tunelu ucieczkowego. Świadkowie, którzy przeżyli wojnę, twierdzą, że o zamiarach komanda dowiedzieli się Niemcy i ich członków rozstrzelali. Plakietkę holenderskiego chłopca znaleziono w miejscu, gdzie zdaniem archeologów stały polowe krematoria. Ciała miały być palone na rusztach, zbudowanych z żelaznych podkładów pod kolejkę wąskotorową. W raporcie ze swoich badań piszą, że w tym miejscu piasek jest przebarwiony przez „ludzkie płyny ustrojowe" i można tam nawet dziś poczuć  „nieprzyjemny, słodkawy zapach".

Zaskakującym odkryciem było znalezienie grobów osób zabitych strzałem w tył głowy. – Mamy dwie hipotezy. Pierwsza jest taka, że to ciała byłych więźniów Treblinki, których Niemcy przywieźli, by zlikwidowali obóz. Mogą to być też ofiary powojennych zbrodni NKWD albo UB – tłumaczy Mazurek. Dotąd Sobibór nie miał szczęścia do archeologów.  Prace toczyły się tam co prawda przed budową pomnika w latach 60., ale ich wyniki nie zachowały się w archiwach. Obecne prace ruszyły na dobre w 2011 roku i zbiegły się z podpisaniem międzynarodowego porozumienia w sprawie budowy nowego muzeum.

Czy prace nie przychodzą za późno?  – Wciąż żyją oprawcy. Muszą wiedzieć, że ludzkość ich rozliczy – mówi „Rz" wiceminister kultury Piotr Żuchowski. Z kolei prof. Bartoszewski tłumaczy, że dzięki nowoczesnej technice prace można „przeprowadzić dużo głębiej".

„Deddie Zak. Uiterwaardenstr. 71. Amsterdam" – brzmi nazwisko i adres na plakietce chłopca zamordowanego w niemieckim obozie zagłady w Sobiborze w dzisiejszym woj. lubelskim. Chłopiec trafił do Sobiboru z Holandii, a plakietkę najprawdopodobniej zrobili mu rodzice na wypadek, gdyby się zgubił.

Wczoraj w Sobiborze odbyły się uroczystości 70. rocznicy powstania w obozie. Jednym z punktów było przekazanie kopii plakietki siostrze chłopca. Znalezisko odkryto w ramach prac archeologicznych. Dzięki nim dopiero teraz  poznajemy szczegóły funkcjonowania obozu, w którym zginęło ćwierć miliona osób.

Pozostało 85% artykułu
Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem