Atak ten był wypełnieniem tajnego protokołu do paktu Ribbentrop-Mołotow, który zakładał, że w razie wypowiedzenia nam wojny przez Niemcy ZSRR przyłączy się do działań zbrojnych na terenach Rzeczypospolitej.
Dlaczego Stalin zwlekał aż 16 dni, nim wspomógł Niemców? Hitler już od trzeciego dnia wojny pośpieszał sowieckiego przywódcę i przypominał mu o jego zobowiązaniach. Jednak – jak mówi prof. Wojciech Materski, historyk z PAN – Stalin próbował zachować pozory, że nie współpracuje z Hitlerem. – Tak naprawdę już od ?2 września radziecka radiostacja z Mińska przekazywała Luftwaffe informacje pomagające namierzyć polskie obiekty – mówi historyk. I dodaje: – Stalin był jednak bardzo wyczulony na to, by każde działanie Armii Czerwonej miało propagandowy pretekst – wszelkie akcje wojskowe miały wyglądać jak akcje obrończe, a nie agresywne.
Dlatego wkroczenie Armii Czerwonej było przedstawiane jako obrona bratniej ludności słowiańskiej: białoruskiej i ukraińskiej, czyli mniejszości zamieszkujących wschodnią Polskę. Ten pretekst byłby trudny do obrony, gdyby uderzenie nastąpiło zbyt wcześnie.
Stalin przedstawiał wojnę niemiecko-polską jako konflikt obustronnie imperialistyczny. Mówił, że skoro imperialiści wyniszczają się nawzajem, międzynarodowy ruch komunistyczny nie powinien w to ingerować, a na pewno nie po to, by bronić Polski.
Mimo to do 17 września ambasador ZSRR w Warszawie Nikołaj Szaronow prowadził z ministrem Józefem Beckiem rozmowy o zakresie pomocy, jakiej Sowieci mogliby udzielić Polsce w medykamentach i sprzęcie wojskowym. – A równocześnie od pierwszych dni września NKWD przerzucało na nasze terytorium grupy dywersyjne, które zajmowały strategiczne obiekty, rozkręcały tory, atakowały punkty łączności. Kwatera Główna Naczelnego Wodza nie zdawała sobie jednak z tego sprawy – zauważa prof. Materski.