„Hitler nie miał zamiaru dokonać eksterminacji Żydów, lecz pragnął ich wysiedlić z Niemiec. Wtedy Hadż Amin al-Husajni spotkał się z Hitlerem i powiedział, że jeżeli zostaną wygnani, to osiedlą się w Palestynie. »Co powinienem z nimi zrobić?« – zapytał Hitler. W odpowiedzi usłyszał: »Spal ich« – mówił we wtorek wieczorem na Światowym Kongresie Syjonistycznym w Jerozolimie premier Beniamin Netanjahu.
– To czysty absurd. Takie rewelacje przeczą wszystkiemu, co do tej pory wiadomo o kontaktach Hitlera z przebywającym w Berlinie muftim Jerozolimy – mówi „Rz" Christian Hartmann z monachijskiego Instytutu Historii Najnowszej. Jego zdaniem w opublikowanym zbiorze rozmów dyplomatycznych, jakie prowadził Hitler, nie ma śladu dowodów na poparcie tezy Netanjahu. Przypomina, że mufti ogłosił w Berlinie dżihad przeciwko Żydom i aktywnie uczestniczył w tworzeniu dywizji SS złożonej z muzułmanów, głównie z Bośni.
Mufti był także politycznym mentorem Jasera Arafata, długoletniego przywódcy Organizacji Wyzwolenia Palestyny. – Netanjahu chodzi wyłącznie o zrzucenie części odpowiedzialności za Holokaust na Arabów – twierdzi Christian Hartmann.
– Mogę mieć jedynie nadzieję, że jest to pomyłka, a nie świadome wypaczanie historii – mówi „Rz" Efraim Zuroff, szef Centrum Wiesenthala w Jerozolimie, zajmującym się tropieniem zbrodniarzy hitlerowskich. Przypomina, że mufti al-Husajni aprobował z całą energią Holokaust i miał nawet nadzieję, że Hitler zdobędzie Palestynę i rozprawi się z Żydami na miejscu, ale to jednak nie on był inicjatorem Holokaustu.
Zdaniem Zuroffa Netanjahu popełnia błąd, mówiąc o takich rzeczach w sytuacji, gdy mnożą się ataki terrorystyczne ze strony Palestyńczyków.