Kiedy rozmawialiśmy ostatnio, podawał pan w wątpliwość sens odbudowy Pałacu Saskiego. Wygląda na to, że nowy minister kultury ma w tej sprawie odmienne zdanie. Co pan na to?
Pałac Saski, a zasadniczo gmach o funkcjach komercyjnych wzniesiony dla rosyjskiego kupca Jana Skwarcowa, jako budynek nie ma dla nas żadnego znaczenia symbolicznego. W przeciwieństwie do Grobu Nieznanego Żołnierza, który jest ołtarzem ojczyzny – jak słusznie mówi minister Bartłomiej Sienkiewicz. To pomnik – jeden z nielicznych niekwestionowanych symboli naszej historii. Odbudowa tzw. Pałacu Saskiego w przedwojennym kształcie spowodowałaby „unieważnienie” istniejącego pomnika w jego dzisiejszej formie, zostanie on bowiem całkowicie wtopiony w mury pałacu. Owszem, plac trzeba zorganizować architektonicznie, tylko nie można lekceważyć tego, co na nim jest. Tam już przez lata popełniono sporo błędów: zniszczono stojący jeszcze w latach 60 wieku XX., choć wypalony, pałac Kronenberga, w którego miejscu jest dziś hotel Victoria. Dużo później wybudowano biurowiec Metropolitan, zaprojektowany przez sir Normana Fostera. Sama w sobie architektura świetna, tylko nie w tym miejscu, nie w tym otoczeniu. Dzisiejszy plac Piłsudskiego kształtować powinna myśl architektoniczno-konserwatorska, a nie polityczna.
Czytaj więcej
Nie odbudowa Pałacu Saskiego, lecz udzielenie przez Niemcy poparcia dla budowy CPK czy toru wodne...
Ale Zamek Królewski też został odbudowany…
Tyle że by on przez społeczeństwo uznany jako niepodważalny symbol naszej suwerenności, a odbudowany został z dobrowolnych składek Polaków zamieszkujących w kraju i za granicą. W przypadku budynku na pl. Piłsudskiego wydać mamy 2,5 mld z kieszeni podatników tylko po to, żeby Senat miał swoją okazałą siedzibę. Nie jest to dobry pomysł. W tym samym czasie na wartościowe zabytki na Śląsku, jak Lubiąż, nie ma pieniędzy.