Bomba anatomiczna, czyli bikini

Lato na północnej półkuli dobiegło końca, media podsumowują liczbę m.in. upalnych dni i... leżaków wypożyczonych do opalania się. To ostatnie to znak naszych czasów, jednym ze współczesnych kanonów piękna (bez podziału na płcie) jest maksymalnie duża powierzchnia opalonego ciała, najlepiej całego. Jest to odwrócenie tendencji panującej przez tysiąclecia.

Publikacja: 28.09.2023 21:37

Bomba anatomiczna, czyli bikini

Foto: Adobe stock

Nasza babka, wielka dama, protestowała, gdy opalaliśmy się w ogrodzie: »Opalenizna przystoi dziewczynie z czworaków«. Wychodziła do ogrodu z parasolką, w ażurowych rękawiczkach i zajęczą łapką pudrowała twarz pudrem ryżowym” (Bogusław Kaczyński, „Gazeta Wyborcza”, 29 grudnia 2008 r.).

1500 lat przed Chrystusem Egipcjanie stosowali środki blokujące oddziaływanie promieni słonecznych na skórę. Była to mieszanka nieorganicznej glinki i mineralnych pudrów. Także w starożytnej Grecji i w antycznym Rzymie modna była jasna karnacja, ceniono zwłaszcza u pań nieskażoną słońcem skórę o odcieniu alabastru, porcelany. Aby osiągnąć taki efekt, kobiety skórę rozjaśniały mlekiem i rumiankiem, twarz wybielały maseczkami z chleba, stosowały też biel ołowianą.

Opalona skóra stygmatyzowała człowieka, wskazywała osobę pracującą na wolny powietrzu, kogoś należącego do świata robotników, a więc klasy niższej. Opalenizna kojarzyła się z niskim statusem społecznym, mleczna karnacja z wyższymi sferami, z hrabiostwem, ludźmi na stanowiskach, ale nie z chłopami pracującymi w polu. Aż do XX w. kanonem urody była jasna skóra. Co więcej, w takiej atmosferze obnażenie choćby tylko ramion powyżej łokci miało posmak obyczajowego skandalu.

Czytaj więcej

150 euro kary za bikini. Split dyscyplinuje turystów

Wszystko zaczęło się zmieniać na początku lat 20. XX w. Istotną rolę w promowaniu opalenizny miała słynna francuska projektantka Coco Chanel, która w 1923 r. publicznie pokazała swoją opaleniznę po pobycie na Riwierze Francuskiej. Wprawdzie wywołała skandal, ale też znalazła naśladowców, najpierw w tzw. kręgach wyzwolonych, ale od roku 1936 już w całym społeczeństwie (mowa o Francji), ponieważ wprowadzono wtedy płatne urlopy.

Minęły dekady. Dziś jest już jasne, że opalanie się interesuje nie tylko dermatologów, lecz również socjologów. Niezwykle naukowo podszedł do tego zagadnienia dr Bernard Andrieu z Universite Paris-Descartes. Urlop określił jako „przestrzeń do wynajęcia” (chodzi o czas i miejsce), natomiast ciało podzielił na dwa typy: nadające się do pokazywania publicznie i nienadające się do tego. Opisał, jak ta granica przesuwała się w ciągu stuleci. Nie miejsce tu na prezentację całego jego wywodu, czytelnicy pospaliby się, bez dwóch zdań. Ale trzeba przyznać, że historia majtek plażowych i do kąpieli w ostatnich dekadach potoczyła się dynamicznie. Prababki zanurzały się w wodzie w koszulach zakrywających stopy, oczywiście w długich rękawach, pradziadkowie w jednoczęściowych, absolutnie skromnych kostiumach, w skarpetkach i w nakryciu głowy – najczęściej był to beret albo słomkowy kapelusz. W latach 30. XX w. ówcześni celebryci jako pierwsi odważyli się przywdziewać bardziej skąpe stroje kąpielowe i plażowe.

Aż wreszcie, w roku 1946, świat ujrzał po raz pierwszy „bombę anatomiczną”, czyli damski kostium typu bikini. Zaprojektował go Louis Réard. Kostium bikini był na tyle skandaliczny, że Louis Réard miał problem ze znalezieniem odważnej modelki. Moment i sama nazwa nie są przypadkowe, ponieważ Bikini to atol w archipelagu Wysp Marshalla, składa się z 36 wysepek otaczających lagunę o powierzchni 594 km kw. W 1946 r. Stany Zjednoczone przeprowadziły tam próbę z bronią jądrową, w kolejnych latach następne.

Historia lubi paradoksy. Teraz opalenizna świadczy o przynależności do „klasy wyższej”, jest oznaką tego, że opalona osoba dysponuje czasem i środkami, aby opalać się, a to oznacza jeżdżenie i latanie do turystycznych kurortów, miejsc z plażami, często w inne szerokości geograficzne. Natomiast ludzie niedysponujący takimi środkami, zbyt mało zarabiający, zbyt długo pracujący w ciągu dnia i całego roku, charakteryzują się skromną opalenizną, najczęściej tylko ramion nieco powyżej łokcia, białym torsem i nogami nieimponującymi złotawym odcieniem. Są to ludzie pracujący „na wolnym powietrzu”, tyle że ich strojem w lecie jest T-shirt chroniący przed promieniami.

Estetyka, kanony mody, realia społeczne ewoluują. Co będzie z opalenizną? „To jest ten typ kobiety, że gdyby opalenizna wyszła z mody, to brałaby urlop w listopadzie” (Tomasz Jachimek, „Kuzynka z Anglii”).

Nasza babka, wielka dama, protestowała, gdy opalaliśmy się w ogrodzie: »Opalenizna przystoi dziewczynie z czworaków«. Wychodziła do ogrodu z parasolką, w ażurowych rękawiczkach i zajęczą łapką pudrowała twarz pudrem ryżowym” (Bogusław Kaczyński, „Gazeta Wyborcza”, 29 grudnia 2008 r.).

1500 lat przed Chrystusem Egipcjanie stosowali środki blokujące oddziaływanie promieni słonecznych na skórę. Była to mieszanka nieorganicznej glinki i mineralnych pudrów. Także w starożytnej Grecji i w antycznym Rzymie modna była jasna karnacja, ceniono zwłaszcza u pań nieskażoną słońcem skórę o odcieniu alabastru, porcelany. Aby osiągnąć taki efekt, kobiety skórę rozjaśniały mlekiem i rumiankiem, twarz wybielały maseczkami z chleba, stosowały też biel ołowianą.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Trwają obchody 44. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych
Historia
Gdzie w Warszawie można jeszcze zobaczyć ślady walk z czasów powstania?
Historia
Pamiętajmy o ofiarach totalitaryzmów. Dziś Europejski Dzień Ofiar Reżimów Totalitarnych
Historia
Skąd się wziął Front Narodowy? Z najmroczniejszych kart francuskiej historii
Historia
Las Białucki odkrywa tajemnice
Materiał Promocyjny
Citi Handlowy kontynuuje świetną ofertę dla tych, którzy preferują oszczędzanie na wysoki procent.