Złowrogi cień Katyliny

Przyglądając się obecnej kampanii wyborczej w Polsce, nie mogę się oprzeć kilku refleksjom natury historycznej.

Publikacja: 24.08.2023 21:00

Cyceron obnaża spisek Katyliny przed senatorami – obraz olejny Cesare’a Maccariego z 1889 r. Obecnie

Cyceron obnaża spisek Katyliny przed senatorami – obraz olejny Cesare’a Maccariego z 1889 r. Obecnie znajduje się w Palazzo Madama, siedzibie Senatu Republiki Włoskiej w Rzymie

Foto: Artanisen / wikimedia commons / domena publiczna

 Dzieje to mechanizm cykliczny. Wszystko już było i wszystko się powtórzy. Co jakiś czas zaczyna się to samo widowisko, choć aktorzy zakładają nowe maski, występują w odświeżonej scenografii. W polityce, a szczególnie tej, która opiera się na mirażu demokracji, główne role w krótkich spektaklach władzy odgrywają ci, którzy umiejętnie posługują się ludzkim niezadowoleniem. Nie, to wcale nie jest wynalazek współczesnych populistów. To zjawisko stare jak świat.

Oto przykład ze starożytnego Rzymu. W połowie I wieku przed Chrystusem o mało nie doszło do rewolucji, po której nasz świat w niczym nie przypominałby tego, jaki znamy. Jakże niebezpieczny jest człowiek, który nie ma w życiu wyboru. Takim był pewien sfrustrowany i zbankrutowany arystokrata rzymski, który – odrzuciwszy wszelką nadzieję na poprawę swojego losu – zawiązał spisek mający na celu zamordowanie wszystkich wybieralnych urzędników rzymskich. W 68 r. p.n.e. 41-letni Lucius Sergius Catilina, którego w mowie potocznej zwykliśmy nazywać Katyliną, został pretorem. Idąc na ogromne skróty, można powiedzieć, że stanowisko to dawało mu władzę nad rzymskim systemem sprawiedliwości. Pretor mianował prefektów, którzy w imieniu senatu i ludu rzymskiego sprawowali władzę sądowniczą, a także po części administracyjną w miastach Italii.

Czytaj więcej

Dylemat Brutusa

Katylina poczuł smak władzy. Coraz bardziej skłaniał się ku przekonaniu, że bardzo restrykcyjny system kadencyjny rzymskiej demokracji ogranicza jego ambicje i pragnienia. Władza – najbardziej uzależniający afrodyzjak – zagłuszyła instynkt samozachowawczy. Odsunięty od władzy stał się zgorzkniałym frustratem, archetypem tolkienowskiego Golluma.

W 63 r. p.n.e. Rzym był już milionową metropolią. Jak wielki i wpływowy był to ośrodek, świadczy fakt, że aż do XIX wieku nie powstało w Europie większe miasto. Katylina postrzegał Rzym jako uniwersum skrajności – nędzy i luksusu, wyzysku i swobód, prawa i nierządu, dumy i upokorzenia, wolności i straszliwego jarzma.

Być może postrzegał rzeczywistość naszymi oczami. Miał dość otaczającego go piekła, za które winił rzymskie elity. Zdumiewa, jak bogatym materiałem archiwalnym dotyczącym spisku Katyliny dzisiaj dysponujemy. To dowodzi kondycji intelektualnej i organizacji elit rzymskich w tamtych czasach. Katylinę oceniamy głównie przez pryzmat pism Cycerona, który stał się czołowym przeciwnikiem zbuntowanego pretora. Konflikt tych dwóch mężczyzn przypomina wszystkie inne konflikty polityków w ciągu późniejszych stuleci. To nie było tylko starcie dwóch osobowości pochodzących z zupełnie innych środowisk, lecz pierwsza poważna debata ideologiczna, wojna kompletnie odmiennych wizji państwa, z których każda miała swoje racje. Zdumiewa, że to Katylina był w tym sporze populistą i demagogiem, antycznym Che Guevarą gotowym spalić caput mundi w imię „sprawiedliwości społecznej”. Pochodził przecież z prastarego rodu wywodzącego się od Sergestusa, który razem z Eneaszem uciekł z Troi do Italii. Wydawało się, że takiemu arystokracie łatwiej jest wejść w świat polityki. Okazało się jednak, że surowe prawo wyborcze doprowadziło go po dwóch kosztownych i przegranych kampaniach wyborczych na konsula do bankructwa. W dodatku w mieście krążyły pogłoski, że zamordował żonę i syna oraz uwiódł kapłankę, co było zbrodnią szczególną.

Kandydowanie w rzymskich wyborach było niewyobrażalnie drogie. Nieliczni mogli sobie na to pozwolić. Nie chodziło bowiem jedynie o sprawną kampanię, ale przede wszystkim o ostentacyjną hojność wobec ludu i liczne przekupstwa. Zwycięzca rekompensował sobie wydatki z kasy państwa. Przegrany tracił wszystko. Wielu przegranych odbierało sobie życie lub popadało w niewolę za długi. Katylina nie zgadzał się na taki los. Wybrał wyjście honorowe. Po dwóch przegranych w 64 i 63 r. p.n.e. postanowił uciec się do spisku. Można też to nazwać rewolucją lub po prostu zamachem terrorystycznym. Frustrat postanowił zniszczyć przeklęte miasto z pomocą rzymskiej biedoty. Obiecał jej umorzenie długów i wymordowanie posiadaczy ziemskich oraz wszystkich urzędników. Jego postulaty do dzisiaj pojawiają się na sztandarach populistów z całego świata, choć ci w większości o nim samym nie słyszeli. I kto wie, czy plan by się nie powiódł, gdyby nie pewna kobieta. Ale o tym kiedy indziej.

 Dzieje to mechanizm cykliczny. Wszystko już było i wszystko się powtórzy. Co jakiś czas zaczyna się to samo widowisko, choć aktorzy zakładają nowe maski, występują w odświeżonej scenografii. W polityce, a szczególnie tej, która opiera się na mirażu demokracji, główne role w krótkich spektaklach władzy odgrywają ci, którzy umiejętnie posługują się ludzkim niezadowoleniem. Nie, to wcale nie jest wynalazek współczesnych populistów. To zjawisko stare jak świat.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Królewska kamienica we Lwowie zostanie odnowiona
Historia
Przez Warszawę przejdzie marsz pamięci
Historia
Prezydentura – zawód najwyższego ryzyka
Historia
Czesław Lasik: zapomniany agent wywiadu
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Historia
Indyjscy „wyklęci” wracają do łask