Nadal nie wiadomo, gdzie znajdzie się miejsce pamięci, które w początkowym projekcie miało być pomnikiem upamiętniającym polskie ofiary okupacji. Taki był zamysł inicjatora projektu architekta Floriana Mausbacha, pod którego apelem podpisali się liczni niemieccy politycy.
Wśród pierwszych sygnatariuszy byli przewodniczący Bundestagu Rita Süssmuth i Wolfgang Thierse. To oni są obecnie obok Floriana Mausbacha oraz rabina Andreasa Nachamy bardzo zaniepokojeni losami projektu. Wysłali w tej sprawie list do Claudii Roth, szefowej resortu kultury.
– Otrzymaliśmy uprzejmą i uspokajającą odpowiedź, ale na nasze konkretne pytania nie ma już jednak żadnej reakcji – mówi „Rzeczpospolitej” Florian Mausbach. Zwraca uwagę, że mowa jest obecnie nie o pomniku, lecz o Domu Niemiecko-Polskim.
– Nie chodzi więc głównie o upamiętnienie polskich ofiar niemieckiej okupacji w Polsce, ale o stworzenie miejsca, w którym znajdzie odzwierciedlenie cała polsko-niemiecka historia. Znika więc początkowa koncepcja pomnika – tłumaczy Mausbach. W uchwale Bundestagu na ten temat (z końca poprzedniej kadencji) mowa była, że ma to być „miejsce pamięci i spotkań” jako „gestu pojednania” z Polską. W koncepcji opracowanej przy udziale polskich historyków postulowano budowę pomnika oraz centrum dokumentacyjnego w postaci obiektu o powierzchni 3–4 tys. mkw.
Czytaj więcej
Realizacja projektu zależy od decyzji wybieranego za tydzień Bundestagu.