Większość z tych zbrodni została dokonana za pomocą nielegalnych pistoletów i karabinów, kupionych bez problemu na czarnym rynku. Dlaczego ofiary nie miały przy sobie broni do obrony? Bo europejscy prawodawcy uznali, że w takich sytuacjach lepiej liczyć na obronę ze strony policji niż próbować bronić się samemu. 44 europejskie masakry, które umknęły naszym mediom – można było ich uniknąć, gdyby ofiary miały przy sobie broń palną i umiały się nią posługiwać.
Po jednym z moich artykułów w „Rzeczpospolitej”, w którym postulowałem wzmocnienie ochrony miejsc publicznych, publicysta Jacek Żakowski w swojej audycji w Radiu TOK FM, nie dając mi żadnej szansy na wytłumaczenie mojego stanowiska, oświadczył w sposób graniczący ze zwykłym chamstwem: „Zidiocenie musi mieć swoje granice! Nieodpowiedzialność redakcji (sic!) musi mieć swoje granice. Można wzywać do budowania społeczeństwa, w którym będziemy się na co dzień mordowali, zamykali za wysokimi murami. Panie Pawle, niech się pan opamięta. Niech pan się zastanowi, jaką wizję społeczeństwa chce nam pan zaproponować”.
Trudno polemizować z takim językiem. Szkoda, bo szanuję dorobek i wiedzę pana Jacka. Ale przecież sam prowadzi audycje w rozgłośni chronionej jak Fort Knox. Ciekawe, że tego typu apele padają zazwyczaj z ust osób, które często wysyłają swoje dzieci do prywatnych, silnie chronionych szkół.
Żeby nie powielać złych zwyczajów, zapraszam redaktora Żakowskiego do przedstawienia swojego stanowiska na łamach „Rzeczpospolitej”, miesięcznika „Uważam Rze Historia” lub portalu liberfor.com. Nie posiadam monopolu na „jedynie słuszną prawdę” i otwarcie przyjmuję krytykę, jeżeli jest ona logicznie uzasadniona.
Wracając do meritum: w 2017 r. 513 mln mieszkańców Unii Europejskiej posiadało łącznie 79,8 mln sztuk broni palnej. Liczba ta systematycznie rośnie. Czyżby Europę ogarniało „szaleństwo”?