Przed wojną obraz „Neron w Baiae” należał do Mieczysława Broniewskiego, potentata cukrowego, który miał imponującą kolekcję polskiej sztuki zgromadzoną w pałacyku przy ul. Mokotowskiej w Warszawie. To dla niego Melchior Wańkowicz wymyślił slogan „cukier krzepi”. Jego kolekcja została ograbiona przez Niemców po wybuchu powstania warszawskiego. O zatrzymaniu obrazu Styki na aukcji przez prokuraturę napisaliśmy jako pierwsi w „Rzeczpospolitej” w styczniu 2020 r.
„Neron...” został zdeponowany w Muzeum Narodowym w Warszawie. Z informacji, które otrzymaliśmy z prokuratury wynika, że śledztwo zostało właśnie umorzone, nikomu nie przedstawiono zarzutów. Śledczy starali się zbadać, jak krążył on w ostatnich latach, i doszli do wniosku, że osoby, które go nabywały, nie były świadome, że to dzieło utracone w czasie wojny.
Czytaj więcej
Czy na aukcji w Londynie pojawiło się arcydzieło z kolekcji Potockich?
Co ciekawe informacja, że jest poszukiwany z niewiadomych przyczyn nie znalazła się w internetowej bazie dzieł utraconych prowadzonej przez Ministerstwo Kultury. To mogło tłumaczyć, dlaczego dom aukcyjny mógł nie być świadomy, że obraz ma niejasną przeszłość.
Donos z Kanady
Informację o tym, że na rynku antykwarycznym w Warszawie pojawił się obraz Styki, przekazała do stołecznej policji firma Mondex z Toronto w Kanadzie. Specjalizuje się ona w poszukiwaniu zaginionych dzieł sztuki. Jednak metody przez nią stosowane są kontrowersyjne. W lipcu 2016 r. „New York Post” zarzucił jej „czerpanie zysków ze skradzionej przez nazistów sztuki”. Firma odnajduje dzieła sztuki o niepewnej przeszłości na aukcjach i poszukuje potencjalnego spadkobiercy. Podejmuje działania prawne, aby dzieło odzyskać, ale robi to za słoną prowizją 39 proc. wartości dzieła.