Reklama

W niedzielę pogrzeb „Inki" i „Zagończyka"

Pogrzeb „Inki" i „Zagończyka" ma być potężną manifestacją patriotyczną. Czy pogłębi podziały w środowisku żołnierzy AK?

Aktualizacja: 23.08.2016 07:14 Publikacja: 22.08.2016 19:36

„Inka” i „Zagończyk” zostaną uroczyście pochowani w 70. rocznicę zamordowania ich przez UB.

Foto: IPN

Decyzją rodzin pogrzeb Żołnierzy Wyklętych Danuty Siedzikówny „Inki" i Feliksa Selmanowicza „Zagończyka" będzie wspólny. Zginęli tego samego dnia 28 sierpnia 1946 r., rozstrzelani przez UB, oboje pochowano w bezimiennym grobie. Jesienią 2014 r. odnalazł go na cmentarzu garnizonowym w Gdańsku zespół poszukiwawczy IPN kierowany przez prof. Krzysztofa Szwagrzyka. To umożliwiło zorganizowanie uroczystego pożegnania, czym także zajął się Instytut.

Pogrzeb odbędzie się w najbliższą niedzielę, czyli w 70. rocznicę śmierci słynnych bojowników antykomunistycznego podziemia. Ma być wielką manifestacją patriotyczną, a wysoką rangę zapewniają mu władze państwowe i kościelne.

Mszy pogrzebowej w bazylice konkatedralnej Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Gdańsku będzie przewodniczył abp Leszek Głódź. W uroczystościach wezmą udział prezydent Andrzej Duda i premier Beata Szydło. Pochówek współorganizuje NSZZ „Solidarność". Z kościoła na Cmentarz Garnizonowy w Gdańsku przejdzie przez centrum miasta uroczysty kondukt.

Dzień wcześniej w Kaplicy Królewskiej w bazylice w godzinach 17–22 będą wystawione trumny ze szczątkami dwojga bohaterów.

Ma to być wydarzenie porównywalne z kwietniowym pogrzebem płk. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki" w Warszawie, w którym wzięło udział kilkadziesiąt tysięcy osób.

Reklama
Reklama

– Bohaterów nie chowa się po cichu, bohaterów chowa się z honorami – mówi prof. Szwagrzyk, który niedawno został wiceprezesem IPN. Z kolei abp Głódź na konferencji poświęconej planowanej uroczystości dodał, że „pogrzeb będzie próbą wyjścia z amnezji historycznej, jaka panowała w ostatnich dziesięcioleciach".

– Komuniści chcieli, żeby Żołnierze Wyklęci, tacy jak „Inka" i „Zagończyk", zostali na zawsze zapomniani, ale prawda zwyciężyła. Dzisiaj tej prawdy jest spragnione przede wszystkim młode pokolenie, dla którego „Inka" jest wzorem – dodał metropolita gdański.

Danuta Helena Siedzikówna była sanitariuszką odtworzonej po wojnie na Białostocczyźnie 5. Wileńskiej Brygady AK, w 1946 r. służyła w szwadronie działającym na Pomorzu. W chwili aresztowania przez UB nie miała jeszcze 18 lat, lecz mimo brutalnego śledztwa nie wydała kolegów. Często przypominany jest jej gryps z więzienia: „Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba".

Ppor. Feliks Selmanowicz pochodził w Wilna. W 1939 r. był sierżantem Korpusu Ochrony Pogranicza, potem partyzantem wileńskich brygad AK, gdzie był podwładnym „Łupaszki". Dwa razy aresztowali go Sowieci i dwa razy im uciekł. W trakcie aresztowania przez UB 8 lipca 1946 r. w Sopocie zastrzelił trzech ubeków.

W pożegnalnym liście do syna, rankiem 28 sierpnia 1946 r., na chwilę przed śmiercią, napisał: „Odchodzę w zaświaty. To, co pozostawiam na tym świecie najdroższego, to Polskę i Ciebie...".

Tymczasem, jak zwraca uwagę Krzysztof Szwagrzyk, wciąż pokutuje nieprawdziwy, stworzony przez komunistów, obraz podziemia antykomunistycznego. Żołnierzy Wyklętych często przedstawia się jako kryminalistów, oskarżając o popełnianie czynów hańbiących.

Reklama
Reklama

Z kolei wiceminister obrony prof. Wojciech Fałkowski w rozmowie „Rzeczpospolitą" przypomina, że historia żołnierzy niezłomnych na trwałe jest wpisywana w kanon historii wojska polskiego.

Sęk w tym, że zdaniem niektórych kombatantów za sprawą rządu PiS historia Wyklętych przyćmiła bohaterstwo żołnierzy AK. Na to niedawno w czasie uroczystości związanych z 72. rocznicą wybuchu Powstania Warszawskiego zwrócił uwagę Leszek Żukowski, prezes Światowego Związku Żołnierzy AK. – Obecnie faworyzowana jest nazwą Żołnierze Wyklęci część żołnierzy kontynuujących bezsensowną walkę i ginących bez rozkazu – mówił. Przypominał, że w PRL piętnowano wszystkich żołnierzy Armii Krajowej.

A ostatni żyjący cichociemny Aleksander Tarnawski w wywiadzie dla „Dziennika" utyskiwał, że władze tworzą poczet polskich świętych. „Teraz najważniejsi są Żołnierze Wyklęci, których w większości, moim zdaniem, partyzantka zdemoralizowała" – powiedział.

Dr Andrzej Zawistowski, historyk z IPN, uważa, że nie należy oddzielać Żołnierzy Wyklętych od akowców. – „Inka" przecież była w Armii Krajowej. Oni nie poszli do lasu w maju 1945 r., tylko w czasie okupacji niemieckiej – przypomina.

Przytacza słowa ppłk. AK Haliny Kępińskiej-Bazylewicz ps. Kora, która w maju 1944 r. została aresztowana przez gestapo, a w lutym 1945 r. przez UB: „Dla nas nie było różnicy, bo Niemcy nazywali nas bandytami i Sowieci nazywali nas bandytami".

Wyklęci zamiast „Solidarności" – pisał Michał Szułdrzyński rp.pl/szuldrzynski–wykleci

Historia
W Kijowie upamiętniono Jerzego Giedroycia
Historia
Pamiątki Pierwszego Narodu wracają do Kanady. Papież Leon XIV zakończył podróż Franciszka
Historia
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte dla zwiedzających. Po 20 latach budowy
Historia
Kongres Przyszłości Narodowej
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Historia
Prawdziwa historia agentki Krystyny Skarbek. Nie była polską agentką
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama