Od chwili zwołania pierwszego Kongresu Kontynentalnego we wrześniu 1774 r. wybrańcy amerykańskiego narodu prześcigają się w projektach ustaw nakładających kary niemal za wszystko. Jeszcze bardziej restrykcyjne są przepisy stanowe, które być może miały uzasadnienie półtora wieku temu, ale obecnie są całkowicie archaiczne.
Listę historycznych nonsensów prawnych, które obowiązują do dziś, otwiera zasada zabraniająca rozmowy na ulicy minimum trzem osobom, jeżeli noszą maski. Przepis ten pochodzi z 1845 r. i był związany z licznymi i niezwykle modnymi w połowie XIX stulecia balami karnawałowymi. Innym przykładem głupiego prawa jest wprowadzony w Nowym Jorku pod koniec XIX w. zakaz spacerowania w niedzielę z lodami w kieszeni. Mimo wielu poszukiwań nie odnalazłem historycznych czy obyczajowych przesłanek, którymi kierowali się w tym wypadku prawodawcy. Śmiechu wart jest też nowojorski przepis zakazujący udzielania rozwodu, jeżeli małżonków dzieli poważna różnica poglądów (irreconcilable differences) w dowolnej sprawie. Wbrew wszelkiej logice para może uzyskać rozwód dopiero wtedy, gdy małżonkowie dojdą do porozumienia. Przy czym różnica opinii może dotyczyć każdego zagadnienia, zarówno kwestii obyczajowych, poglądów politycznych, jak i odwiecznego sporu o wyższość Wielkanocy nad świętami Bożego Narodzenia. Od ponad wieku przepis służy sprytnym nowojorskim prawnikom do manipulowania procesami rozwodowymi tak, aby odnieść jak największe korzyści. Każdy, kto wybiera się do stanu Nowy Jork, powinien także pamiętać, że od 1907 r. cudzołóstwo jest tam zakazane. Przyłapanym in flagranti grozi 500 dolarów kary i 90 dni więzienia.