W podręcznikach do historii
XX wieku utrwalił się obraz kard. Stefana Wyszyńskiego przede wszystkim jako lidera społecznego oporu przeciwko komunistom przed powstaniem „Solidarności". Rzeczywiście, pisząc o Prymasie Tysiąclecia trudno pominąć, że był on powszechnie uznawanym przez Polaków autorytetem politycznym. Najlepiej wyraża to napis, jaki znalazł się w maju 1981 r. na szarfie wieńca pogrzebowego kard. Wyszyńskiego, który znajduje się w zbiorach naszego Muzeum. Głosi on: „Niekoronowanemu Królowi Polski„.
Polityk z konieczności
Nie przypadkiem biografowie kard. Wyszyńskiego widzieli w nim kontynuatora wywodzącej się z I Rzeczypospolitej tradycji pełnienia przez prymasów funkcji interreksa, czyli sprawowania przez nich władzy w okresach bezkrólewia. W komunistycznej Polsce, gdy zabrakło władzy wyrażającej interesy narodu, Prymas stał się namiastką autentycznej społecznej reprezentacji. Był rzecznikiem Polaków skrępowanych w swobodnym artykułowaniu swoich aspiracji i opinii przez komunistyczne państwo.
Prymas publicznie zabierał głos, wkraczając w sfery, którymi w normalnych warunkach nie zajmują się hierarchowie. Wyrażał opinię np. na temat warunków mieszkaniowych polskich rodzin. Wynikało to z faktu, że tylko Kościół pozostawał instytucją niezależną od totalitarnego państwa i przez kilka dziesięcioleci jako jedyny mógł formułować opinie na tematy publiczne wbrew opinii partii.
Politycznym autorytetem i aktywnym uczestnikiem polityki kard. Wyszyński był więc nieco z konieczności. Państwo komunistyczne traktowało bowiem wszystkie działania społeczne jako uprawianie polityki, wpychając prymasa w rolę politycznego przywódcy, choć był on daleki od pojmowania swoich zadań w tych kategoriach.