Rzeczpospolita: 18 kwietnia 1518 roku, Bona Sforza została koronowana na Wawelu na królową Polski. Panuje przekonanie, że to ona otworzyła nasz kraj na świat śródziemnomorski.
Dr hab. Krzysztof Koehler: Bona, czyli włoska żona Zygmunta Starego, faktycznie spowodowała, że przebudowano Wawel w kierunku renesansowym, na dworze polskim pojawili się Włosi, a także miała duży wpływ na polską politykę, zwłaszcza kiedy król był już w podeszłym wieku. Ale już przed Boną mieliśmy świetne kontakty z włoskimi akademiami, np. z uniwersytetem w Padwie, a także z Wenecją. To, że została królową Polski, wynikało właśnie z tych silnych tendencji prowłoskich. Z tamtego okresu pochodzi też wspaniały utwór Mikołaja Hussowskiego znany jako „Pieśń o żubrze", który świetnie przedstawia renesansowe założenie o istnieniu światów Północy i Południa. Dla Hussowskiego Rzeczpospolita i Wielkie Księstwo Litewskie były archetypami północnej surowości, przeciwstawionej lekkości, delikatności południowców. I rzeczywiście, w tamtym czasie Europę geograficznie dzielono przecież na część alpejską, czyli Włochy, i zaalpejską – Niderlandy, Polskę, Niemcy, Anglię. Jednak w kwestii kulturowej decyduje ideologia, a cała tradycja związana z myślą republikańską, z antycznym Rzymem, z prawem rzymskim, Kościołem katolickim – to wszystko wskazuje na aspiracje Polski do tego, by być częścią historii Południa.
Potem ten podział Północ–Południe zaczął zanikać, a pojawiła się koncepcja Wschodu i Zachodu.
Czytając teksty z XVI i XVII w., nie ma się poczucia, że Polska jest częścią Wschodu, który wydaje się wówczas znacznie odleglejszy. To oczywiście wiązało się z polskim przeświadczeniem o przynależności do kultury katolickiej. Wtedy nadal funkcjonował podział Północ–Południe. Natomiast nie potrafię powiedzieć, kiedy zaczęliśmy spoglądać w kierunki Wschodu i Zachodu. Może należałoby to łączyć z rozbiorami? Niemniej swoje apogeum ta perspektywa miała już dużo później, bo w okresie komunizmu. Wówczas wykorzystanie tego podziału, dokonanego przez żelazną kurtynę, było jedyną opcją braną pod uwagę. A w latach 80. XX w. oczywistością w debatach prowadzonych wśród opozycji intelektualnej była walka o to, żeby wyjść z obozu wschodniej Europy, a stać się Mitteleuropą, środkiem kontynentu. Nikt wtedy nie pomyślał, żeby wrócić jednak do podziału wskazującego na Północ i Południe.
A dziś istnieje szansa na odwrócenie tej perspektywy?