Plus Minus: 50 lat temu nabierały tempa wydarzenia francuskiego Maja '68. Studenckie protesty z paryskiej Sorbony rozlały się po całym kraju, robotnicy rozpoczęli strajk powszechny, a 24 maja prezydent Charles de Gaulle poszedł na pierwsze, niewielkie ustępstwa. Ale strajkujący chcieli obalić „kapitalizm i imperializm" – jak głosiły transparenty. Była to więc rewolucja nieudana czy jednak rewolucja, która wciąż trwa?
To na tyle skomplikowana historia, że równie dobrze można powiedzieć, że rewolucja ta się nie udała, jak i że się bardzo udała. W 1968 r. po raz ostatni w historii intelektualnej Zachodu słowo „rewolucja" było używane w podstawowym swoim znaczeniu, jak w XIX w., jako gwałtowny przewrót, po którym ma zostać wyłoniony nowy porządek we wszystkich wymiarach życia społecznego. W tym sensie rewolucja się nie powiodła: nie osiągnęła swoich politycznych celów. Zmianie uległ rząd, a później kryzys polityczny zmusił do odejścia także de Gaulle'a, ale bardzo radykalne hasła obalenia kapitalizmu i demokracji przedstawicielsko-burżuazyjnej nie zostały zrealizowane.
A w jakim sensie ta rewolucja się udała?
Zapoczątkowała łańcuch zmian kulturowych i społecznych. To, co zaczęło się w 1968 r., przemieniło, wręcz przeorało wszystkie społeczeństwa zachodnie. Kultura masowa, popkultura, ale w ogóle cała historia Zachodu przez te pół wieku bardzo się zmieniły, właśnie pod wpływem wydarzeń z przełomu lat 60. i 70. XX w. Rewolta młodzieżowa rozlała się na cały Zachód: na Niemcy, Włochy, Anglię i przede wszystkim Stany Zjednoczone, gdzie bardzo mocno odcisnęła swoje piętno na amerykańskiej kulturze i polityce.
Nigdzie jednak rewolucja nie osiąga swoich celów.