[srodtytul]Jankes z „oliwiarką”[/srodtytul]
Broń strzelecka winna być niezawodna, celna i wygodna w użyciu, ale w czasie wojny dochodzi jeszcze jeden istotny czynnik – musi być jak najmniej praco- i materiałochłonna, czyli po prostu tania. Amerykanie przystąpili do wojny z niewielką liczbą pistoletów maszynowych Thompson M1928 i dlatego zmuszeni zostali szybko rozpocząć ich masową produkcję.
„Tommy gun” był solidny, miał znaczą siłę rażenia za sprawą potężnego pistoletowego naboju 11,43 mm i mimo niemałego ciężaru bardzo wygodny w trakcie strzelania. Wadą była cena. Broń wykonywano niezwykle starannie, z najlepszych materiałów, metodą obróbki skrawaniem, zaopatrywano w klasyczną (i drogą zarazem) drewnianą kolbę i łoże. Oczywiście peem został znacznie „odchudzony”, dokonano jego skrócenia, zastosowano zamek swobodny w miejsce półswobodnego, zrezygnowano z przedniego chwytu, uproszczono przyrządy celownicze. Nadal jednak pozostawał drogi, zwłaszcza w porównaniu z nowoczesnymi „blaszanymi wytłoczkami” w rodzaju stena czy MP 40.
To właśnie te peemy zainspirowały Amerykanów i już pod koniec 1942 roku wprowadzili do uzbrojenia własną „wytłoczkę”, a właściwie „smarownicę” (Grease Gun), bo taka nazwa przylgnęła do peemu M3, którego konstrukto- rem był George Hyde z firmy INLAND. M3 działał na zasadzie odrzutu zamka swobodnego i zasilany był z pudełkowego magazynka mieszczącego 30 nabojów 45-cal (istniała też wersja dostosowana do 9-mm naboju).
Korpus broni wykonywano z dwóch symetrycznych, zgrzewanych wytłoczek; peem strzelał tylko ogniem ciągłym, miał składaną teleskopową kolbę prętową, a zawiasowa osłona okna wyrzutowego łusek była jednocześnie bezpiecznikiem. Aby broń przeła- dować, należało otworzyć osłonę i pociągnąć za umieszczoną z prawej strony korbkę. W wersji M3A1 dokonano uproszczenia, rezygnując z korbki i wprowadzając bezpośrednio w trzonie zamkowym otwór na palec wskazujący. Do 1945 roku wyprodukowano (w koncernie General Motors) ponad 600 tys. egzemplarzy.