Reklama
Rozwiń
Reklama

Rynsztunek przeciwników

Publikacja: 27.12.2009 00:01

Żołnierz niemiecki w battledresie uzbrojony w karabin szturmowy MP43 (StG 44)

Żołnierz niemiecki w battledresie uzbrojony w karabin szturmowy MP43 (StG 44)

Foto: Archiwum „Mówią Wieki", MS Marek Szyszko

[srodtytul]Jankes z „oliwiarką”[/srodtytul]

Broń strzelecka winna być niezawodna, celna i wygodna w użyciu, ale w czasie wojny dochodzi jeszcze jeden istotny czynnik – musi być jak najmniej praco- i materiałochłonna, czyli po prostu tania. Amerykanie przystąpili do wojny z niewielką liczbą pistoletów maszynowych Thompson M1928 i dlatego zmuszeni zostali szybko rozpocząć ich masową produkcję.

„Tommy gun” był solidny, miał znaczą siłę rażenia za sprawą potężnego pistoletowego naboju 11,43 mm i mimo niemałego ciężaru bardzo wygodny w trakcie strzelania. Wadą była cena. Broń wykonywano niezwykle starannie, z najlepszych materiałów, metodą obróbki skrawaniem, zaopatrywano w klasyczną (i drogą zarazem) drewnianą kolbę i łoże. Oczywiście peem został znacznie „odchudzony”, dokonano jego skrócenia, zastosowano zamek swobodny w miejsce półswobodnego, zrezygnowano z przedniego chwytu, uproszczono przyrządy celownicze. Nadal jednak pozostawał drogi, zwłaszcza w porównaniu z nowoczesnymi „blaszanymi wytłoczkami” w rodzaju stena czy MP 40.

To właśnie te peemy zainspirowały Amerykanów i już pod koniec 1942 roku wprowadzili do uzbrojenia własną „wytłoczkę”, a właściwie „smarownicę” (Grease Gun), bo taka nazwa przylgnęła do peemu M3, którego konstrukto- rem był George Hyde z firmy INLAND. M3 działał na zasadzie odrzutu zamka swobodnego i zasilany był z pudełkowego magazynka mieszczącego 30 nabojów 45-cal (istniała też wersja dostosowana do 9-mm naboju).

Korpus broni wykonywano z dwóch symetrycznych, zgrzewanych wytłoczek; peem strzelał tylko ogniem ciągłym, miał składaną teleskopową kolbę prętową, a zawiasowa osłona okna wyrzutowego łusek była jednocześnie bezpiecznikiem. Aby broń przeła- dować, należało otworzyć osłonę i pociągnąć za umieszczoną z prawej strony korbkę. W wersji M3A1 dokonano uproszczenia, rezygnując z korbki i wprowadzając bezpośrednio w trzonie zamkowym otwór na palec wskazujący. Do 1945 roku wyprodukowano (w koncernie General Motors) ponad 600 tys. egzemplarzy.

Reklama
Reklama

M3 był niezawodny i wbrew pozorom całkiem poręczny, jednak podkreśla się, iż liniowi żołnierze zdecydowanie preferowali starego, sprawdzo- nego thompsona. Peemu używały także załogi wozów bojowych (i to jeszcze w latach 90.!). Czołgiści stosowali m.in. zapinane na zamek błyskawiczny krótkie, bawełniane, ocieplane kurtki (tanker jacket) z dwoma skośnymi kieszeniami. Kurtka miała elastyczne wykończenie dolnej krawędzi oraz rękawów; była niezwykle popularna i używana także przez żołnierzy piechoty. Na lewym rękawie, powyżej łokcia, naszywano godło wojsk pancernych – czerwono-niebiesko-żółty trójkąt, na którego tle wyszywa- no gąsienicę, armatnią lufę i błyskawicę; z reguły umieszczano także numer danej dywizji.

[srodtytul]Niemiec w battledressie i ze „szturmem”[/srodtytul]

W 1944 roku armia niemiecka wprowadziła ostatni wzór umundurowania, który z jednej strony miał zapewniać odpowiedni komfort i wygodę, a z drugiej – uwzględniać trudną sytuację materiałową, a więc być po prostu jak najbardziej oszczędny. Za wzór posłużył brytyjski battledress (z owego wzoru skorzystali także Amerykanie, opracowując tzw. Ike jacket). Felduniform 44 (bluza i spodnie) wykonywano z rozmaitych materiałów, stąd duża gama kolorów – od ciemnej zieleni po jasny beż. Krótka, zapinana na sześć odkrytych guzików bluza miała dwie kieszenie na wysokości piersi i wykładany kołnierz; wizerunku niemieckiego wojaka z końca wojny dopełniały najczęściej wiązane trzewiki i parciane opinacze.

Śmiało można powiedzieć, iż od 1944 roku armia niemiecka, przynajmniej częściowo, dysponowała najnowocześniejszym uzbrojeniem strzeleckim – karabinami automatycznymi StG 44. W tej broni uwzględniono wszystkie dotychczasowe osiągnięcia konstrukcyjne oraz doświadczenie bojowe wyniesione z kilku lat konfliktu. Zalety karabinu powtarzalnego, a więc standardowej broni piechura w czasie drugiej wojny, czyli duży zasięg i silny nabój, nie były absolutnie wykorzystywane, a broń tego typu powodowała minimalne straty na polu walki. Zauważono, iż nie potrzeba wcale broni strzelającej do 2000 m, nikt bowiem nie jest w stanie trafić na takim dystansie nawet w wielki obiekt, poza tym znacznie efektywniejszy jest ogień automatyczny pozwalający błyskawicznie skorygować linię strzału.

Aby jednak skonstruować odpowiednią broń, spełniającą wszelkie założenia, należało dysponować właściwą amunicją. Eksperyment z nabojem karabinowym, który zastosowano w automatycznym FG 42, zupełnie nie zdał egzaminu. Przełomem okazała się broń strzelająca nabojem pośrednim, który został opracowany w zakładach POLTE jeszcze przed wybuchem wojny. Do tego naboju – 7,92 x 33 mm Kurzpatrone – dostosowano karabinek maszynowy (tak go z początku nazywano) konstrukcji H. Schmeissera, czyli MKb 42. Po próbach frontowych dokonano pewnych modyfikacji czy raczej kompilacji rozwiązań technicznych karabinków produkowanych równocześnie w zakładach Haenel i Walther. Tak narodził się MP 43, nazwany wkrótce MP 44, a ostatecznie StG 44 – sturmgewehr 44 (karabin szturmowy).

Broń działała na zasadzie odprowadzania gazów prochowych przez boczny otwór w lufie i zasilana była z pudełkowego magazynka łukowego na 30 nabojów; posiadała przełącznik rodzaju ognia, a zasięg strzału skutecznego sięgał 600 m, co w zupełności wystarczało na nowoczesnym polu walki. „Szturm” działał bez zarzutu, był tani, nieskomplikowany i nad wyraz ergonomiczny.

Reklama
Reklama

Słusznie zrezygnowano w nim z osady do bagnetu. Zapasowe magazynki przenoszono w parcianych, trójkomorowych ładownicach.

[i]Michał Mackiewicz, pracownik naukowy Muzeum Wojska Polskiego[/i]

[srodtytul]Jankes z „oliwiarką”[/srodtytul]

Broń strzelecka winna być niezawodna, celna i wygodna w użyciu, ale w czasie wojny dochodzi jeszcze jeden istotny czynnik – musi być jak najmniej praco- i materiałochłonna, czyli po prostu tania. Amerykanie przystąpili do wojny z niewielką liczbą pistoletów maszynowych Thompson M1928 i dlatego zmuszeni zostali szybko rozpocząć ich masową produkcję.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Reklama
Historia
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte dla zwiedzających. Po 20 latach budowy
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Historia
Kongres Przyszłości Narodowej
Historia
Prawdziwa historia agentki Krystyny Skarbek. Nie była polską agentką
Historia
Niezależne Zrzeszenie Studentów świętuje 45. rocznicę powstania
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Historia
Którędy Niemcy prowadzili Żydów na śmierć w Treblince
Reklama
Reklama