Mamy za sobą lata uczestnictwa w walce zbrojnej o wolność i niepodległość kraju i zabieramy głos, tak czy inaczej, w najważniejszych sprawach krajowych związanych z niepodległością.
W tej chwili rozgrywają się losy IPN, instytucji niepodległościowej niezbędnej krajowi, powstałej ok. dziesięciu lat temu wbrew zaciętej opozycji postkomunistów. Od szeregu miesięcy trwają zabiegi dotyczące zmian w ustawie o Instytucie Pamięci Narodowej - zabiegi, które budzą mój stanowczy sprzeciw z powodu licznych manipulacji opinią społeczną, insynuacji personalnych itp. metod znanych mi z okresu PRL. W walce o Polskę demokratyczną i nawiązującą do najpiękniejszych tradycji i tysiącletniej kultury chrześcijańskiej poległo tysiące naszych obywateli, którzy znali wartości tolerancji wielonarodowej wielkiej niegdyś ojczyzny.
Dziś, nie tylko ja, ale wszyscy ci, którzy znają te wartości są głęboko przygnębieni i zaniepokojeni antypolskimi hasłami na całym świecie, przy braku oficjalnych reakcji ze strony zastraszonych przez tzw. poprawność polityków środowisk historycznych oraz władz państwa polskiego.
IPN w ciągu bez mała dziesięciolecia działalności naukowo-wydawniczej przyczynił się do ukazania narodowi jego znakomitych bohaterów, ludzi, którzy przede wszystkim myśleli o służbie dla Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, dobro ojczyzny mając za cel podstawowy, a nie jako slogan propagandowo-wyborczy.
Próby manipulacji nad ustawą mogą jedynie spowodować upadek IPN lub takie obniżenie jego autorytetu, że widoczne u naszych sąsiadów zmiany w podejściu do ocen historii drugiej wojny światowej i jej następstw, nie tylko dla nas, lecz całej historii Europy, mogą się w bardzo krótkim czasie okazać śmiertelnie niebezpieczne. Na taką ocenę wskazuje moje długoletnie doświadczenie życiowe. Stąd to ostrzeżenie.