Był Razi wprawnym chirurgiem, a dla znieczulenia przy operacjach zalecał stosować opium. Jako pierwszy używał też alkoholu w celach medycznych. Nie wynalazł go. Pierwszej historycznie poświadczonej destylacji alkoholu dokonał na przełomie IV i V wieku n.e. gnostycki alchemik Zosimos z Panopolis w Egipcie. Jego prace musiały być popularne w muzułmańskiej Persji. Przekład tekstów Zosimosa odnaleziono w 1995 roku pośród kopii ksiąg „Klucze miłosierdzia” i „Sekrety mądrości” autorstwa perskiego alchemika Ibn al Hassana Ibn al Tugra'ia. Innej funkcji alkoholu poza medyczną Razi i jego współcześni jednak nie znali. Wolnomyślicielstwo tak, pijaństwo nie. Do Europy znajomość alkoholu przywieźli ze sobą dopiero krzyżowcy, ale oni odkryli i tę drugą, dobrze nam znaną jego funkcję. Tak narodziła się m.in. włoska grappa. Propagował także Razi wypróbowywanie leków najpierw na zwierzętach. Bohaterem ekologów zapewne nie będzie. Niemniej tak się dokonywał postęp w medycynie.Razi położył również podwaliny pod współczesną naukę chemii, choć był raczej – przynajmniej w naszym rozumieniu – alchemikiem. Tu słówko komentarza. Nauka, którą uprawiał, nazywała się al kimija, czyli po arabsku „chemia”. Stąd europejski termin „alchemia”. Alchemia, czyli poszukiwanie „kamienia filozoficznego” i „eliksiru życia’ („eliksir” to też słowo pochodzenia arabskiego – al iksir, „kamień filozoficzny”, być może od greckiego ks?rion, „środek wysuszający”). Tak rodziła się powoli naukowa chemia. Wtedy jeszcze pełna mistyki, oparta na alegorycznym pojmowaniu życia, ale próbująca również wyjaśnić budowę materii i zachodzące w niej procesy. To właśnie wielki wkład owej „alchemii” uczonych muzułmańskich: dochodzenie prawdy metodami doświadczalnymi. Razi był przecież „chemikiem laboratoryjnym”, dokonywał wielu naukowych klasyfikacji. Wolnomyśliciel z Raju założył pierwsze znane w dziejach laboratorium chemiczne, wykorzystując w nim około 20 przyrządów, z których większość używa się po dziś dzień. Tygiel, kolba destylacyjna, piece, rurki – wszystko, co w potocznych wyobrażeniach kojarzy się nam z szalonym chemikiem w fartuchu pogrążonym w swych dziwacznych eksperymentach.
I Raziego fascynowały różnorodne procesy chemiczne. Zajmował się destylacją, rozpuszczalnością, krystalizacją, sublimacją, krzepnięciem i amalgamacją substancji. Na przykład w „Księdze tajemnic” Razi opisywał, jak destylować naftę: „Weź jej ile chcesz, zagotuj z taką samą ilością wody i dodaj trochę białej glinki, aż jedna trzecia wody wyparuje. Następnie odsącz ją od reszty wody i glinki, po czym zmień wodę i glinkę, powtarzając czynność dziesięć razy. Następnie zrób to w kolbie i dosyp do tego wapna gaszonego w takiej ilości, żeby zrobił się z tego rzadki roztwór. Uczyń tak kilkakrotnie, byle nie zapłonął płomień, nim to wyjmiesz”. Ciekawe, czy czytał te zdania nasz Ignacy Łukasiewicz.
Jak wyjaśnić to nagłe pojawienie się umysłu tak jasnego i to do tego eksperymentatora pośród masy pogrążonych w mistycyzmie alchemików, jacy go poprzedzili i przyszli po nim? – pytał jeden z historyków zajmujących się dziejami nauki muzułmańskiej. Samorodny talent czy pojętny uczeń? Chyba i jedno, i drugie. Sam Razi powołuje się w swych dziełach na wielkich, a niekiedy legendarnych poprzedników: Galena (Dżalinusa), Arystotelesa (Aristatalisa), Hermesa (Hurmusa), Apolloniusza z Tyany (Balinusa), Platona (Aflatuna), Pitagorasa (Fisagurasa), Hipokratesa (Bukrata), Zosimosa (Rusama), wreszcie Chalida ibn Jazyda i Dżabira bin Hajjana, także Persa, jak on sam, którego nazywa swoim Mistrzem.
A zatem bez wątpienia przede wszystkim dziedzictwo greckie. Traktowane przez Raziego krytycznie, a nie niewolniczo naśladowane. Tak naprawdę nie wiadomo, czy Razi znał grekę. Ale nawet gdyby znał, to tak czy inaczej musiał korzystać też i z arabskich przekładów. Tu wielka rola chrześcijańskich, nestoriańskich tłumaczy. Bez nich Arabowie i Persowie nie obcowaliby z dziełami Greków w takim stopniu. Wyróżniał się pod tym względem Hunajn ibn Iszak (zm. 873), nadworny lekarz jednego z abbasydzkich kalifów. Porównywał on bez wytchnienia stare syryjskie przekłady, powstałe jeszcze w czasach Justyniana, z tekstami greckimi. To dzięki niemu, jego synowi i bratankowi wśród uczonych arabskich i perskich pojawiło się zatrzęsienie przekładów prac Galena, Hipokratesa, Ptolemeusza i Euklidesa.
Jednak żaden nestoriański tłumacz nie miałby do swojej dyspozycji dzieł Greków, gdyby kalifowie abbasydzcy nie kazali ich sprowadzać z Bizancjum. Pisał o tym wybitny XIV-wieczny myśliciel arabski z Maghrebu Ibn Chaldun: „[muzułmanie] poczuli tęsknotę za tymi naukami rozumowymi, o których już nieco słyszeli od współczesnych duchownych i biskupów i ku którym sama przez się wyrywa się myśl ludzka. Tedy posłał Abu Dżafar al Mansur [drugi kalif z dynastii Abbasydów (754–775), założyciel Bagdadu – J. R.] poselstwa do królów Rumu [cesarzy bizantyjskich – J. R.], z prośbą, aby mu użyczył ksiąg naukowych w tłumaczeniu. Ten posłał mu księgę Euklidesa i niektóre pisma przyrodnicze. Muzułmanie przeczytali je, zgłębili ich treść i nabrali tym większej ochoty, by posiąść ich resztę”. Dodajmy, że Arabowie zdobyli w 642 roku imponującą bibliotekę w Aleksandrii. A tam były nie tylko księgi, lecz także uczeni, którzy potrafili w nich niejedno wyczytać. Ogromny zastrzyk wiedzy już na samym cywilizacyjnym starcie.
Cywilizacja islamu swój rozkwit zawdzięcza jednak nie tylko Grekom i ich nestoriańskim tłumaczom. Niektórzy twierdzą, że nauczycielem Raziego był Ali ibn Rabban al Tabari, lekarz i filozof z Merwu, żydowski konwertyta i syn uczonego w piśmie, autor pierwszego napisanego po arabsku traktatu medycznego. Inni dopatrują się w pracach Raziego wpływu Sabejczyków z Harranu, elitarnej sekty ostatnich pogan – wyznawców mezopotamskich kultów astralnych pomieszanych z wierzeniami hellenistycznymi i szkołami religijno-filozoficznymi późnego antyku, których przedstawicielem był wybitny medyk i matematyk Thabit ibn Kurra. Jeszcze inni wskazują na Indie jako ewentualne źródło inspiracji naszego autora. Ich oponenci twierdzą wprawdzie, że to Arabowie i Persowie nauczyli Hindusów alchemii, ale wydaje się to mało prawdopodobne. Niektóre teksty buddyjskie wspominają bowiem już między II i V wiekiem n.e. o transmutacji rud metali w złoto, a wyobrażenia alchemiczne spotykamy też wcześniej w jodze tantrycznej. Nie wprowadzili też Arabowie w Indiach znajomości rtęci, bo już we wcześniejszych traktatach sanskryckich pojawia się ona jako „nasienie Śiwy”. Miał też Razi ponoć studiować księgi manichejczyków. I to możliwe. Gdyby nawet to wszystko było prawdą, to chwała Raziemu, że nie zamykał się na dorobek innych i chłonął wiedzę ze wszystkich dostępnych sobie źródeł.