Bitwa, która miała trwać osiem godzin, zaważyła na ośmiu stuleciach. Po zwycięstwie wojsk arabskich pod Jerez de la Frontera w 711 roku państwo Wizygotów runęło jak domek z kart. Triumfator – berberyjski wyzwoleniec Tarik ibn Zijad, nazywany potem przez Hiszpanów Taric el Tuerto (Tarik Jednooki), z pewnością nie zdawał sobie sprawy, jak mocno zakręcił kołem historii. Owszem, z Hiszpanią Wizygotów działo się źle, ale gdyby nie czynnik zewnętrzny, mogłaby ona jeszcze jakiś czas egzystować. Tymczasem niespodziewanie Półwysep Iberyjski zespolił się z najdynamiczniejszą cywilizacją tamtych czasów – światem islamu.

I nie powinien żałować tej niezwykłej przygody. Mimo wszystko. Tak mówił Kabalista w znakomitej ekranizacji „Rękopisu znalezionego w Saragossie” Wojciecha Hasa, zapewniając przerażonego van Wordena, że on również spędził niezapomnianą noc w gospodzie Venta Quemada. Obaj, co prawda, obudzili się rankiem pod szubienicą. Ale ta noc…

Jak zaczął się podbój Hiszpanii? Kto to wie? Sporo tu dziwnych opowieści, anegdot, ubarwiania, wręcz bajania. Dziewiętnastowieczny holenderski orientalista Reinhard Dozy, studiując źródła, stwierdził, że przypominają mu „Baśnie z tysiąca i jednej nocy”. Bo w gruncie rzeczy nie wiadomo, gdzie, kiedy i czy na pewno doszło do starcia nazywanego bitwą pod Jerez de la Frontera. Osobiście sądzę, że w najlepszym razie była to niewiele znacząca potyczka. Jedna z wielu. Hiszpanii nie zdobyto jednym spektakularnym zwycięstwem, ale sukcesywnie podgryzano. Kolejne grupki awanturników z Maghrebu lądowały po drugiej stronie Cieśniny Gibraltarskiej i chaps, wygryzały kawałek po kawałku. Aż w końcu zrobił się z tego przepyszny tort – aż palce lizać.

Co nam przekazały źródła historyczne? Sprawa wygląda z grubsza tak. W 710 roku zbuntowany dostojnik wizygocki Julian z Ceuty (rzymskie Septem, port po afrykańskiej stronie Cieśniny Gibraltarskiej, dziś hiszpańska eksklawa na terenie Maroka) miał się porozumieć z berberyjskim wyzwoleńcem namiestnika Afryki (Ifrikiji) Musy ibn Nusajra – Tarikiem ibn Zijadem. Opowiadał, że można uderzyć na Hiszpanię, a Tarik czym prędzej dał znać swojemu pryncypałowi. Wedle innej wersji Julian porozumiał się bezpośrednio z Musą. Jaki miał w tym interes?

Jerzy Rohoziński - historyk, religioznawca, zajmuje się dziejami islamu oraz historią ludów Kaukazu, autor książki „Święci, biczownicy i czerwoni chanowie. Przemiany religijności muzułmańskiej w radzieckim i poradzieckim Azerbejdżanie”