Włodzimierz Bonawentura Krzyżanowski urodził się w 1824 r. w majątku Rożnowo pod Obornikami, w zaborze pruskim. Ojciec i dwaj wujowie walczyli w szeregach armii napoleońskiej o wolną Polskę, brat w powstaniu listopadowym. Siostra ojca była matką Fryderyka Chopina. Po utracie rodzinnego majątku i śmierci ojca Włodzimierz wychowywał się u kuzynów w Poznaniu. Za działalność spiskową podczas Wiosny Ludów groziła mu cytadela. Ucieczkę z kraju w wieku 21 lat potraktował jako początek przygody, która „nęciła tęczowymi barwami”. W Hamburgu, w przeddzień wypłynięcia statkiem do Ameryki, zapragnął wypróbować swe szczęście – posmakował gry hazardowej. Stracił wszystko, co posiadał. Pieniądze na bilet pożyczył mu znajomy rodziny, którego przypadkiem spotkał. Na ocean wypływał z nadzieją rychłego powrotu do ojczyzny.
W Nowym Jorku się kształcił, zarabiając jako robotnik. Później pracował jako inżynier geometra w leśnictwie, wytyczał trasy linii kolejowych. W 1854 r. ożenił się z 21-letnią Karoliną Burnett. Miał własne przedsiębiorstwo handlowe. Nie mogąc pogodzić się z istnieniem niewolnictwa, wstąpił do partii republikańskiej, która uwolnienie Murzynów wpisała na swe sztandary. Kiedy w 1861 r. wybuchła bratobójcza wyniszczająca wojna między północnymi i południowymi stanami o jedność państwa i zniesienie niewolnictwa, Krzyżanowski natychmiast zaciągnął się do wojska. Zorganizował i dowodził oddziałem emigrantów – 58. Pułkiem Strzelców Nowojorskich, nazywanym Legionem Polskim. Kriz, jak się do niego zwracano, walczył brawurowo w wielu bitwach. Już po trzech miesiącach wojny mianowany został majorem. Rok później prezydent Abraham Lincoln awansował go na stopień generała brygady. Tę decyzję dwukrotnie odrzucił Senat USA, ogłaszając, iż nie można potwierdzić nominacji człowieka, którego nazwiska żaden z senatorów nie potrafi wymówić. Może dlatego jest w USA mniej znany niż Kościuszko i Pułaski. Ostatecznie generałem został w końcu wojny, w marcu 1865 r., miesiąc przed zabójstwem prezydenta Lincolna.
Jako urzędnik różnych szczebli Departamentu Skarbu brał udział w uzgadnianiu szczegółów cesji i regulacji terytorialnych bezpośrednio po dokonaniu transakcji zakupu Alaski przez Stany Zjednoczone. Jak twierdzą amerykańscy historycy, Alaskę wizytował w 1873 r. Dopatrzył się korupcji przy pobieraniu cła, raportował o możliwościach oszustw podatkowych, sprawdzał doniesienia o odkryciu złota. Mieszkał jakiś czas w San Francisco, gdzie zaprzyjaźnił się z Henrykiem Sienkiewiczem i Heleną Modrzejewską, której ułatwił pierwszy występ na amerykańskiej scenie. Z placówki służbowej na Przesmyku Panamskim – ważnym punkcie handlowym USA – wrócił z febrą. Wkrótce owdowiał. Z astmą i postępującą chorobą płuc pisał w Nowym Jorku „Wspomnienia z pobytu w Ameryce podczas wojny 1861 – 1864 r.” – zbiór wnikliwych spostrzeżeń na temat społeczeństwa amerykańskiego, wciąż aktualnych. Niewłaściwe tłumaczenie fragmentu pamiętników stało się źródłem powszechnie powielanej informacji, także w encyklopedycznych opracowaniach, że Włodzimierz Krzyżanowski był pierwszym gubernatorem Alaski. Tę informację wygłosił na Kapitolu w 2002 r. ambasador Polski. Nieporozumienie wyjaśniło się w atmosferze skandalu dyplomatycznego, choć pozostało wiele niejasności. Włodzimierz Krzyżanowski zmarł 31 stycznia 1887 r. w Nowym Jorku. Nekrolog, jaki ukazał się następnego dnia w „New York Times”, podaje, iż na Alaskę został wysłany w 1867, w roku sprzedaży terytorium...
Krzyżanowskiego pochowano na cmentarzu w Brooklynie. Pół wieku później szczątki jego i żony przeniesiono na cmentarz narodowy w Arlington pod Waszyngtonem. W transmitowanym z tej okazji przez radio orędziu z Białego Domu prezydent Franklin Delano Roosevelt powiedział, że „generał Krzyżanowski był ucieleśnieniem polskiego ideału wolności”. Nie wspomniał oczywiście o tym, że ów bohater, który w prawdziwej oraz przybranej ojczyźnie bił się o wolność i sprawiedliwość, z goryczą opisał we wspomnieniach odwieczny mechanizm historii: ci, przeciw którym walczył, dzięki politycznej grze w czasach pokoju i demokracji zawłaszczyli owoce tej walki.