W bitwie pod Pawią ręczna broń palna nie przypominała już prymitywnych ręcznych armatek o krótkiej lufie na klocu drewnianym. Powstały w połowie XV wieku zamek lontowy wykorzystujący działanie prostej dźwigni udoskonalono; na blasze zamkowej, przymocowanej z prawej strony łoża, zamocowany był od strony zewnętrznej kurek, wewnątrz natomiast mieściło się szereg sprzężonych części współpracujących dzięki osiom z kurkiem (w jego szczękach tkwił lont) i językiem spustowym; naciśnięcie tego ostatniego powodowało opadnięcie żarzącego się lontu na panewkę (płaska „miseczka” z prochem) i zapłon prochu w komorze lufy poprzez otwór zapałowy.
Używano już wówczas dwóch rodzajów prochu: gruboziarnistego, palącego się nieco wolniej, ale wytwarzającego większe ciśnienie, wsypywanego do przewodu lufy, oraz prochu miałkiego, szybko spalającego się, sypanego na panewkę. Jakość broni zależała poza tym od kolby wraz z łożem, przyrządów celowniczych, a nade wszystko lufy. Pierwsze lufy były skuwane bądź odlewane z brązu. W czasach bitwy pod Pawią lepszej jakości broń miała już lufy wykuwane na gorąco, a następnie wiercone dla uzyskania odpowiedniego kanału; ich wytrzymałość na ciśnienie gazów prochowych była o wiele większa i dzięki temu można było używać silniejszych ładunków.
Kolba, graniasta w przekroju, była profilowana i znajdowała się pod skosem w stosunku do lufy; ułatwiało to złożenie się do strzału (strzał z policzka). Przyrządy celownicze były jeszcze bardzo prymitywne (tak zresztą miało pozostać na kilka stuleci), chociaż niektóre lufy miały muszkę oraz szczerbinkę, czasami także przeziernikowy celownik w kształcie rurki; celowanie odbywało się jednak zazwyczaj „po lufie”. Broń taka zwała się w Europie arkebuzem, chociaż w Polsce określenia tego używa się zazwyczaj do lżejszej od muszkietu długiej broni palnej z zamkiem kołowym. Wojacy hiszpańscy zaskoczyli wszystkich, strzelając z muszkietów, rewolucyjnej nowinki wykształconej jak się zdaje z hakownicy, mającej niebawem zdominować pole walki na ponad 100 lat.
Zasadniczą bronią landsknechtów była pika. Miała liściasty lub romboidalny 5 – 10-cm grot z krótką tuleją i długimi wąsami utrudniającymi odcięcie od długiego na 4,5 – 5,5 m, okrągłego w przekroju drzewca. Taka najeżona pikami zwarta masa żołnierzy przypominała macedoński czworobok sarissofori, w przeciwieństwie jednak do nich lancknechci (podobnie jak Szwajcarzy) byli gotowi nie tylko na starcie czołowe. Inne uzbrojenie pozwalało na efektywną walkę także z bliska.
Większość landsknechtów posiadała boczną broń białą w postaci krótkich poręcznych mieczy zwanych katzbalger. Nazwa pochodzi od kociej skórki, w którą oprawiano pochwę. Miały jednoręczną rękojeść. Głownia mierzyła około 60 cm. Noszono go przy lewym boku zawieszony niemal poziomo lub nawet z rękojeścią skierowaną nieco w dół. Były też monstrualnie wielkie miecze z długą, prostą lub falistą głownią, dwuręcznym chwytem rękojeści i niezwykle szerokim jelcem, prostym albo profilowanym, zaopatrzonym często w boczne obłęki. Waga takiej broni przekraczała nierzadko 4 kg, największe sięgały nawet 2 m długości. Głownie posiadały boczne haki, mające za zadanie parować ciosy. Był to wyłącznie oręż piechoty, posługiwali się nim wyselekcjonowani żołnierze. Noszono go zazwyczaj na ramieniu, co potwierdzają liczne drzeworyty z epoki, a czasami też na plecach za pomocą pasa.