20 lipca 1870 r. zwróciła się do firmy Gebethnera i Wolffa z listem, w którym prosiła o przysłanie jej wszelkich dzieł „tyczących się” wyznania mojżeszowego. Nawiązała też kontakt z redaktorem naczelnym „Izraelity” S. H. Peltynem, którego prosiła o wskazówki bibliograficzne i pomoc w kompletowaniu lektur o tematyce żydowskiej. Literatura nie była jej jedynym źródłem wiedzy o Żydach. Starała się nawiązać kontakty z ludźmi, od których mogła dowiedzieć się czegoś więcej o religii, tradycji i codziennym życiu wyznawców judaizmu.

Jednym z jej pierwszych nauczycieli był sam rabin naczelny Warszawy Dow Ber Maiseles (1798 – 1870), zwolennik tzw. zbratania polsko-żydowskiego poprzedzającego wybuch powstania styczniowego. Orzeszkowa była pod jego wielkim wpływem. Innym razem postanowiła uczyć się podstaw judaizmu u jednego z rabinów. O tym epizodzie pisarka wspominała w jednym ze swoich listów do przyjaciela: „Na koniec udało mi się pochwycić pewnego rabina, który nie posiada się z radości, że może komuś udzielić swej talmudycznej wiedzy. Jest to prawdziwe źródło mądrości żydowskiej, ma długą białą brodę, rozumne oczy i bardzo dobrze mówi po polsku”.

Innym razem w liście do Marii Konopnickiej pisarka informowała o chęci podjęcia nauki języka hebrajskiego, co było jednak niemożliwe ze względu na chorobę oczu. Nade wszystko jednak obserwacja codzienności była dla Orzeszkowej podstawowym źródłem wiedzy wykorzystywanej później w twórczości. Wielu bohaterów i bohaterek, wiele sytuacji i zdarzeń opisywanych w jej nowelach, opowiadaniach czy powieściach ma swe pierwowzory w rzeczywistości.

W liście z 16 maja 1881 r. do przyjaciela Leopolda M?yeta tak pisała o pogromach w Rosji: „Straszne rzeczy dzieją się na świecie. Jestem pełna przerażenia i oburzenia. Jeżeli burza rozszalała się na południu, dojdzie do nas, będzie to nie tylko akt barbarzyństwa przeciwny całej cywilizacji i wszystkim tradycjom naszym, ale fakt historyczny ogromnej, a fatalnej dla kraju naszego wagi. Ludność izraelską uważałam zawsze za żywioł społeczny, niezmierne znaczenie mający nie tylko dla teraźniejszości, ale także i bardziej jeszcze dla przyszłości naszej.

Jest to materialna i umysłowa potęga, mogąca w mierze nieobrachowanej przyczynić się do zmartwychpowstania i ostatecznego upadku naszej wspólnej sprawy. Potęgę tę zjednać sobie [...] jest jedyną zdrową polityką. Uczynić względem niej to, co uczynili inni, byłoby nie tylko nieludzkością, ale szalonym bezrozumem. Takim jest uczucie i przekonanie moje, podzielane przez wszystkich, z którymi żyję. Dlatego w wypadku zaburzeń, które i tu u nas są mocno prawdopodobne, postanowiliśmy bronić i osłaniać krzywdzonych wedle wszelkiej naszej siły i możliwości. Głupie i ciemne masy popełnić mogą zbrodnie i szalone głupstwo, ale niech przynajmniej garść inteligencji polskiej zaprotestuje przed ludzkością i historią, nie tylko słowami i czynami, ale choćby życiem swoim. Ja przynajmniej i parę jeszcze osób zdecydowani jesteśmy zginąć choćby, a stać pomiędzy rozhukaną falą a drzwiami napastowanych”.