"Słownik języka polskiego" (1900 – 1927) zwany warszawskim używa także formy gieszeft: interes nieuczciwy, afera, manipulacja nieczysta, transakcja szachrajska, szacherka. Władysław Kopaliński dorzuca od siebie jeszcze: afera. Słowo geszeft weszło do literatury: „Chrześcijanie wołają na nas, że robimy dobre Geszefte, a kto im broni” – pisał Michał Bałucki („Żydówka. Powieść z ostatnich lat”). „Una (baletnica – kochanka Wietrznickiego) wchodzi do kuchni i mnie tej wiadomości udziela, ja myk do rejenta. Akt napisany, jadę znów do niego, un kładzie tu swój podpis, ja pięćdziesiąt tysiąców wyliczam i Geszeft skończony” (Zygmunt Sarnecki „Febris aurea”). „Ty mnie od żmij wymyślasz, a ja dla ciebie taki geszeft mam, co ty się aż za głowę z radości weźmiesz” (Gabriela Zapolska „Małaszka”). „Dlaczego ty jak twój ojciec nie idziesz pod bank i tam się w geszefty nie wdajesz?” (Zapolska „Jojne Firułkes”). „Pan generał nie poznaje starego Abrama? Co w Krakowie dostawał owies dla panów kozaków? (ciszej) Co to my robili dobry gieszeft?” (Władysław Ludwik Anczyc „Kościuszko pod Racławicami”). „Kochanie to kochanie, a Geszeft to Geszeft” (Anczyc „Flisacy”).

(na podst. Maria Brzezina „Polszczyzna Żydów”, Warszawa – Kraków 1986)