Poczynania administracji cesarskiej zmusiły wielu panów węgierskich do ucieczki do Siedmiogrodu, gdzie pod zwierzchnictwem sułtana żyło się całkiem znośnie. Spośród tych uciekinierów rekrutowali się śmiałkowie, którzy od 1672 roku dokonywali zbrojnych wypadów na Górne Węgry (Słowację). Liczyli na poparcie Francji, Rzeczypospolitej oraz Turcji. Od 1678 roku powstańcom, których zwano kurucami, przewodził zdolny wódz i dyplomata hr. Emeryk Thököly.
Turcja była jednak zaangażowana na innych frontach – przeciw Rzeczypospolitej i Moskwie, a Francja leżała zbyt daleko, by pomóc węgierskim protestantom. Ludwik XIV stracił zresztą na to ochotę po zawarciu pokoju z cesarstwem w Nimwegen na początku 1679 roku. Również Jan III po fiasku swej profrancuskiej polityki zaczął się wycofywać z obozu antyhabsburskiego. Węgrom pozostała już tylko Turcja. Ta zaś miała wolne ręce dopiero od 1681 roku, kiedy zakończyła wojnę z Moskwą.
Dopóki żył Fazyl Ahmed pasza, pamiętny lekcji z 1664 roku, Stambuł wstrzemięźliwie spoglądał na oferty węgierskie. Jednakże nowy wielki wezyr, ambitny Kara Mustafa, skłonny był podjąć grę. Znając jego chciwość, Węgrzy już w 1677 roku próbowali go nakłonić do interwencji za pomocą łapówki, ale zostali przelicytowani przez Habsburgów. Dopiero gdy w 1682 roku Thököly ogłosił się lennikiem sułtana, wielki wezyr i popierający go dostojnicy zdołali przekonać sułtana Mehmeda IV do rzucenia rękawicy Habsburgom. W grudniu 1682 roku Turcy zażądali od cesarza wydania twierdzy Jawaryn (Györ), grożąc w razie odmowy najazdem. Gdy ultimatum zostało odrzucone, 2 stycznia 1683 roku wystawiono buńczuki przed pałacem sułtańskim w Stambule na znak wojny i ogłoszono wyprawę przeciw cesarstwu.
Wymagała ona jednak kilkumiesięcznych przygotowań i zebrania armii z rozległego obszaru imperium. Trzon wojsk sułtańskich stanowił zawodowy korpus janczarski, który liczył wówczas ok. 100 tys. żołnierzy. Jazda nadal składała się z sipahów, dzierżawców timarów. Ich liczbę szacowano aż na 120 tys., ale nie można było pozbawić obrony całego państwa sułtanów. Dlatego główną siłą uderzeniową miała być opłacana przez skarb sułtański 20-tysięczna jazda zawodowa. Okazale prezentował się korpus artyleryjski, szkolony m.in. przez inżynierów francuskich. Swoją rolę do odegrania miała również flota, rozbudowana w latach wojny z Wenecją i licząca ok. 200 dużych jednostek. Siły osmańskie uzupełniały kontyngenty państw zależnych – chrześcijańskich księstw naddunajskich i Chanatu Krymskiego. Istotną wartość bojową mieli jednak tylko Tatarzy: chrześcijanom Turcy nie ufali i woleli ich używać do zadań tyłowych.