Armia turecka zbierała się pod Adrianopolem. Kara Mustafa polecił też rozesłać szpiegów do krajów habsburskich oraz przygotować trasę przemarszu na Węgry. Przegląd wojsk odbył się 22 marca, a pod koniec miesiąca janczarzy, a za nimi sułtan, ruszyli na Węgry.

Masa zbrojnych pomaszerowała doliną Maricy do Filipopola (Płowdiwu) i dalej przez Sofię i Nisz do Belgradu. Sułtan dotarł tu 3 maja i zarządził postój, czekając na uzupełnienia. Przyjął na uroczystej audiencji posłów Thökölya, a 13 maja przekazał Kara Mustafie, który miał dalej prowadzić wyprawę, zieloną chorągiew Proroka.

2 czerwca Turcy osiągnęli Osijek, gdzie dołączyli do nich węgierscy powstańcy. Gdy 27 czerwca pod Székesfehérvár dociągnął chan krymski Murad Gerej na czele swej ordy, Kara Mustafa miał już ok. 150 tys. żołnierzy, w tym ok. 20 tys. janczarów, 15 tys. zaciężnych sipahów, co najmniej 15 tys. Tatarów i tyluż kuruców.

Zgodnie z planami sułtana wezyr miał zdobyć Jawaryn i opanować habsburską część Węgier, aby przekazać ją Thökölyowi. Pyszny Kara Mustafa postanowił jednak sięgnąć po Wiedeń. Tylko chan i bejlerbej Budy Ibrahim pasza sprzeciwili się wezyrowi, proponując zdobycie pogranicznych zamków i zdezorganizowanie zaplecza przeciwnika przez lotne czambuły tatarskie. Na darmo ostrzegali też przed mobilizacją chrześcijan w razie zagrożenia Wiednia. Decyzja o ataku na stolicę cesarstwa zapadła i 28 czerwca wojska tureckie ruszyły ku granicy.

Habsburgowie, licząc się z najazdem osmańskim, również mobilizowali swe wojska. Jeszcze w 1679 roku ich armia liczyła 35 tys. żołnierzy, w tym 23 tys. piechoty. W chwili wybuchu wojny cesarz dysponował już 55 tys. piechoty w 27 regimentach, 13,6 tys. kirasjerów w 17 pułkach i 9 tys. dragonów w dziewięciu regimentach. Prawie 78 tys. żołnierzy robiło wrażenie, ale wielu z nich było słabo wyszkolonych, a niektóre jednostki dopiero formowano. Najbardziej wartościowymi siłami były uzbrojona w muszkiety piechota i dragonia, która mogła walczyć konno i pieszo. Słabo prezentowała się natomiast jazda, której brakowało umiejętności szarżowania i walki białą bronią. Dlatego już na początku 1683 roku cesarz zwrócił się do króla polskiego o zgodę na zaciąg 3 tys. jazdy polskiej, doświadczonej w walkach z Turkami i Tatarami. Naczelne dowództwo swych wojsk powierzył ks. Karolowi Lotaryńskiemu, znakomitemu wodzowi, swego czasu rywalowi Jana Sobieskiego do korony polskiej. Zdawał sobie jednak sprawę, że bez wsparcia talenty Lotaryńczyka nie na wiele się zdadzą w starciu z turecką potęgą.