Rzut oka na mapę świata z początków XIX stulecia wystarczy, by się przekonać, że Hiszpania była najbardziej rozległym państwem świata. Madrycki władca rządził imperium, nad którym nie zachodziło słońce. Oprócz większości Półwyspu Iberyjskiego i Filipin podlegały mu olbrzymie obszary Ameryki Południowej i Środkowej, rozciągające się od Wielkiego Jeziora Słonego, rzeki Brazos i Florydy na północy, poprzez Karaiby, Meksyk i podrównikową Kolumbię, aż po kraniec wysokich Andów i argentyńskie pampasy na południu.
Krainy te różniły się znacznie poziomem kultury, zamożnością, rozwojem gospodarczym, a także interesami i aspiracjami miejscowych elit. Wszystkie jednak dostarczały dochodów królewskiemu skarbowi. Do metropolii płynęły olbrzymie ilości kruszców, zwłaszcza srebra, oraz towary, które zrewolucjonizowały europejską kuchnię. Ładownie statków wypełniały cukier, wanilia, kakao, kawa, a także alkohol, tytoń i tak potrzebna w Europie bawełna. W odwrotną wędrowały wyroby europejskich warsztatów i manufaktur. Handel ten był ograniczony rygorystycznymi przepisami i hiszpańskim monopolem.
Hiszpania nie miała jednak dostatecznie rozwiniętego przemysłu i rynku zbytu, aby zagospodarować masę towarów i surowców pochodzących z kolonii. Nie dziwi więc, że kwitł przemyt na wielką skalę, w którym celowali synowie Albionu. Hiszpanie nie potrafili temu zaradzić. Ich flota, choć relatywnie silna, nie poskromiła ani Brytyjczyków, ani karaibskich piratów, których łupem padały wypełnione wszelkim dobrem statki hiszpańskie.
Strumień bogactwa płynący z Nowego Świata nie gwarantował dobrobytu w metropolii fatalnie zarządzanej przez złych władców i ich urzędników. System rządów, w którym dominującą pozycję miały arystokratyczna oligarchia i hierarchia kościelna, charakteryzowały niechęć do zmian i monstrualna korupcja. Nieśmiałe próby reform rozmywały się, bo administracja królewska stosowała się do niepisanej zasady „Obedenzo, pero no lo ejecuto” (jestem posłuszny rozkazowi, ale go nie wykonuję).
Sytuacja nieco się poprawiła po objęciu władzy w 1759 roku przez Karola III Burbona. Ten wielki dewot, franciszkański tercjarz, który oddał kraj pod protekcję Niepokalanego Poczęcia, okazał się zręcznym i sumiennym administratorem. Pomagało mu w tym grono „ilustrados” (oświeconych) z Pedro Arandą na czele, który wedle słów Woltera „wyrwał kły inkwizycji”, podporządkowując ją królowi. Poszły za tym działania zmierzające do usprawnienia administracji i lepszego ściągania podatków. Zliberalizowano także handel. Przyniosło to znaczne ożywienie w Hiszpanii i jej amerykańskich koloniach.