Hiszpania w kryzysie

Prawdziwym mistrzem w wojskowej alpinistyce okazał się wódz antyhiszpańskiego powstania Simon Bolivar, który przeprawę przez Andy zakończył zwycięstwem nad rzeką Boyacá. Był to punkt zwrotny w walkach o niepodległość ludów Ameryki Południowej

Publikacja: 03.10.2008 11:13

Król Karol IV Burbon z rodziną, mal. Francisco Goya, ok. 1800 r.

Król Karol IV Burbon z rodziną, mal. Francisco Goya, ok. 1800 r.

Foto: BEW

Rzut oka na mapę świata z początków XIX stulecia wystarczy, by się przekonać, że Hiszpania była najbardziej rozległym państwem świata. Madrycki władca rządził imperium, nad którym nie zachodziło słońce. Oprócz większości Półwyspu Iberyjskiego i Filipin podlegały mu olbrzymie obszary Ameryki Południowej i Środkowej, rozciągające się od Wielkiego Jeziora Słonego, rzeki Brazos i Florydy na północy, poprzez Karaiby, Meksyk i podrównikową Kolumbię, aż po kraniec wysokich Andów i argentyńskie pampasy na południu.

Krainy te różniły się znacznie poziomem kultury, zamożnością, rozwojem gospodarczym, a także interesami i aspiracjami miejscowych elit. Wszystkie jednak dostarczały dochodów królewskiemu skarbowi. Do metropolii płynęły olbrzymie ilości kruszców, zwłaszcza srebra, oraz towary, które zrewolucjonizowały europejską kuchnię. Ładownie statków wypełniały cukier, wanilia, kakao, kawa, a także alkohol, tytoń i tak potrzebna w Europie bawełna. W odwrotną wędrowały wyroby europejskich warsztatów i manufaktur. Handel ten był ograniczony rygorystycznymi przepisami i hiszpańskim monopolem.

Hiszpania nie miała jednak dostatecznie rozwiniętego przemysłu i rynku zbytu, aby zagospodarować masę towarów i surowców pochodzących z kolonii. Nie dziwi więc, że kwitł przemyt na wielką skalę, w którym celowali synowie Albionu. Hiszpanie nie potrafili temu zaradzić. Ich flota, choć relatywnie silna, nie poskromiła ani Brytyjczyków, ani karaibskich piratów, których łupem padały wypełnione wszelkim dobrem statki hiszpańskie.

Strumień bogactwa płynący z Nowego Świata nie gwarantował dobrobytu w metropolii fatalnie zarządzanej przez złych władców i ich urzędników. System rządów, w którym dominującą pozycję miały arystokratyczna oligarchia i hierarchia kościelna, charakteryzowały niechęć do zmian i monstrualna korupcja. Nieśmiałe próby reform rozmywały się, bo administracja królewska stosowała się do niepisanej zasady „Obedenzo, pero no lo ejecuto” (jestem posłuszny rozkazowi, ale go nie wykonuję).

Sytuacja nieco się poprawiła po objęciu władzy w 1759 roku przez Karola III Burbona. Ten wielki dewot, franciszkański tercjarz, który oddał kraj pod protekcję Niepokalanego Poczęcia, okazał się zręcznym i sumiennym administratorem. Pomagało mu w tym grono „ilustrados” (oświeconych) z Pedro Arandą na czele, który wedle słów Woltera „wyrwał kły inkwizycji”, podporządkowując ją królowi. Poszły za tym działania zmierzające do usprawnienia administracji i lepszego ściągania podatków. Zliberalizowano także handel. Przyniosło to znaczne ożywienie w Hiszpanii i jej amerykańskich koloniach.

Niestety, po śmierci monarchy i wstąpieniu na tron niedołężnego Karola IV w 1788 roku oświeceni popadli w niełaskę, a reformy zostały na długie lata zahamowane. Dużą winę obok władcy ponosiła królewska małżonka, brzydka i pełna temperamentu Maria Luiza, oraz jej kochanek, ambitny i przebiegły Manuel Godoy. Oboje nie zaniedbywali okazji, aby wplątać swój kraj w najprzeróżniejsze kabały. Zresztą wydarzenia w Europie tak przyspieszyły, że hiszpański dwór raczej mógł się im przyglądać, niż je kreować. Postawiony między francuskim młotem a angielskim kowadłem Karol IV kilkakrotnie zmieniał front. Pamiętajmy, że pod Trafalgarem obok francuskich zatonęły również hiszpańskie okręty.

Zawarcie układu z napoleońską Francją w 1807 roku kosztowało Madryt niezwykle drogo. Cesarz Napoleon I wprowadził swe armie w głąb Hiszpanii, gdzie poczynały sobie jak najeźdźcy. Ludność zareagowała buntem – po wystąpieniu w Aranjuez w 1808 roku Godoy został wywieziony przez Francuzów do Bajonny. Wkrótce potem trafił tam również Karol IV, który abdykował na rzecz syna Ferdynanda VII. Ten jednak nie nacieszył się długo władzą – został zmuszony do oddania korony i dołączył do uwięzionego ojca.

Cesarz miał dosyć chwiejnych Burbonów, chciał w pełni kontrolować Hiszpanię i posiadał liczną rodzinę, o interesy której bardzo dbał. Na madryckim tronie zasiadł więc jego brat Józef Bonaparte. Nie miał on wielu zwolenników i w kraju rozgorzało piekło wojny domowej połączone z walką z francuskim najeźdźcą. Straszne demony wojny wyzierające z dzieł Goi rozlały się po Półwyspie Iberyjskim.

[i]Wojciech Kalwat, historyk, członek redakcji „Mówią wieki”[/i]

Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem