Grecja powstaje

Napięcie, jakie ogarnęło tureckie posiadłości na Bałkanach, dało o sobie znać także w Grecji.

Publikacja: 10.10.2008 05:51

Obóz greckich powstańców, mal. Carl Wilhelm Freiherr von Heideck, ok. 1835 r.

Obóz greckich powstańców, mal. Carl Wilhelm Freiherr von Heideck, ok. 1835 r.

Foto: AKG/EAST NEWS, ARCHIWUM „MÓWIĄ WIEKI”

Już w marcu 1821 roku wybuchły niepokoje w Morei. Na czele insurgentów stanął prawosławny biskup Patras Germanos. Turcy zareagowali szybko i niezwykle brutalnie: 10 kwietnia w Stambule doszło do pogromu Greków, a patriarchę Grzegorza V wraz z pięcioma biskupami tłuszcza powiesiła na bramie jego rezydencji w Fanarze. Zamieszki rozlały się po całym kraju: muzułmanie grabili cerkwie, mordowali kapłanów prawosławnych. Tymczasem powstanie greckie ogarnęło już cały Peloponez. Atutem Greków była silna flota handlowa (ponad 600 statków o łącznym tonażu 153,5 tys. ton), która w czasie pokoju obsługiwała turecki handel na morzach Czarnym i Śródziemnym. Dla obrony przed dokuczliwymi piratami statki dysponowały silnym uzbrojeniem szacowanym na prawie 6 tys. dział różnego kalibru. Był to więc bardzo groźny oręż. Grecy, wiedząc, że mają małe szanse w starciach z silnie uzbrojonymi zespołami okrętów wroga, dokonywali abordaży na pojedyncze jednostki lub niszczyli je za pomocą wypełnionych materiałami wybuchowymi małych statków lub barek – tzw. branderów. Na czele powstańczych sił morskich stanął najpierw Jakobos Tompazis, a następnie Andreas Vokos Miaoulis. Siłami lądowymi dowodził Dymitr Ypsilanti.

Wkrótce Grecy odnotowali pierwszy prestiżowy sukces. W zatoce Patras cztery powstańcze brygi pod dowództwem kpt. Paulosa Anargiou starły się z turecką eskadrą składającą się z liniowca, dwóch fregat, trzech korwet i dwóch brygów, dowodzoną przez wiceadmirała Mulaj Beja. Anargiou, nie zważając na silny ogień Turków, zdołał podpłynąć w pobliże ich okrętu flagowego i podpalić go.

W marcu 1822 roku Turcy, którzy przyjęli taktykę kombinowanych działań piechoty i floty w celu likwidacji położonych na wybrzeżu punktów oporu i przerywania linii komunikacyjnych powstańców, ponownie pojawili się w pobliżu zatoki Patras. Ich celem była twierdza Missolungi. Grecy nie zdołali przeszkodzić desantowi. Wkrótce rozpoczęło się oblężenie Missolungi, która padła dopiero w kwietniu 1826 roku. Przy okazji miasto zostało doszczętnie zniszczone, a mieszkańców wymordowano.

Zapowiadało się, że podobny los spotka Chios, kiedy w maju eskadra turecka zaczęła bombardować miasto z dział. Szybko jednak z odsieczą nadpłynęła flotylla Miaoulisa (15 brygów i 3 brandery). W nocy 18 czerwca za pomocą branderów Grecy zniszczyli flagowy okręt „Mansur el Liwa”, na którym zginęło 2100 tureckich marynarzy.

W następnym roku Grecy zaliczyli dwa spektakularne sukcesy. W sierpniu pod Samos Miaoulis uderzył na Turków, którzy dokonali desantu, niszcząc dwie fregaty, korwetę i 20 porzuconych w panice transportowców. W listopadzie zaś niedaleko Spinalongi flota grecka składająca się z 56 okrętów dopadła turecki konwój. Na dno poszło osiem sułtańskich jednostek, a dziewięć zostało wyrzuconych na brzeg. Te zwycięstwa nie mogły jednak zmienić niekorzystnej dla powstańców sytuacji.

Wobec zbrodni tureckich opinia publiczna Europy stanęła murem po stronie Greków, co zaowocowało napływem setek ochotników i broni. W szeregi powstańców zaciągnęli się m.in. słynny angielski romantyk, poeta i dandys George Byron, a także lord Thomas Cochrane, uczestnik wojen południowoamerykańskich, któremu powierzono dowództwo nad flotą powstańczą, i gen. Richard Churchill – ten z kolei został głównodowodzącym wojsk powstańczych. Mimo to w obozie greckim działo się źle – dowódcy byli skłóceni, a przybycie doświadczonych brytyjskich oficerów stawiało ich w roli uczniów, co pogłębiło konflikty. Miaoulis na wieść, że ma się podporządkować Cochrane’owi, podał się do dymisji. Doszło nawet do walk bratobójczych.

Gruszek w popiele nie zasypiał także sułtan Mahmud II, który w 1824 roku wezwał na pomoc swojego lennika paszę Egiptu Muhammada Alego. Ten nieco się opierał, licząc, że w zamian za pomoc wojskową wytarguje powiększenie swego władztwa, a może nawet niezależność. Sułtan rad nierad nadał mu paszałyk Kandii na Krecie i obiecał Moreę na Peloponezie. W lutym 1825 roku egipski korpus ekspedycyjny – doskonale wyposażony, wyszkolony i wspomagany przez francuskich doradców – wylądował w sile 16 tys. żołnierzy w Modonie. Dowodził nim syn Muhammada Ibrahim Pasza. W następnych miesiącach wojska Ibrahima Paszy urosły do 27 tys. piechurów i 1000 kawalerzystów.

Dzięki egipskiej pomocy Turcy przystąpili do zdecydowanego tłumienia powstania. W kwietniu 1826 roku padły wspomniane Missolungi, gdzie zdobywcy dokonali rzezi, a w sierpniu Ateny – tu wojska egipskie oszczędziły cywilów. Za to podejrzliwy zrobił się Mahmud II, który się obawiał, aby sukcesy nie zawróciły lennikowi w głowie. Dlatego nominalnym zwierzchnikiem floty mianował Mehmeda Chusrewa Paszę, zapiekłego wroga Muhammada Paszy. Oczywiście szybko doszło między nimi do konfliktu, co skończyło się tym, że sułtan mianował tureckiego wodza seraskierem, czyli wodzem sił zbrojnych imperium, a na jego miejsce przysłał do Grecji Tahira Paszę. Mimo to tylko kwestią czasu było, kiedy Turcy zduszą rebelię Greków. Powstańców mogła uratować tylko interwencja z zewnątrz.

Już w marcu 1821 roku wybuchły niepokoje w Morei. Na czele insurgentów stanął prawosławny biskup Patras Germanos. Turcy zareagowali szybko i niezwykle brutalnie: 10 kwietnia w Stambule doszło do pogromu Greków, a patriarchę Grzegorza V wraz z pięcioma biskupami tłuszcza powiesiła na bramie jego rezydencji w Fanarze. Zamieszki rozlały się po całym kraju: muzułmanie grabili cerkwie, mordowali kapłanów prawosławnych. Tymczasem powstanie greckie ogarnęło już cały Peloponez. Atutem Greków była silna flota handlowa (ponad 600 statków o łącznym tonażu 153,5 tys. ton), która w czasie pokoju obsługiwała turecki handel na morzach Czarnym i Śródziemnym. Dla obrony przed dokuczliwymi piratami statki dysponowały silnym uzbrojeniem szacowanym na prawie 6 tys. dział różnego kalibru. Był to więc bardzo groźny oręż. Grecy, wiedząc, że mają małe szanse w starciach z silnie uzbrojonymi zespołami okrętów wroga, dokonywali abordaży na pojedyncze jednostki lub niszczyli je za pomocą wypełnionych materiałami wybuchowymi małych statków lub barek – tzw. branderów. Na czele powstańczych sił morskich stanął najpierw Jakobos Tompazis, a następnie Andreas Vokos Miaoulis. Siłami lądowymi dowodził Dymitr Ypsilanti.

Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem