Reklama

„Blagierzy wszystkich krajów łączcie się!”

W dziejach czasopiśmiennictwa żydowskiego w Polsce prasa humorystyczno-satyryczna zajmuje miejsce szczególne.

Publikacja: 27.10.2008 05:32

Uliczny księgarz i sprzedawca prasy

Uliczny księgarz i sprzedawca prasy

Foto: Zbiory ŻIH

Red

Specyficznie żydowskie poczucie humoru i jego ludowe tradycje, dobrotliwy sarkazm, będący często „śmiechem przez łzy”, ostrość widzenia aktualnych spraw życia codziennego i problemów społeczno-politycznych, wycisnęło piętno na żydowskiej prasie humorystycznej, której w międzywojniu ukazywało się co najmniej 80 tytułów, z tym że wiele miało charakter efemeryd. Przyczyną braku ustabilizowanego, ukazującego się dłuższy czas periodyku humorystycznego, była trudna do pokonania konkurencja kilku wielkich dzienników (m.in. „Hajnt”, „Moment”), prowadzących raz w tygodniu, w numerze piątkowo-sobotnim, całostronicową kolumnę humoru.

Jednym z tygodników humorystycznych, który przetrwał dłużej, był tygodnik poświęcony żartom, humorowi i satyrze – „Der Blofer” („Blagier”, 1926 – 1930) redagowany przez dziennikarza znanego z publicystyki satyrycznej Pinchasa Kaca. Winietę tytułową nad nazwą pisma zdobił napis: „Blagierzy wszystkich krajów – łączcie się!”. Swego rodzaju osobliwą „deklaracją ideową” tygodnika była opublikowana w jego 1. numerze odezwa, w której m.in. czytamy: „W czasach, kiedy cały świat blaguje bez litości, kiedy blagować, blagować nade wszystko – stało się hasłem połowy ludzkości [...] kiedy kłamstwo stało się sprawą honoru, kiedy kompromitacją jest być porządnym człowiekiem [...] w takich czasach ukazuje się dla was „Der Blofer” [...] jest to jedyny otwarty, szczery niezamaskowany blagier [...] nie każe siebie nazywać «Cadykiem», «Sprawiedliwym» [...] nie będzie się zajmować «ratowaniem ludzkości». Naszym zadaniem będzie przepędzenie beznadziejności [...] ciężkiego nastroju świata nudziarzy, wazeliniarzy, uczonych w Talmudzie...”

Chociaż nie brak było w „Bloferze” taniej kpiny, natury obyczajowej czy moralnej, czasami nawet otwartej erotyki, to jednak poważne miejsce zajmuje satyra polityczna – aktualna, ostra, osadzona w realiach życia tych lat, przede wszystkim sytuacji Żydów, ale także adekwatna do sytuacji w kraju, również społecznej, politycznej i obyczajowej, zjadliwa, wyraźnie aluzyjna. Redaktor nawiązywał do tradycyjnego żydowskiego poczucia humoru, parafrazując anegdoty na swój oryginalny sposób. Można to zauważyć w różnych działach, jak np. „Z żydowskiego skarbca humoru”, „W cukierni” (np.: – Co to za jegomość? – Działacz społeczny. – A ten drugi? – Także złodziejaszek. [...] – Ten to zdaje się recenzent teatralny, ale kto to jest ten obok? – To także obrzydliwiec [paskudniak]).

W latach wielkiego kryzysu, bankructw itd. można było znaleźć „ogłoszenie”: „Wczoraj w tramwaju linii nr 4 ukradziono mi portfel. Były w nim weksle płatne za tydzień na sumę 10 tysięcy złotych oraz 10 złotych gotówką. Szanownego pana złodzieja uprzejmie proszę o zwrot tych 10 złotych. Weksle może pan sobie zatrzymać. Dyskrecja zapewniona”. Dostawało się różnym instytucjom, także rządowym, kasie chorych, lekarzom (np. stażysta pyta profesora: „Co zrobić, jeżeli koniecznie trzeba u chorego wywołać poty?”. Profesor: „No ja po prostu mówię mu, ile ma mi zapłacić za wizytę”).

Sporo miejsca zajmowała satyra na antysemitów spod znaku endecji. Kiedy ukazała się w prasie wzmianka o pobiciu Adolfa Nowaczyńskiego, „Blofer” to skwitował rysunkiem z podpisem: „Tak, tak panie Nowaczyński, pana poturbowali pana właśni czytelnicy, myśląc po ciemku, że pan jest Żydem”.Były też „nekrologi” w rodzaju: „Sklep zamknięty z powodu śmierci ostatniego klienta”. W rubryce „Co kto mówi?”: „[...] Niemiec: – Praca czyni życie słodkim. Rosjanin: – Wolniej jedziesz, dalej zajedziesz. Polak: Pieniędzy nie mam, ale honor mam. Żyd: – Niech Pan Bóg da nam długie lata – curesów (zmartwień) nie zabraknie”.

Reklama
Reklama

Trudno tu opisać dziesiątki działów w „Bloferze”, anegdoty, żarty, powiedzonka itp., które w krzywym zwierciadle są znakomitym przyczynkiem do dziejów polskiego i żydowskiego życia w międzywojennej Polsce.Warto wspomnieć, że kiedy z powodów finansowych „Blofer” przestał się ukazywać, jego kontynuacją stał się także redagowany przez Kaca „Der Mechabeł” („Diabeł”, raczej „Czort”, 1928 – 1936).

Specyficznie żydowskie poczucie humoru i jego ludowe tradycje, dobrotliwy sarkazm, będący często „śmiechem przez łzy”, ostrość widzenia aktualnych spraw życia codziennego i problemów społeczno-politycznych, wycisnęło piętno na żydowskiej prasie humorystycznej, której w międzywojniu ukazywało się co najmniej 80 tytułów, z tym że wiele miało charakter efemeryd. Przyczyną braku ustabilizowanego, ukazującego się dłuższy czas periodyku humorystycznego, była trudna do pokonania konkurencja kilku wielkich dzienników (m.in. „Hajnt”, „Moment”), prowadzących raz w tygodniu, w numerze piątkowo-sobotnim, całostronicową kolumnę humoru.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Reklama
Historia
Kongres Przyszłości Narodowej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Historia
Prawdziwa historia agentki Krystyny Skarbek. Nie była polską agentką
Historia
Niezależne Zrzeszenie Studentów świętuje 45. rocznicę powstania
Historia
Którędy Niemcy prowadzili Żydów na śmierć w Treblince
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Historia
Skarb z austriackiego zamku trafił do Polski
Materiał Promocyjny
Nowy Ursus to wyjątkowy projekt mieszkaniowy w historii Ronsona
Reklama
Reklama