Indianie nie godzili się na przebywanie białych w dolinie Yellowstone, tymczasem mające pilnować spokojnego bytowania czerwonoskórych wojsko patrzyło przez palce na napływ górników i osadników. Coraz częściej dochodziło do utarczek z przybyszami. Siedzący Byk, widząc, że biali stale naruszają warunki porozumienia z 1868 roku, zaczął działać na rzecz zjednoczenia plemion przeciwko najeźdźcom. Do jego obozu ściągały kolejne grupy Indian, a propozycje sprzedaży Gór Czarnych były odrzucane. Karą za to było wstrzymanie rządowej pomocy dla Indian i zagwarantowanie górnikom ochrony wojskowej. To oznaczało wojnę.
Mimo że Indianie otrzymali zgodę na polowania w rejonie Bighorn, władze nakazały im powrót do rezerwatów do końca stycznia 1876 roku, grożąc użyciem siły. Indianie zlekceważyli te groźby, spodziewając się, że do końca zimy będą bezpieczni. Mylili się jednak. Wojsko wyruszyło na karną ekspedycję nazajutrz po wygaśnięciu ultimatum.
Pierwszy cios spadł na Czejenów, którzy obozowali w dolinie Tunge. Atak kawalerii zaskoczył ich 17 marca o świcie. Ponad 700 Indian straciło żywność i namioty, co było dla nich prawdziwą katastrofą. Na szczęście znaleźli pomoc w obozie Szalonego Konia i Siedzącego Byka.
Operacją przeciwko Indianom kierował ze swej kwatery głównej w Chicago gen. Sheridan. Wykonawcami jego planu byli generałowie George Crook i Alfred H. Terry. Pierwszy miał maszerować ku dorzeczu rzeki Yellowstone z południa, a drugi ze wschodu (tu szła kolumna dowodzona przez Custera) i zachodu (kolumna płk. Johna Gibbona).
Tymczasem w kwietniu w obozie Siedzącego Byka odbyła się wielka narada, na której zapadła decyzja, by pozostać i walczyć z Niebieskimi Kurtkami. Przez następne dwa miesiące kolejne szczepy ciągnęły ku obozowi Hunkpapów: Oglalowie, Minicjonjou, Bez Łuków i Czarne Stopy. Pomimo decyzji o wstąpieniu na wojenną ścieżkę zajęci polowaniami Indianie na razie nie atakowali.