Wychowywany w tradycyjny sposób przez ojca i stryjów, przyswoił sobie cztery najważniejsze cnoty Siuksów: odwagę, hart ducha, hojność i mądrość. Z zapałem polował i wprawiał się do wojskowego rzemiosła. Mając zaledwie 14 lat, tomahawkiem powalił wojownika z plemienia Wron, zyskując prawo noszenia we włosach białego pióra orła, będącego oznaką pierwszego ciosu. Od tej pory został pełnoprawnym członkiem plemienia, a dumny ojciec oddał mu swe imię, zmieniając swoje na Skaczący Byk. Dzielny młodzieniec do końca swych dni był więc Siedzącym Bykiem (w języku dakota Tatanka-Iyotanka, po angielsku Sitting Bull).
Duża głowa, szeroka klatka piersiowa, potężne bary, silne nogi sprawiały, że był silny i wytrzymały. Znakomicie posługiwał się wszelką bronią – od noża po strzelbę. Sława wielkiego i odważnego wojownika nie opuściła go nigdy. Tatanka-Iyotanka był także szamanem (wichasa wakan), czyli człowiekiem obdarzonym wielką mądrością. Żył zgodnie z naturą i stosował się do prawideł indiańskiej religii. Praktykował stare rytuały, medytował, wkraczając do krainy wizji. Pościł, wystawiał się na lodowate wiatry zimy i spiekotę letniego słońca. Nie wahał się także kaleczyć swego ciała. Pierwszy raz zrobił to w wieku 25 lat podczas tańca słońca. Przekłuto mu wówczas skórę na klatce piersiowej i plecach specjalnymi kolcami, przez otwory przepleciono rzemienie i zawieszono na słupie. Siedzący Byk musiał wisieć do czasu, aż udręczona skóra pękła. Później wielokrotnie praktykował ten zwyczaj, by „dowiedzieć się, jak kochać swego boga i swój lud”.
Do legendy przeszedł wyczyn, jakiego dokonał 14 sierpnia 1872 roku w bitwie z Błękitnymi Kurtkami (jak Indianie nazywali amerykańskich żołnierzy) nad potokiem Arrow. Nie zważając na zażartą strzelaninę, jak gdyby nigdy nic zsiadł z konia, rozsiadł się na linii ognia i wyjąwszy tytoń zaczął nabijać fajkę. Krzyknął: „Który z Indian chce zapalić wraz ze mną?”, a potem pośród świszczących kul spokojnie pykał fajkę, nie odnosząc żadnych ran. Wkrótce stał się niekwestionowanym przywódcą Siuksów w walce z białymi.
Choć bezpośrednio nie dowodził w bitwie nad Little Big Horn, właśnie na niego (i na Szalonego Konia) spłynęła sława zwycięzcy. Potem, nie chcąc się poddać najeźdźcom, wyprowadził swój lud do Kanady. Po czterech latach emigracji został zmuszony do powrotu na terytorium USA i parał się zajęciem dość niezwykłym jak na legendarnego wodza Indian – został jedną z gwiazd wędrownego show Buffalo Billa, który odtwarzał przed mieszczuchami scenki z życia na Dzikim Zachodzie. Razem z nim odbył wielkie tournee. Zarobił duże pieniądze, ale zarazem przekonał się o potędze Stanów Zjednoczonych. Prócz gaży za występy, sprzedawał swe autografy i zdjęcia. Widzowie zamiast krwiożerczego czerwonoskórego poznawali dostojnego wodza Indian.
Wreszcie „indiański Napoleon”, bo tak go z czasem zaczęto określać, osiadł w rezerwacie, ale nie dane mu było zaznać spokoju. Kres jego żywota dokonał się prawie w tym samym miejscu, gdzie przyszedł na świat. Władze, obawiając się jego przystąpienia do ruchu Tańca Ducha, postanowiły go aresztować. Podczas próby zatrzymania doszło do strzelaniny i Siedzący Byk padł przeszyty kulami swych współziomków służących w policji.