Kiedy oddziały włoskie zaczęły okupować przygraniczne miasta prowincji Tigraj, cierpliwość Etiopczyków się wyczerpała. W pierwszych potyczkach wojska tigrajskiego namiestnika Rasa Aluli uległy sile ognia włoskiej artylerii. Jednak wkrótce Alula zmienił strategię i rozpoczął izolowanie garnizonów wroga.
26 stycznia 1887 roku nieopodal Dogali włoski batalion idący z odsieczą załodze miasta Sahati dostał się w etiopską zasadzkę. Przez kilka godzin 500 włoskich żołnierzy odpierało szaleńcze ataki kilku tysięcy tigrajskich wojowników. Bitwa zakończyła się masakrą – ocalało zaledwie 80 Włochów. Włoskie dowództwo, zaskoczone takim obrotem sprawy, nakazało pozostałym garnizonom wycofanie się do Massauy. Na szczęście dla Włochów sukcesów Rasa Aluli nie mógł wykorzystać cesarz Jan IV, który w tym czasie zmagał się z mahdystami pustoszącymi zachodnie połacie cesarstwa.
Wieści o klęsce pod Dogali wstrząsnęły włoską opinią publiczną. W Rzymie zdano sobie sprawę, że trzeba zaangażować w Afryce większe siły. Szybko rozpoczęto formowanie specjalnego korpusu ekspedycyjnego, który pod koniec roku dotarł do wybrzeży Morza Czerwonego. Włosi nawiązali też współpracę z Menelikiem, który za cenę nienaruszalności granic Szeua i dostawy broni palnej zobowiązał się wystąpić przeciwko Janowi IV.
Cesarz Etiopii znalazł się w niezmiernie trudnej sytuacji. Na północy do ofensywy szykowali się Włosi, od zachodu kraj zalewała niszczycielska fala sudańskich derwiszów, na południu zbierały się wojska Menelika. Armia cesarska mogła z powodzeniem stawić czoła każdemu z tych wrogów, jednak walka na wszystkich frontach musiała zakończyć się klęską. Z pomocą Janowi przybyła brytyjska dyplomacja, dla której głównym priorytetem było zniszczenie państwa Mahdiego w Sudanie. Pod presją Londynu wiosną 1888 roku Włochy zawarły rozejm z Etiopią, a wojska cesarskie mogły się skupić na walce z muzułmańskimi fanatykami i łowcami niewolników.