Reklama
Rozwiń

Po Marnie

Kontruderzenie nad Marną uratowało Paryż i Francję, ale ukazało też granice wojny ruchomej. Obie strony mogły uzyskać przewagę jedynie w pierwszym okresie ofensywy.

Publikacja: 12.12.2008 06:37

Wilhelm II płacze, Joffre się śmieje, karykatura francuska z drugiej połowy września 1914 r.

Wilhelm II płacze, Joffre się śmieje, karykatura francuska z drugiej połowy września 1914 r.

Foto: Zbiory Autora, Archiwum „Mówią Wieki”

Zmęczenie oraz brak amunicji i zaopatrzenia sprawiły, że ani Francuzi, ani Niemcy nie byli w stanie zadać decydującego ciosu. Skrwawione armie (nad Marną poległo ok. 500 tys. ludzi) zakopią się teraz w ziemi, oddzielą pasami drutów kolczastych oraz pól minowych i będą na siebie czekać. Złudzenie, że można wrócić do doktryny ofensywnej, przetrwa jeszcze czas jakiś w głowach (zwłaszcza francuskich) dowódców.

Już 30 listopada 1914 roku Joffre nakaże odbijać każdą utraconą piędź terenu i przenieść okopy 150 m od linii niemieckich tam, gdzie można na nie uderzyć. To myślenie doprowadzi Francuzów do kosztownych porażek zimą 1914/1915, a zwłaszcza do klęski utopionych we krwi prób przełamania frontu w Artois i Szampanii w roku następnym. Jak skomentuje to później oficer pierwszej wojny, generał podczas drugiej, a historyk między nimi Marius Daille, „jasna ocena rzeczywistości zabiera ludziom sporo czasu”.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Historia
Jakie tajemnice skrywa jeszcze więzienie przy Rakowieckiej w Warszawie
Historia
Zrabowany pierścień króla Zygmunta Starego w niemieckich rękach
Historia
Lądowa epopeja żaglowca Vasa
Historia
Wikingowie: w poszukiwaniu nowego domu
Historia
07 potyka się o własne nogi. Odtajnione akta ujawniły nieznane fakty o porwaniu Bohdana Piaseckiego