- Co takiego? Cztery miliony dolarów w złocie? Chyba pomylili datę tej publikacji: takie "rewelacje" powinni podawać 1 kwietnia w prima aprilis - tak Bogdan Lis, jeden z czołowych działaczy Solidarności, obecnie poseł, skomentował "Rz" te doniesienia. - To przekracza granice absurdu - dodał.

Rewelacje ujawnił w wywiadzie dla włoskiej gazety Francesco Pazienza, były szef włoskiego wywiadu wojskowego i aferzysta. Kończy on odbywanie kary więzienia za wprowadzenie w błąd prowadzących śledztwo po zamachu na dworcu w Bolonii w 1980 roku.

Pazienza twierdzi, że pieniądze dla "Solidarności" pochodziły ze wspólnych kont włoskiego banku Ambrosiano i watykańskiego Instytutu Dzieł Religijnych, kierowanego przez arcybiskupa Paula Marcinkusa. On właśnie, w porozumieniu z Janem Pawłem II, miał być organizatorem transportu. W pobliżu Triestu, w specjalnie przerobionej ładzie ukryto sztabki złota wartości czterech milionów dolarów. Było to w kwietniu 1981 roku - wspomina Pazienza. Z Włoch do Gdańska samochód

prowadził polski ksiądz. Pieniądze przeznaczone były dla strajkujących robotników.To nie pierwsza wersja wątku materialnej pomocy polskiego papieża dla "Solidarności". We wszystkich dotąd opisywanych pojawia się arcybiskup Marcinkus i bank Ambrosiano.