Mijały kolejne dni, a dywizje Dietricha wiły się na wąskich i krętych drogach wokół St. Vith. Do walki o miasto rzucono cały 46. Korpus Armijny wsparty elitarną Brygadą Grenadierów Führera. Wkrótce do akcji weszły także dywizje II Korpusu Pancernego SS. Wreszcie 23 grudnia, po pięciu dniach zaciekłych walk, Niemcy wypchnęli Amerykanów z miasta i rozwinęli dywizje do dalszego natarcia. Tym razem Dietrich uderzył szerokim frontem, angażując wszystkie siły.
Między 24 a 26 grudnia podkomendni gen. Hodgesa z wielkim trudem odparli wściekłe ataki II Korpusu SS. W rejonie Manhay grenadierom z dywizji Das Reich udało się dokonać wyłomu we froncie 1. Armii i tylko zimna krew czołgistów z 3. Dywizji Pancernej oraz spadochroniarzy z 82. Dywizji pozwoliła opanować sytuację kryzysową. Dopiero wprowadzenie do walki świeżej 75. Dywizji Piechoty i okupione ciężkimi stratami kontrataki pohamowały zapędy esesmanów Dietricha.
W tym czasie kryzys dosięgnął także oddziałów niemieckiej 5. Armii. Na drodze dywizji Manteuffela stało silnie bronione Bastogne. 20 grudnia dywizje pancerne obeszły miasto i ruszyły ku Mozie, pozostawiając likwidację okrążonych Amerykanów (przede wszystkim ze 101. Dywizji Powietrznodesantowej) piechocie.
Tylko oddziały 47. Korpusu Pancernego parły bez większych przeszkód ku Mozie. Marsz ten został zatrzymany dopiero 22 grudnia pod Marche przez nadchodzącą z północy amerykańską 84. Dywizję Piechoty. Tego dnia von Rundstedt zaapelował do Hitlera o zaprzestanie dalszych działań zaczepnych i przejście do obrony. Dyktator zignorował jednak uwagi starego Prusaka.
24 grudnia czołówki 2. Dywizji Pancernej gen. von Laucherta dotarły do miasteczka Celles – 6 km od Mozy. Tam natknęły się na brytyjski pancerny pułk gwardii broniący dostępu do mostów. Dzień później na flankę pancerniaków Laucherta spadło uderzenie przybyłej w samą porę