Zacząć trzeba od tego, że do bitwy o takim przebiegu, jaki dziś znamy, mogło w ogóle nie dojść. 19 czerwca 1942 r. po radzieckiej stronie frontu wylądował awaryjnie niemiecki samolot łącznikowy. Załoga zginęła i nie zdołała spalić przewożonych dokumentów. Tak na Kremlu pojawił się „błękitny plan", czyli rozkaz Hitlera dotyczący letniego natarcia na Kaukaz i Wołgę.
Przypomnijmy, że po zimowej kontrofensywie na przełomie 1941 i 1942 r. radzieckie dywizje odrzuciły Wehrmacht od Moskwy na odległość 150–300 km. Hitlerowi udało się ustabilizować front, ale Armia Czerwona nie miała siły do dalszej ofensywy. Wiosną Berlin zrozumiał, że po dotychczasowych stratach nie jest w stanie powtórzyć ataku na całej długości frontu. Sztab generalny wybrał kolejny atak na Moskwę, ale Hitler wskazał południowy odcinek frontu, kierując się racjami ekonomicznymi.