Status najmłodszego w kolonii był więc korzystny, nakładał na pozostałych obowiązek opieki. Dzięki temu wiele się nauczył.
Do Tunki trafiło także wielu innych zesłańców: Barinow, Kryłowa, Kolekina, Bogorodzki, Tarkowski, Orłow, Lebiediew. Łącznie było ich w tym okresie 19, a cała grupa wraz z rodzinami liczyła 25 osób. Już w marcu 1888 roku, a więc przed Piłsudskim, do Tunki trafiła Lidia Łojko z Grupy Rewolucyjnych Narodników skazanych w procesie z lipca 1887 roku.
Wielu z przebywających w Tunce zesłańców odegrało znaczącą rolę w ruchu socjalistycznym, z niektórymi los skrzyżuje drogi Piłsudskiego także w późniejszym czasie. W domu Mancewiczów na Wileńszczyźnie będzie przebywał przed akcją pod Bezdanami w roku 1908. Już w wolnej Polsce spotka także, i to kilkakrotnie, Juszczyńskiego. Wojnicz zdołał uciec z zesłania. Niemal zaraz po ucieczce do Anglii znalazł się wśród założycieli Związku Zagranicznego Socjalistów Polskich na zjeździe w Paryżu w roku 1892. Został potem wybitnym i zasobnym antykwariuszem w Londynie i Nowym Jorku. W pierwszej z tych metropolii spotykał się z Piłsudskim, gdy ten odwiedzał miasto po swym syberyjskim epizodzie.
Szczupłość miejsca w Tunce skazywała zesłańców na siebie i dlatego nawiązywane więzi były tak silne i trwałe. Po latach wielu zesłańców wspominało współtowarzyszy niedoli. Jeden z Rosjan wysoko ocenił kwalifikacje intelektualne i zaangażowanie Piłsudskiego w realizację idei socjalistycznych, a w sprawie stosunku do samodzierżawia zanotował jego opinię: „Nienawidzę Rosji, ale lubię Rosjan”.
[srodtytul]Wszyscy oni są zakapturzeni imperialiści...[/srodtytul]
Jak wspomina Lidia Łojko, Piłsudski był swobodny, pogodnego usposobienia. Charakteryzowała go silna wola i żywy umysł oraz niezdyscyplinowanie. „Nieraz w przyjacielskich żartach mówiłam, że jest on szlachcicem mającym królewską koronę w swej kieszeni. Ogromny patriota polski, zajadły nacjonalista, nienawidzący Rosji i Rosjan, z entuzjazmem mówiący o Polsce i walce o wolność”. Głęboko w pamięć zapadły Łojko cytowane przez Piłsudskiego fragmenty utworów Mickiewicza, zwłaszcza „Pana Tadeusza”.
Część kolonii zesłańców, według relacji Łojko, organizowała sobie życie na zasadzie spółdzielczej, wspólnie gotując czy obsiewając i zbierając plony. Gotowanie dla większej grupy odbywało się rotacyjnie.
Na te opinie wpływ wywierał upływ czasu. Szczególnie Rosjanie zaangażowani potem w ruchu bolszewickim oceniali Piłsudskiego przez pryzmat klęski „ojczyzny proletariatu” w wojnie 1920 roku. Łojko, która po latach została wybitnym ideologiem bolszewizmu, zanotowała bardzo nieprzychylną opinię o Piłsudskim, twierdząc, że gotów jest wyprzedzić Mussoliniego w promowaniu faszyzmu. „Zakręciło się w głowie pyszałkowi!”.
[L. Łojko, „Ot Ziemli i Woli k WKP(b) 1877 – 1928. Wospominania”, Moskwa, Leningrad 1929, s. 90, 92, 94, 96 – 97]
Prawdopodobnie to z nią połączył późniejszego Marszałka gwałtowny, choć krótkotrwały, romans. Należy przypomnieć, że Lidia Pawłowna Łojko została aresztowana w Charkowie w 1886 roku. Możliwe więc, że już podczas swych studiów w tym mieście poznał ją Piłsudski. A w Tunce spędzali razem Nowy Rok i inne uroczystości.
Najważniejszym w gronie zesłańców, a z czasem i towarzyszem Piłsudskiego był Bronisław Szwarce, członek Centralnego Komitetu Narodowego, który włączając siedmioletni okres pobytu w twierdzy w Szlisselburgu, spędził w Rosji 28 lat. Miał ogromną wiedzę, którą chciał się dzielić, i autorytet. To Szwarce wraz z Landym uformowali zrąb politycznych poglądów Piłsudskiego. Była to mieszanina ideologii powstańczej i socjalizmu. Charakterystyczne, że w latach późniejszych Piłsudski rozpocznie realizację obu tych idei.
Debaty z Polakami i Rosjanami oraz kilkuletni pobyt na Syberii ugruntowały poglądy na Rosję i Rosjan. „»Wszyscy oni są mniej lub więcej zakapturzeni imperialiści, nie wyłączając rewolucjonistów. Żywiołowy centralizm jest cechą tych umysłów, wiecznie tęskniących do absolutu. Nie znoszą rozmaitości, nie umieją godzić sprzeczności – nużą one ich wolę i wyobraźnię do tego stopnia, że nie mogą stopić rozmaitości w jedną całość, odrzucają zupełnie nawet potrzebę świadomych społecznych organizacji. [...]. Niech się dzieje wszystko samo przez się, żywiołowo – to rozwiązanie według nich jest najmądrzejsze, bo najprostsze i najłatwiejsze. Dlatego to pośród nich tak dużo jest anarchistów. Dziwna jednak rzecz, że nie spotkałem wcale wśród Rosjan republikanów!«, mówił nieraz Piłsudski”.
[Wacław Sieroszewski, Józef Piłsudski, Piotrków 1915, s. 19.]
[srodtytul]W Tunce mrozy też 40 stopni[/srodtytul]
Wiele szczegółów z życia Piłsudskiego w Tunce znajduje się w licznych jego i bardzo ciepłych listach do Olesi Lewandowskiej. Od 13 sierpnia 1890 roku do 11 grudnia 1891 roku (ostatni list) zachowało się ich 23.
15 października pisze, że już się „ustanowił w Tunce i trochę się do niej przyzwyczaił”. Z początku stołował się u znajomych, teraz gospodaruje sam. „Przez cały tydzień palę w piecu, niekiedy raz w tydzień zgotuję sobie jakiekolwiek świństwo, a to tak poprzestaję na herbacie, mleku i jajach. Długo nie mogłem się przybrać do wymiatania i u mnie było trochę brudno, że aż strach, na koniec dzisiaj wymiotłem pokój i ot, całe moje gospodarstwo. Tutaj zrobiłem się myśliwym, chodzę na polowanie bardzo często…”.
[ramka]NA SYBIRZE... Na Sybirze nie przestałem rozmyślać o wielkości.Józef Piłsudski do Artura Śliwińskiego 9 listopada 1931LISTY NA WYGNANIU Gdyby ludzie wiedzieli, jak listy na wygnaniu są oczekiwane, z jakim przejęciem są czytane i odczytywane, gdyby ludzie w stanie byli to odczuć, chyba by się nie ociągali z pisywaniem możliwie częstym do swych przyjaciół i krewnych na wygnaniu.Józef Piłsudski, Pomoc dla wygnańców, „Pisma zbiorowe”, t. II, Warszawa 1937, s. 290[/ramka]
O zarobki było trudno, więc w tym czasie Piłsudski złożył prośbę do ministerstwa, by mu pozwolono jeździć swobodnie po irkuckiej guberni albo przenieść do Irkucka, gdyż przy takich warunkach mógłby otrzymywać jakiekolwiek zajęcie, z którego czerpałby środki do życia. Napisał także do domu, żeby mu przysłali „chociaż rubli 40”. Zdrowie poprawiło mu się znacznie. Widocznie łagodniejszy klimat Tunki na to wpłynął. Pisze, że nocował parę razy w polu przy ogniu, przemaczał nogi w czasie polowań na kaczki i nawet kataru nie dostał. Dawne jego myśli o suchotach znikły zupełnie. Prawie trzy dni w tygodniu spędzał w lesie. Znów wytyka Leosi braki w polszczyźnie.
[W. Pobóg-Malinowski, Nieznane listy Józefa Piłsudskiego, „Zeszyty Historyczne”, nr 2, Paryż 1962, s. 182 – 185; O zainteresowaniach myśliwskich: J.W. Kobylański, Epizody myśliwskie w życiu Marszałka Piłsudskiego, „Kurier Literacko-Naukowy” (dod. do IKC), nr 23, Kraków, 10 czerwca 1935]
W innym liście, z 29 października, donosi, że rozwiązał sprawę obiadów. Gotują po kolei posiłki, każdy na trzy dni, czyli co sześć dni wypada gotowanie na Piłsudskiego. Zima w pełni, spadły wielkie śniegi. Wiele rozmawia z ludźmi, „poskarżyć się na tutejszych facetów nie można”.
26 listopada pisze, że wciąga się do tutejszego życia. „Teraz osobliwie, gdy co dzień jem obiad, dnie jakoś prędzej mijają… Mam trochę roboty, to drzewo kolegom piłuję, to drwa rąbię, to reperuję sobie obuwie… Kwatera moja jest to szczyt nieładu i niegospodarności, aż samemu niekiedy niezręcznie, ale cóż z sobą poradzisz, kiedy doprawdy tak trudno porządkować, wymiatać”.
10 grudnia Piłsudski donosi, że się przeziębił. Dostał coś w rodzaju influency, ale przeszło już, został tylko maleńki kaszel. Jednak ciągle obawia się choroby płuc. „A jak ci się, moja miła, Koch podoba, wziął i wymyślił lekarstwo przeciwko suchotom, teraz to już absolutnie niczego się nie lękam. Dotychczas suchoty jak widmo stały mi wciąż przed oczyma, a teraz plwać mi na nie, jak tylko co, machnę do Berlina albo też w domu wstrzyknę sobie cudowne lekarstwo, i basta…”.
30 grudnia Piłsudski zawiadamia „miłą Lesieńkę”, że otrzymał z departamentu „odpowiedź negatywną na swą prośbę w sprawie zarobkowego podróżowania po irkuckiej guberni, lecz przyznano mu „posobje (zapomogę) po 10 rubli miesięcznie i od razu przysłano 50 rubli. A że ciocia też przysłała 10 rubli, to pospłacałem wszystkie długi, teraz sprawiam sobie trochę odzieży i bielizny i jeszcze mi trochę zostanie pieniędzy”. Mrozy – jak w Kireńsku – minus 40 stopni.
[srodtytul]Świeca dla Matki Boskiej Ostrobramskiej[/srodtytul]
Zapewne w 1890 roku Piłsudski musiał odsiedzieć w Tunce karę siedmiu dni aresztu nałożoną na niego przez sąd w Kireńsku za samowolne opuszczenie miasta. Polecenie wykonania kary przyszło do „prystawa” w Tunce i tu powstało zagadnienie prawne. „Prystaw” nie wiedział, co robić, bo szlachcica nie wolno było zamknąć w „wołostnom” (wiejskim) areszcie. Piłsudski skorzystał z tego i zażądał, żeby go odesłano do Irkucka w celu odsiedzenia kary. „Prystaw” się nie zgodził i nie wiedząc co robić, wysłał pismo do gubernatora, który polecił, żeby Piłsudski odsiedział karę w mieszkaniu samego „prystawa”. Tydzień ten Piłsudski spędził bardzo wygodnie, korzystając z doskonałej kuchni w domu carskiego urzędnika.
[M. Lepecki, Józef Piłsudski na Syberii, Warszawa 1936, s. 130 – 131;
W. Pobóg-Malinowski, Nieznane listy Józefa Piłsudskiego, „Zeszyty Historyczne”, nr 2, Paryż 1962, s. 187 – 204]
W listach z 30 grudnia i 13 stycznia 1891 roku Piłsudski informuje Leosię, że święta i Nowy Rok spędzono w Tunce w sposób bardzo ożywiony. Przez wiele dni bywał u znajomych na obiadach, herbatach i wincie. Nowy Rok spotkali „całą kompanią”. Nawet tańczono „i ma się rozumieć twój Ziuk w tym wypadku się odznaczył, wszystkim nader się podobało, gdy przetańczyłem mazura”. Teraz zaczęły się polowania.
Stale się obawia, żeby „naczalstwo” nie dodało mu „parę latek” do wyroku, który się kończy za rok i dwa miesiące, jak pisze 13 stycznia 1891 roku. „Staram się o tym nie myśleć, staram się mieć nadzieję na prędki powrót do kraju… Doprawdy, gotów jestem obiecać Matce Boskiej Ostrobramskiej funtową świecę, gdy zdarzy się podobny wypadek”.
Wiosna w Tunce przychodziła wcześnie. W liście z 16 lutego 1891 pisze, że częściej chodzi na polowania, gdyż „mrozy już się skończyły i u nas na serio zaczęła się wiosna”, lecz już w następnym liście, z 4 marca, donosi, że „wczoraj w siedmiu sanną jeździliśmy na polowanie”.
List z 10 marca jest pełen samoanalizy. Piłsudski pisze: „…Wychowano mię tak, że wpojono we mnie wiarę w moje zdolności, a co za tym idzie, w niezwykłe przeznaczenie moje. Wiara ta głęboko się we mnie wjadła, lecz zarazem nie wychowano we mnie wytrwałości, bez której ma się rozumieć wiele zamiarów tylko zamiarami pozostać może. W zastosowaniu zaś do tutejszego życia dwie te strony mego charakteru mają następujące przystosowanie. Ja czuję, że mi trzeba dużo, dużo pracować, czując w sobie zdolności, ja sobie wyrzucam, że je marnuję, a wytrzymałości w wypełnianiu swych zamiarów nie ma, pozostaje stąd głuche niezadowolenie z siebie, wyrzuty mego sumienia nie opuszczają mię ani na chwilę, a to już doskonały grunt dla poniżenia siebie w swych oczach, osobliwie przyjąwszy pod uwagę moją skłonność do analizowania siebie…
Słowem, wszystko to razem wzięte wytwarza na tyle silny osadek goryczy, że zapomnieć o nim nie mogę prawie nigdy”.
W liście z 24 marca opisuje swoje imieniny (19 marca). „Muszę się przyznać, że nawet trochę piłem, ale, ma się rozumieć, nie do tego stopnia, żeby być pijanym… Był paradny obiad. Lid [ia]. Paw [łowna], [czyli Łojko] spiekła piróg, było na obiedzie trochę gości. Później poszliśmy na spacer, byliśmy tam do wieczora, później u mnie była herbata, a w końcu wieczorem byłem u Łojko – ot, i wszystko”.
[srodtytul]Myśliwy, drwal i czytelnik[/srodtytul]
8 kwietnia pisze: „Za rok od dzisiejszego dnia będę może już swobodnym od opieki policji… Zęby mnie bolą od rana i na dworze ohydna pogoda – wiatr i śnieg… Wczoraj jeździłem konno na polowanie i od 9 z rana do 7 wieczorem byłem na koniu, a od 7 wieczorem do godziny 2 w nocy graliśmy w karty, od tego wszystkiego tak się zmęczyłem, że wstałem dzisiaj o godzinie 3 po południu z bólem zębów…”. W przypisku koryguje język polski Leosi: „Jeszcze raz ci przypominam, że »że« po polsku »czto«, a rosyjskie »że« po polsku »zaś«”.
W liście z 22 kwietnia odpowiada na Leosi „nierozumne domysły o zmianie we mnie względem ciebie. Nie, Leosiu, jeśli się kiedy przekonam, że rzeczywiście nie czuję do ciebie nic z tego, co było dawniej i jest teraz, nie będę cię oszukiwał, lecz powiem ci wprost o tym, pomimo że zawsze jest to nadzwyczaj ciężko i nieprzyjemnie”.
Ale do rozpoczętego listu dopisuje 29 kwietnia: „…Przeszły tydzień zeszedł nadzwyczaj prędko, doprawdy u siebie w domu nie byłem prawie chwili, wciąż to u tego, to u drugiego, to na koniec na polowaniu (całych parę dni byliśmy na polowaniu na kaczki)… Polowanie teraz dużo czasu mi zajmować będzie, gdyż do końca maja teraz trzeba śpieszyć bić kaczkę, gdyż później aż do lipca żadnego polowania nie będzie…”.
W lecie, gdy polowanie było wzbronione, Piłsudski z paroma towarzyszami wychodzili 40 – 50 km w góry rąbać drewno na opał, który następnie wiązali w tratwy i spławiali po rzekach Irkucie i Tunce do Tunki. Drewno to sprzedawano i dzielono się dochodami.
Poza tym w ciągu pobytu na zesłaniu, zwłaszcza w Tunce, bardzo dużo czytał rosyjskiej literatury politycznej, a więc: Bakunina, Czernyszewskiego, Dobrolubowa, Pisarewa, Michajłowskiego, Iwaniukowa, Ławrowa i innych.
[S. Juszczyński, Z pobytu w Tunce, „Niepodległość”, t. IV, Warszawa 1931; W. Pobóg-Malinowski, Nieznane listy Józefa Piłsudskiego, „Zeszyty Historyczne”, nr 2, Paryż 1962, s. 201 nn.]
[srodtytul]„Cariom budiesz!” – kres zesłania[/srodtytul]
Zapewne po wyjeździe Bronisława Szwarcego z Tunki w 1891 roku Piłsudski otrzymał po nim lekcje, które Szwarce dawał dwóm synom dr. Michalewicza, przygotowując jednego do trzeciej klasy gimnazjum w Irkucku, a drugiego do pierwszej. Poprawiło to znacznie jego sytuację materialną.
[ramka]POTWÓR AZJATYCKI Następnie w Syberii, gdzie wobec braku kultury czynniki społeczne występują bez obsłonek w całej swej nagości, przyjrzałem się bliżej maszynerii caratu oraz jego wpływowi na życie ludzkie w samej Rosji i znienawidziłem ten potwór azjatycki pokryty pokostem europejskim jeszcze bardziej.
Józef Piłsudski, Jak stałem się socjalistą, „Pisma zbiorowe”, t. II, Warszawa 1937, s. 45 – 47[/ramka]
W lecie Piłsudski miał jakąś krótkotrwałą aferę miłosną. W krótkim liście do Leosi prosił, by o nim zapomniała, i „jeżeli możesz, przebacz mi”. W następnym liście, z 16 września, odpowiadając na jej zaniepokojenie, bardzo szczerze i otwarcie napisał: „Ja kochając ciebie, oddałem się drugiej osobie… Stosunek ten był bardzo krótkim, gdyż z powodu istnienia we mnie innego uczucia stosunek ten i dla niej był zbyt męczącym. Skończyło się na tym, żeśmy się rozeszli, ona z goryczą na mnie, ja z jedną jeszcze plamą na mym życiu. Oto więc co było”. Cały ten incydent na tym się zakończył i odtąd listy Piłsudskiego do Leosi i zapewne jej do niego są nadal serdeczne i pogodne.
[W. Pobóg-Malinowski, Nieznane listy Józefa Piłsudskiego, „Zeszyty Historyczne”, nr 2, Paryż 1962, s. 180 – 182]
Nie ulega jednak wątpliwości, że ślad owego krótkotrwałego zauroczenia pozostał. Zakończenie kary Leonardy i jej wyjazd oznaczały poważną komplikację dla ich związku. Korespondencja kwitła jeszcze przez czas jakiś, ale po powrocie Piłsudskiego z zesłania nie odnowił on znajomości. Winił siebie za ten stan.
Z pobytu na zesłaniu Piłsudski opowiedział Lepeckiemu następujące zdarzenie: „Poszedłem pewnego razu do nędznej jurty, w której przebywała Cyganka trudniąca się wróżbiarstwem, zamawianiem i leczeniem. Zachciało się prosić. Coś tam mruczała, skrzeczała i wreszcie ujęła mnie za rękę. Gdy jednak spojrzała w dłoń, twarz się jej wykrzywiła strachem czy też zdziwieniem. Krzyknęła tylko: „Cariom budiesz!” – i uciekła”.
[M. Lepecki, Józef Piłsudski na Syberii, Warszawa 1936, s. 113]
20 kwietnia 1892 roku skończyło się pięcioletnie zesłanie Piłsudskiego. 24 maja Piłsudski opuścił Irkuck. Po zwolnieniu oczekiwał między Irkuckiem a Tomskiem na pozostałych zesłańców. Była tam Lidia Łojko, która również zmierzała do Wilna. 15 osób wyruszyło w dalszą drogę. Piłsudski raz jeszcze spotkał się z Łojko, przywożąc jej, całkowicie konspiracyjnie, do Woroneża pierwszy numer „Robotnika”.
[L. Łojko, Ot Ziemli i Woli k WKP (b) 1877 – 1928. Wospominania, Moskwa, Leningrad 1929, s. 93, 98]