Widok dzikich turni

Po rewolucji lat 1905 – 1907 bazą dla działalności Piłsudskiego stała się Galicja. Zamieszkiwał w Krakowie przy ulicy Topolowej. Nowe otoczenie oraz warunki pracy oznaczały konieczność budowania nowej struktury i, niemal od podstaw, pozycji politycznej.

Publikacja: 01.04.2009 13:54

Pocztówka z widokiem Zakopanego i Tatr, początek XX wieku

Pocztówka z widokiem Zakopanego i Tatr, początek XX wieku

Foto: Muzeum Wojska Polskiego

Doświadczenia rewolucji oraz rewolta w szeregach PPS przywiodły go do przekonania, że najważniejszym celem jest budowa zrębów własnej siły zbrojnej. Program ten zakładał, że jej zadaniem będzie wywołanie powstania w Królestwie, a jego przygotowanie zajęło mu kilka kolejnych lat.

Kolejnym wymogiem sytuacji stało się uzupełnienie zespołu współpracowników o nowych ludzi, wyjście poza kręgi socjalistyczne, wykorzystanie środowisk, które mogły prowadzić w Galicji legalną działalność i sprzyjały programowi irredenty (niepodległości i zjednoczenia ziem polskich). Poszukiwał ich nie tylko w Krakowie i Lwowie, ale także w Zakopanem, gdzie często przebywał ze względu na stan zdrowia.

W 1906 roku osiadł w Krakowie również jego brat Bronisław, z którym nie widział się od 16 lat. Zamieszkał na drugim piętrze tego samego domu przy ulicy Topolowej. On także korzystał z możliwości wypoczynku, ale dzielił go hojnie z zainteresowaniami etnograficznymi. To Bronisławowi zawdzięcza stolica Podhala powstanie „Rocznika Podhalańskiego” oraz Sekcji Ludoznawczej Towarzystwa Tatrzańskiego, a także wartościowe zbiory tamtejszego muzeum.

[ramka]ZAPRAWA DO WALKI Do zbrojnego powstania proletariatu dojść nie można bez poprzedniego długiego okresu wyszkolenia proletariatu w walce, jego ubojowienia i zaprawienia do walki (...) akcja taka musi być prowadzona planowo, a wyrazem tej planowości nie może być co innego, jak organizacja bojowa, obejmująca jak najszersze masy.

Deklaracja delegatów ustępujących z IX Zjazdu PPS, 22 listopada 1906, w: Pisma Zbiorowe, t.II, Warszawa 1937, s.271 – 273.[/ramka]

Józef, Bronisław, a także Edmund Płoski, sybirak zamieszkujący w Krakowie pod tym samym adresem, uczestniczyli wspólnie w wielu górskich wyprawach. Płoski wspominał: „Był on zapalonym miłośnikiem i znawcą Tatr, zwiedzał je często w małym towarzystwie lub samotnie, przeszedł je wzdłuż i wszerz po kilka razy. Znał niejedno przejście górskie: ścieżki, szałasy, miejsca wypoczynków i noclegów.[…] Wycieczka zdaje się była przeznaczona głównie dla nas dwóch, sachalińczyków, aby nam pokazać piękno i majestat polskich gór. Istotnie widok dzikich turni, spiętrzonych i poszarpanych skał wywarł na mnie potężne wrażenie”.

[Edmund Płoski, „Ostatnie wycieczki tatrzańskie Marszałka Piłsudskiego”, „Czas”, Kraków 1936, nr 78, por.: Janusz Cisek, „Józef Piłsudski w Krakowie”, Kraków 2003, s. 15]

Zakopane od początku XX wieku stanowiło matecznik wąskiej jeszcze grupy zwolenników irredenty. Dobrze nadawało się do organizacji odczytów, koncertów i przedstawień, wreszcie jako miejsce spotkań i wymiany myśli między Polakami ze wszystkich zaborów. Już od 1901 roku podobną działalność prowadził w Zakopanem Władysław Studnicki, wielokrotnie gościł pod Giewontem Wincenty Lutosławski, twórca Stowarzyszenia Eleusis i znany historyk Wacław Tokarz. Trzy lata później działalność ta nabrała jeszcze większego rozmachu, a to za sprawą Wilhelma Feldmana i prof. Odona Bujwida, którzy zorganizowali w Zakopanem Towarzystwo Wyższych Kursów Wakacyjnych. Do uczestników tej inicjatywy zaliczano Ludwika Krzywickiego, Stanisława Posnera i Bolesława Limanowskiego. Już jesienią 1904 roku odbyła się w Zakopanem pierwsza konferencja inteligencji pepesowskiej.

Właśnie w tym górskim kurorcie Piłsudski poznał wiele znaczących postaci z kręgów inteligencji i sztuki, historyków i profesorów wyższych uczelni, takich jak Michał Sokolnicki, Gustaw Daniłowski, Wacław Sieroszewski, Stanisław Baczyński (ojciec poety Krzysztofa Kamila), Juliusz Kaden Bandrowski, Andrzej Strug i Władysław Orkan. Piłsudski starał się ich pozyskać, w czym pomagała jego ujmująca osobowość, łatwość nawiązywania kontaktów. Chodziło mu o budowanie zaplecza intelektualnego i poszerzenie horyzontu oddziaływania. Z biegiem czasu odegrało to pozytywną rolę w budowaniu ponadpartyjnego wizerunku w opiniotwórczych kręgach Galicji i wśród studiującej młodzieży.

[srodtytul]C.K. inwigilacja i nowi sojusznicy[/srodtytul]

Piłsudski był już na tyle znany, że jego działalność otoczona była dyskretną inwigilacją ze strony policji. Potwierdzają to liczne anonimowe i sygnowane donosy zgromadzone w Aktach C.K. Dyrekcji Policji w Krakowie. Z nich również wynika, że Piłsudski „przebywa stale w Zakopanem. O ile bawi w Krakowie jest pod nadzorem” (22.06.1907). W raporcie datowanym 21 lipca 1909 r. informator pisał: „[Maria] Piłsudska i jej mąż otrzymują z Warszawy bardzo znaczne przesyłki pieniężne, przyjmują w swoim mieszkaniu bardzo podejrzane indywidua i jeżdżą ustawicznie do Warszawy i Zakopanego”. Raporty zawierają również krótkie biogramy samego Piłsudskiego i jego najbliższych oraz opis aktywności całego grona z poszczególnych dni.

[ramka]NA POLU BITWY Przekonany jestem, że w razie jawnej potrzeby wystąpienia Związku Walki Czynnej, jako całości na polu bitwy, liczyć mogę na was wszystkich i na każdego z osobna. (...) Potrzeba nam pogotowia wojennego. Potrzeba zwłaszcza przygotowań na właściwym teatrze przyszłych działań – w zaborze rosyjskim.

Józef Piłsudski, Rozkaz okólny do organizacji Związku Walki Czynnej, 5 października 1912, w: Pisma Zbiorowe, t.III, Warszawa 1937, s.158-159.[/ramka]

Ale nie brakuje w nich również politycznych ocen. Tajny informator w donosie z 14 sierpnia 1909 roku napisał: „Dowiedziałem się […] od członka naczelnego sztabu organizacji PPS, że Piłsudscy cieszą się w zarządzie bezwzględnym zaufaniem”. On sam z podjętej obserwacji zdawał sobie sprawę. Raporty pisane ręką Leona Tomasika zawierają obszerne fragmenty wystąpień Piłsudskiego podczas spotkań organizowanych z udziałem młodzieży akademickiej przez „Promień” 9 lipca 1910 r., 2 lutego 1911 czy 19 października 1912 roku w Krakowie. Ale również podczas spotkania powołującego do życia krakowskiego „Strzelca” pojawił się niezaproszony Leon Tomasik. Kiedy wzburzony tłum chciał rozpoznanego agenta zlinczować, nie pozwolił na to sam Piłsudski.

[Archiwum Państwowe w Krakowie, Dyrekcja Policji, t. 96]

Środowiskiem wpływowym, którego możliwości Piłsudski chciał zużytkować, była Polska Partia Socjalistyczna Galicji Śląska Cieszyńskiego, która posiadała reprezentację parlamentarną w Wiedniu, własną prasę i strukturę organizacyjną. Ignacy Daszyński, Herman Diamand i Emil Bobrowski oddali mu wielkie usługi, a z czasem wsparli czyn strzelecki i legionowy.

Charakterystyczne, że po klęsce rewolucji 1905 roku hasła socjalistyczne nie były przez Piłsudskiego mocno podnoszone. Jego biografowie wskazują różne daty jego rozbratu z ideologią socjalistyczną. Dla jednych wymiernym tego wyrazem były publikacje Piłsudskiego „Zadania praktyczne rewolucji w zaborze rosyjskim” (1910) czy późniejsza „Geografia militarna Królestwa Polskiego”, w których sprawy wojskowe  wyraźnie dominują nad zagadnieniami ideologicznymi. Zdaniem Michała Sokolnickiego zerwanie z PPS nastąpiło w latach 1912 – 1913, choć trzeba zaznaczyć, że całkowitego odejścia od socjalizmu nie można udowodnić aż do odzyskania niepodległości w 1918 roku.

[M. Sokolnicki, „Rok czternasty”, Londyn 1961, s. 29]

[srodtytul]W wychodku żyć nie mogę...[/srodtytul]

Cezurą nie mniej ważną była akcja pod Bezdanami. Piłsudski zdecydował się wziąć w niej udział i kierował przygotowaniami. Pisał o tym we wspaniałym, pełnym goryczy liście do Feliksa Perla, którego obarczał zadaniem napisania nekrologu na wypadek śmierci: „Walczę i umrę jedynie dlatego, że w wychodku, jakim jest życie, żyć nie mogę, to ubliża – słyszysz! – ubliża mi jako człowiekowi z godnością nie niewolniczą. Chcę zwyciężyć, a bez walki, i to walki na ostre, jestem nie zapaśnikiem nawet, ale wprost bydlęciem, okładanym kijem czy nahajką… Tylem ludzi posłał na szubienicę, że w razie, jeśli zginę, to będzie naturalną dla nich, dla tych cichych bohaterów, satysfakcją moralną, że i ich wódz nie gardził ich robotą…”.

[Józef Piłsudski, „Pisma zbiorowe”, t. II, s. 298 – 300] 

Akcja była poważnym przedsięwzięciem. Utrzymywano ją w ścisłej tajemnicy: poszczególni członkowie znali jedynie najbliższe zadania, a na miejsce akcji przybywali z różnych kierunków i różnymi środkami lokomocji. Piłsudski kilkakrotnie lustrował teren, przyjeżdżał do Wilna; w nieodległej Jedlince zakwaterowała go Aleksandra Szczerbińska.

Celem był pociąg do Petersburga z wagonem pocztowym, w którym miała się znajdować znaczna suma pieniędzy pochodzących między innymi z opodatkowania obywateli Królestwa. Na miejsce akcji wybrano Bezdany, niewielką stację kolejową niedaleko Wilna. 26 września 1908 roku 12 bojowców bez przeszkód przybyło na miejsce.

[srodtytul]Bomby, rewolwery, pieniądze i srebro[/srodtytul]

Zadania były precyzyjnie podzielone. Niektórzy spacerowali po peronie, jeden udawał pijanego, kolejny „zasnął” w poczekalni. W pociągu „pocztowym” mającym w składzie wagon z walorami podróżowało kilku bojowców z Walerym Sławkiem na czele. Na pierwszym za Wilnem przystanku sprawdzili, czy do pociągu nie wsiadają wojskowi. Upewniwszy się, że nie, kontynuowali podróż. Gdy pociąg wjechał na stację w Bezdanach, przystąpiono do akcji. Jeden z bojowców, Balaga wybił kijem szybę wagonu, wrzucił do środka bombę, po chwili Gibalski wrzucił następną. Wybuchy sterroryzowały żandarma i strażników. Zagrożono im wysadzeniem w powietrze zaryglowanych drzwi do skarbca.

[ramka]NA OCHOTNIKA Nie posiadam formalnego prawa, aby w drodze zwykłego rozkazu powoływać mych podkomendnych do żmudnej i ofiarnej pracy . Odwołuję się przeto do sumienia rewolucyjnego każdego z was z osobna. Niech każdy zważy w sobie wszystkie uczucia (...) i niech sam co do siebie decyzję poweźmie. Powołuję was tedy do obsadzenia trudnych posterunków zwyczajem wojennym – na ochotnika.Józef Piłsudski, Rozkaz okólny do organizacji Związku Walki Czynnej, 5 października 1912, w: Pisma Zbiorowe, t.III, Warszawa 1937, s.158-159.[/ramka]

Cywilów uspokojono, że celem nie są pieniądze prywatne oraz że akcja zwrócona jest przeciwko rządowi, a spokojnym obywatelom nie grozi żadne niebezpieczeństwo. Inna grupa opanowała poczekalnię i pomieszczenie z telefonem i telegrafem. Odcięto wszystkie druty i połączenia, a kolejarzy oczekujących na dworcu i pasażerów wyprowadzonych z zajętego pociągu zgromadzono pod strażą w budynku dworcowym.

Arciszewski wraz z Gibalskim i Balagą przedziera się do wagonu pocztowego. Udaje im się sterroryzować jednego z urzędników, który wskazał, gdzie znajdują się kosztowności. Jednocześnie do grupy tej przyłącza się Lutze-Birk oraz Piłsudski, który w pierwszej fazie znajdował się z przodu składu pociągu.

Okazuje się, że liczne pakunki i koperty posiadają mylące opisy, inne banknoty przeznaczone do wymiany, na których władze wycięły już część podpisów. Tych oczywiście nie zabierano. Ale rozpruwanie wszystkich kopert zabierało sporo czasu, skupiono się więc tylko na większych pakunkach. Wreszcie bojowcy dotarli do dwudziałowej, przytwierdzonej do ściany skrzyni, która na nieszczęście posiadała dwie duże przegrody. Sforsowano prawą komorę, ale wewnątrz kolejna przeszkoda – duża ilość mniejszych drewnianych skrzynek, które z trudem wybebeszano i wysypywano ich zawartość. Lekceważono weksle, początkowo także i worki ze srebrem. Tych było około 50, ważyć mogły razem około 800 kilogramów. Druga przegroda skrzyni z walorami okazała się zasobniejsza.

W międzyczasie nadjechał pociąg towarowy. Spodziewano się tego: najpierw przetrzymano więc skład pod semaforem, a gdy już wjechał na stację, sterroryzowano obsługę lokomotywy. Zapomniano wszakże wybić świateł lokomotywy. Okazały się tymczasem pomocne, bo rozświetlały ciemności, ale przy odwrocie mogły wskazać drogę odwrotu bojowców. Na szczęście zasadne okazało się przysłowie rosyjskie: „łże kak oczewidiec” – łże jak naoczny świadek. Gdy już po akcji przybyła do Bezdan żandarmeria, wystraszeni podróżni i kolejarze nie zeznali niczego konkretnego.

Czasu pozostawało niewiele, bo według rozkładu spodziewano się przyjazdu kolejnego pociągu. W ostatnim, ale bezpiecznym jeszcze momencie akcji Piłsudski nakazał odwrót. Załadowano więc zdobycz do bryczki, na koźle zasiadł Piłsudski z Momentowiczem. Ten pierwszy przywdział czapkę urzędnika sądowego, drugi – mundur oficerski. Ariergardę dla „skarbu” stanowił Walery Sławek ze swą grupą, pozostali wycofali się odrębnymi trasami. Część wykorzystała nawet czółna po Wilji. Opóźnił się po przypadkowym zamroczeniu w ciemnościach Tomasz Arciszewski, ale szczęśliwie dołączył do wskazanego uprzednio miejsca zbiórki. Piłsudski z bryczką dotarł do Jedlinki, majątku, gdzie oczekiwała Aleksandra Szczerbińska.

[srodtytul]Łup i zdobycz umysłów [/srodtytul]

Jeszcze tej samej nocy dokonano tu selekcji zdobyczy. Najistotniejszą część postanowiono zabrać natychmiast ze sobą. Srebrne walory zakopano w Jedlince; dopiero po dwóch miesiącach wróciła po nie Aleksandra Szczerbińska i przewiozła je do Galicji.

Bezdany pozwoliły pozyskać znaczne środki i potwierdziły autorytet Piłsudskiego jako konspiratora i odważnego zamachowca. Akcja przyniosła 200 812 rubli i 61 kopiejek. Jednak później policja aresztowała jednego z uczestników i dzięki temu stopniowo zatrzymano jeszcze czworo. Dwóch – Czesław Świrski i Tomasz Zakrzewski – zostało skazanych na karę śmierci, dwoje następnych – Ignacy Grabowski i Cezaryna Kozakiewiczówna – skazano na dożywotnią katorgę. Sąd kasacyjny zamienił kary śmierci na dożywotnie więzienie. Wszyscy zostali uwolnieni przez rewolucję 1917 roku.

Ale największe znaczenie, przerastające korzyści finansowe miało uformowanie się nowej ekipy współpracowników Piłsudskiego. Jeśli w okresie PPS kluczem było współdziałanie Sulkiewicza, Jodko-Narkiewicza, Wojciechowskiego czy Bolesława Antoniego Jędrzejowskiego, to od 1905 – 1908 roku formuje się grupa złożona z ludzi oddalonych od sporów partyjnych i zorientowanych na akcję bezpośrednią. Bezdany były w tej materii symboliczne. Pisano potem, że były akcją kilku premierów II Rzeczypospolitej. Istotnie! Dla Piłsudskiego ocena przydatności musiała być potwierdzona chrztem bojowym w ekstremalnych warunkach.

Po Bezdanach wykształcił się nowy sztab przyboczny z Aleksandrem Prystorem, Walerym Sławkiem, Kazimierzem Sosnkowskim i Tomaszem Arciszewskim. Ich zadania polegały na szkoleniu wojskowym, a stosunek podległości wobec Piłsudskiego był naturalną tego konsekwencją. Michał Sokolnicki, obserwator tych przemian i współpracownik, opisał je jako budowę sztabu naczelnego wodza przyszłego powstania organizowanego w mieszkaniu, które zaczęło przybierać wygląd i funkcje kwatery głównej. Coraz mniej było w nim dyskusji, coraz więcej poleceń i rozkazów.

Środki pozyskane pod Bezdanami nie zapełniły kasy; należało spłacić zaległe zobowiązania, pomóc rodzinom represjonowanych, zapewnić opiekę prawną potrzebującym. Z drugiej strony Piłsudski sprawnie odczytywał nastroje. Zdawał sobie sprawę, o ile atrakcyjniejsze dla młodych ludzi były hasła walki zbrojnej o niepodległość niż udział w kolejnej akcji bojowej.

[srodtytul]Kazimierz Sosnkowski i Związek Walki Czynnej[/srodtytul]

Ale skuteczność powstania zależała od sprzyjającej sytuacji międzynarodowej. Już przed akcją pod Bezdanami pojawiły się nadzieje na ożywienie sporu pomiędzy Austro-Węgrami a Rosją. Pierwsza okoliczność dotyczyła objęcia przez naddunajską monarchię terytoriów, które zagwarantowano jej jeszcze w pokoju berlińskim z 1878 roku. 6 października 1908 roku cesarz Franciszek Józef ogłosił aneksję Bośni i Hercegowiny.

Od lata tego roku rozwijała się rewolucja w Turcji. Pod presją insurgentów sułtan Abdul Hamid II ogłosił 24 lipca 1908 r. decyzję o przywróceniu liberalnej konstytucji z 1876 roku. 16 sierpnia Komitet Jedności i Postępu, reprezentujący „młodoturków”, ogłosił program reform, który zakładał sekularyzację życia państwowego, w tym poszanowanie dla odmiennych wyznań w granicach cesarstwa otomańskiego.  Konsekwencje rewolucji młodotureckiej dały się natychmiast odczuć na całych Bałkanach. Obudziła ona nadzieje szeregu narodów znajdujących się pod tureckim panowaniem. Książę bułgarski Ferdynand przyjął tytuł cara. Poważnych perturbacji spodziewano się także ze strony Serbii, wspieranej przez Rosję. Pojawiła się realna możliwość wybuchu konfliktu międzynarodowego.

Musiało to animować także i sztab najbliższych współpracowników Piłsudskiego, do których należał Kazimierz Sosnkowski. Był odpowiedzialny za założenie i program Związku Walki Czynnej, który można traktować jako sztab główny polskiej irredenty przed 1914 rokiem. Polityczną inicjacją Sosnkowskiego był 1905 rok, a Piłsudskiego poznał na zjeździe PPS we Lwowie w lutym 1906 roku. Pod wpływem jego wystąpienia, broniącego prymatu niepodległości,  postanowił wstąpić do Organizacji Bojowej PPS. Wkrótce został mianowany komendantem okręgu warszawskiego. To wówczas po raz pierwszy ujawnił swoje wyjątkowe zdolności organizacyjne. Zdekonspirowany w Warszawie podjął podobne zadania w Radomiu i Zagłębiu Dąbrowskim.

Wiosną 1908 r. doszło do dłuższej rozmowy z Piłsudskim, który wyjawił, że etap bojówki uważa za zamknięty. Stwierdził, że zdecydował się na „ostatnią grę”, która miała dostarczyć środków na rozwinięcie nowego etapu. Nie wyjawił co prawda, że chodziło o Bezdany, ale Sosnkowski przyjął to jako hasło, wręcz mandat do powołania nowej, niepartyjnej organizacji, czyli Związku Walki Czynnej.

Marian Kukiel tak opisuje atmosferę i jego rolę: „Od początku też, jak wspomniano, rozwijały się tutaj powstaniowe, o formach wojskowych organizacje młodzieży, z których wielu najwybitniejszych i najdzielniejszych, wchłaniała Organizacja Bojowa PPS. Tworzone przez nią pod kierownictwem Kazimierza Sosnkowskiego »koła milicyjne« łączyły członków partii z bezpartyjnymi, zwłaszcza z dawnymi członkami tamtych organizacji, które ogołocone z przywódców zasnęły. W rozmowach Sosnkowskiego z W. Sikorskim, Mieczysławem Dąbkowskim i piszącym te słowa skrystalizowała się myśl wyodrębnienia organizacji wojskowej, jako nie partyjnej, o charakterze szkolnym przy utrzymaniu powiązań z Organizacją Bojową i uznaniem jej roli przewodniej. W czerwcu 1908 samorzutną decyzją Sosnkowskiego, który brał na siebie uzyskanie zgody Wydziału Bojowego, utworzono tajny Związek Walki Czynnej z udziałem licznego grona byłych bojowców, członków PPS i postępowych niepodległościowców”. 

[M. Kukiel, „Wskrzeszenie Wojska Polskiego”, Londyn 1960, s. 9]

Zebranie organizacyjne ZWC odbyło się w końcu czerwca 1908 roku w mieszkaniu przy ul. Lenartowicza 12 we Lwowie. Wzięli w nim udział między innymi: Zygmunt Bohuszewicz, Mieczysław i Stefan Dąbkowscy, Kazimierz Fabrycy, Jan Jur Gorzechowski, Marian Kukiel, student politechniki o nazwisku Kwiciński, dalej Miedziobrodzki, Kazimierz Możdżeń, Leon Nowakowski, Jerzy Ołdakowski, Aleksander Ringman, Władysław Rożen i Mieczysław Trojanowski. Reprezentowali oni kilka środowisk niepodległościowych o różnorakiej proweniencji, łączyła ich jednak potrzeba zebrania sił w jednej, nowej organizacji i nadanie jej nowego impetu do pracy. Według Sosnkowskiego, który przemówił jako pierwszy, koniecznością stało się przeniesienie ciężaru prac do Galicji, gdzie istniały skupiska młodzieży i gdzie występowały sprzyjające warunki polityczne. Podkreślił potrzebę prowadzenia długofalowego szkolenia wojskowego. „Niepodległa demokratyczna republika polska leży w odległości uzbrojonego ramienia”. Postulat niepodległości jednoznacznie poparł Kukiel i pozostali uczestnicy. „Punktem wyjścia jest powstanie [antyrosyjskie] i niepodległość”.

[J. Stachiewicz, „Początki Związku Walki Czynnej, „Niepodległość”„, t. II, Warszawa 1933, s. 47 – 48]

[srodtytul]Szóstki, oddziały, dzielnice[/srodtytul]

Niepodległa Republika Demokratyczna, jaka miała wyłonić się w wyniku powstania, winna zapewnić swym obywatelom prawo do pracy i chleba, uwłaszczając na potrzeby państwa ziemię. Poglądy dyskutantów złożyły się na uchwałę o platformie ideowej ZWC, na zebraniu przyjęto też podstawowe elementy regulaminu, który miał być zatwierdzony przez Wydział Bojowy PPS. Ów stosunek podległości względem Wydziału znalazł się pod pręgierzem krytyki ze strony Piłsudskiego po jego powrocie do Lwowa. Pragnął on widzieć ZWC jako strukturę niezależną od fluktuacji partyjnych. 

[ramka]ZIMNA KREW Dla całego Związku polecam, co następuje: Krew zimną, odporność wobec alarmów, baczność na to, aby organizacja wojenna nie stała się podnieconym tłumem [zachować]. Pomimo słabości naszych sił w zestawieniu ich z ogromem działań, które podjąć nam może przyjdzie, trzeba ufać, że powinność swą wypełnimy, jeśli obok energii zdobędziemy się na ład i spokój.Józef Piłsudski, Rozkaz okólny do organizacji Związku Walki Czynnej, 5 października 1912, w: Pisma Zbiorowe, t.III, Warszawa 1937, s.158-159.[/ramka]

Organizacją kierował Wydział, będący najwyższą instancją pomiędzy zjazdami, oraz Rada odpowiedzialna za bieżącą pracę. Nie sprecyzowano wówczas zasady jednoosobowego dowództwa. Członkami Wydziału ZWC zostali Sosnkowski, Rożen, Dąbkowski, Bohuszewicz. W skład Komisji obok Sosnkowskiego weszli Kukiel, Gorzechowski i Fabrycy. To właśnie Komisja w krótkim czasie zredagowała regulamin wzorowany na regulaminie Organizacji Bojowej. Sosnkowski opracował także program Niższej Szkoły Wojskowej, który ukazał się drukiem w listopadzie 1908 roku. Było to pierwsze świadectwo aktywności organizacji na zewnątrz.

Bardzo szybko utworzono pierwsze szóstki ze starszym na czele, trzy szóstki tworzyły oddział, a dwa oddziały dzielnicę. Dzielnice natomiast tworzyły okręgi. W listopadzie ZWC liczył sześć szóstek i dziesięciu wykładowców uczących posługiwania się bronią, używania materiałów wybuchowych, a także działań w terenie. Do lata 1909 r. utworzono także sześć szóstek w Krakowie. W czerwcu

1909 r., a więc po roku działalności, ZWC miał 147 członków we Lwowie, Krakowie, ale przez wojskowe przysposobienie przewinęło się około 260 osób. ZWC obejmował większość miast Galicji.

Głównym rezerwuarem ochotników do ZWC były środowiska akademickie Krakowa i Lwowa, ale przykładowo z Bochni wywodziło się kilkudziesięciu członków, a w wykazie są reprezentanci Dębicy, Rzeszowa, Sanoka i Wadowic oraz mieszkańcy szeregu miejscowości z Galicji Wschodniej. Wielu z nich otrzymywało zadania wywiadowcze w Królestwie, które realizowano przy okazji wyjazdów wakacyjnych, odwiedzin i innych okoliczności. Działo się tak, poczynając od zakończenia roku akademickiego 1908 – 1909. Dodatkowe zadania polegały na prowadzeniu agitacji promującej cele i zadania ZWC w miejscu swojego pochodzenia i zamieszkania.

[srodtytul]Uczył nas, jak zadawać śmierć...[/srodtytul]

Po akcji pod Bezdanami we wrześniu 1908 roku Piłsudski powrócił do Galicji i zapoznał się z postępem prac nad powołaniem ZWC. Zdecydował uczynić z ZWC główne narzędzie przygotowań wojskowych: „Historia Związku Walki Zbrojnej – pisze Stachiewicz – stanie w dziejach naszych walk wyzwoleńczych doby popowstaniowej na miejscu pierwszorzędnym. Organizacja ta była pierwszą, która postawiła sobie za cel techniczne i ideowe przygotowanie kadr powstańczych, a dzięki temu, że była początkowo nieoficjalnie, później zaś formalnie zupełnie kierowana przez Józefa Piłsudskiego i że w chwili wybuchu wojny wyłoniony z niej Związek Strzelecki wraz z Drużynami Strzeleckimi stanowiły jądro Legionów, można ja słusznie uznać za źródło dzisiejszego wojska”.

Pod egidą Związku rozwinęły się szkoły bojowe prowadzone przez byłych oficerów armii zaborczych i doświadczonych bojowców. Zajęcia odbywały się w mieszkaniach sympatyków, próbowano także zajęć w polu. Zaprawa fizyczna – w górach czy na krakowskich Błoniach – stała się wspólnym mianownikiem każdego poziomu wyszkolenia i sposobem na życie. Uczyła dyscypliny, nawyków do pracy w zespole i odporności fizycznej. Stąd przystąpienie do ruchu wielu sportowców pierwszych polskich klubów.

Szkolenie wojskowe organizowano w Galicji już od 1905 roku, ale w omawianym okresie uległo one reorientacji. Wykładowcami byli ci sami ludzie: Piłsudski, Sławek, Arciszewski, Jan Kwapiński, Władysław „Jaxa” Rożen, Rajmund Jaworowski. Poszerzał się garnitur słuchaczy, którzy rekrutowali się z różnych ośrodków. Latem 1909 roku na drugą szkołę bojową do Krakowa przyjechało z Częstochowy sześć osób i była to najliczniejsza grupa spośród 13 uczestników kursu. Według wspomnień Tadeusza Długoszowskiego przyjęcie do szkoły poprzedzone były rozmowami kwalifikacyjnymi. „Jodko wyegzaminował nas dokumentnie. Badał każdego z nas po kolei, jakie pobudki kierowały nami przy wstąpieniu do roboty partyjnej, czy nie zamierzamy kontynuować studiów. Mówił, że bierzemy na siebie dużą odpowiedzialność, że każdy z nas ryzykuje wolnością, katorgą, wygnaniem albo kulą w łeb. Śmiały mu się oczy, gdyśmy wykazywali więcej zapału do roboty bojowej. Po wizycie Jodko zaprowadził nas do Piłsudskiego... Piłsudski pyta, czy zdecydowaliśmy się poświęcić życie sprawie walki o wolność, mówi o walce zbrojnej, o przeszkoleniu bojowym, które każdy z partyjnych ludzi musi przejść”.

Szczegółowo Długoszowski wspomina zajęcia prowadzone przez Tomasza Arciszewskiego: „Stanisław uczył nas chwytów, pokazywał jak najłatwiej odbierać żołnierzowi karabin, jak na kolanach zginać krzyże i jak zadawać śmierć, gdy potrzebne. Uczył nas sztuki brauningowej. Trzeba było w 11 sekund napchać pestek do maszyny. Trzeba było nauczyć się spać z ręką na cynglu i trzeba umieć walić – nie celując, tak z wyrzutu, nie namyślając się wcale”.

[Juliusz Sętowski, „Czyn zbrojny organizacji bojowych PPS w Częstochowskiem 1904 – 1910”, Częstochowa 2003, s. 103]

[srodtytul]Współpraca z Austriakami[/srodtytul]

29 września 1906 roku doszło do spotkania Piłsudskiego i Witolda Jodki z płk. Franzem Kanikiem, szefem sztabu X Korpusu w Przemyślu. Polacy chcieli uzyskać możliwości nabywania broni i jej składowania w Galicji, nierepresjonowania rezerwistów Polaków, którzy deklarowali uczestnictwo w antyrosyjskim ruchu bojowym. W zamian oferowano informacje wywiadowcze na temat Rosji. Jednak ta oferta współpracy została odrzucona. 10 października szef sztabu generalnego polecił płk. Kanikowi nie wdawać się w dalsze rozmowy. Austriacy nie okazali więc zaufania bojowcom, co było zrozumiałe w świetle dogasającej co prawda rewolucji w Królestwie i w samej Rosji.

Oba fakty wpisywały się w przemyślaną strategię Piłsudskiego. Powstania polskie w XIX wieku, wywoływane spontanicznie, nieposiadające zewnętrznego wsparcia i nieobliczone na konflikt pomiędzy zaborcami, skazane były na porażkę. Tym razem Piłsudski postawił więc na najsłabszego i najbardziej liberalnego zaborcę, w istocie państwo związkowe, w którym Polacy byli ministrami i premierami i które znajdowało się w konflikcie z największym zaborcą. Nie było tajemnicą, o czym pisał Marian Kukiel, że Franciszek Józef planował połączenie Galicji z Królestwem na wypadek wojny z Rosją. Dlatego też uczynił Michała Bobrzyńskiego namiestnikiem Galicji, przygotowując tym samym kraj do nowej sytuacji, a Bobrzyńskiego do funkcji premiera.

Piłsudski wykorzystał więc austriacką kalkulację do swoich planów. Gdy rewolucja się wypaliła, rozmowy zostały na nowo podjęte, przy czym ciężar ich prowadzenia wziął na siebie głównie Walery Sławek. ZWC i Strzelec otrzymały możliwość wykorzystania strzelnic oraz półoficjalnej obecności w życiu społecznym, a Austriacy łudzili się powstaniem antyrosyjskim na wypadek wojny. Był to niepisany kontrakt o charakterze partnerskim i politycznym. Pomoc dla irredenty miała charakter wsparcia politycznego i materialnego, bez elementów finansowych. Rygorystycznie dbał o to sam Piłsudski.

[ramka][b]Janusz Cisek - [/b][link=http://www.januszcisek.pl]www.januszcisek.pl[/link]

[mail=jcisek@muzeumwp.pl]jcisek@muzeumwp.pl[/mail]

dyrektor Muzeum Wojska Polskiego. W latach 90. dyrektor Instytutu Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku. Autor m.in. „Kalendarium życia Józefa Piłsudskiego (wspólnie z Wacławem Jędrzejewiczem) oraz albumu „Józef Piłsudski”[/ramka]

Doświadczenia rewolucji oraz rewolta w szeregach PPS przywiodły go do przekonania, że najważniejszym celem jest budowa zrębów własnej siły zbrojnej. Program ten zakładał, że jej zadaniem będzie wywołanie powstania w Królestwie, a jego przygotowanie zajęło mu kilka kolejnych lat.

Kolejnym wymogiem sytuacji stało się uzupełnienie zespołu współpracowników o nowych ludzi, wyjście poza kręgi socjalistyczne, wykorzystanie środowisk, które mogły prowadzić w Galicji legalną działalność i sprzyjały programowi irredenty (niepodległości i zjednoczenia ziem polskich). Poszukiwał ich nie tylko w Krakowie i Lwowie, ale także w Zakopanem, gdzie często przebywał ze względu na stan zdrowia.

Pozostało 97% artykułu
Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem