Górską drogą ku Przełęczy Tatarskiej we wschodnich Karpatach ciągnie kolumna wojskowych ciężarówek, na której czele wspina się z mozołem w stronę węgierskiej granicy kilka pokiereszowanych niemieckimi kulami tankietek. Także na twarzach żołnierzy i ubranych w czarne skórzane kurtki oficerów znać trudy niedawnych walk. Przez niemal trzy tygodnie pancerno-motorowa 10. Brygada Kawalerii – od pierwszego starcia z niemieckimi czołgami na wzgórzu Wysoka pod Jordanowem po ostatnie walki o Lwów – była w nieustannym ogniu. Auto dowódcy, wielki zdobyczny Adler, zatrzymuje się na przełęczy przy węgierskim posterunku. Dla pułkownika Maczka i jego ułanów i strzelców konnych zaczyna się wojenna tułaczka.
Pierwszego dnia wojny sztab Armii „Kraków” alarmują meldunki, że doliną Orawy ciągną ze Słowacji na Nowy Targ i Chabówkę niemieckie dywizje pancerne i zmotoryzowane. Brygadzie pułkownika Maczka przez pięć dni udaje się zatrzymać w wąwozach górskich na południe od linii Myślenice – Dobczyce, natarcie XXII Korpusu Pancernego gen. Kleista – 2. Dywizji Pancernej i 4. Dywizji Lekkiej. Później „Schwarze Brigade”, jak nazwali ją z respektem Niemcy, broni Dunajca, Wisłoki, Sanu. Walczy, osłaniając odwrót piechoty pod Nowym Wiśniczem, Rzeszowem, Łańcutem. Wezwana na odsiecz Lwowa atakuje i zmusza do przejścia do obrony bawarską 1. Dywizję Górską. Kiedy 19 września przekracza granicę węgierską, liczy już tylko 1500 ułanów i strzelców konnych, mniej niż połowę stanu – ale wciąż nie jest pobita.
Pierwsze pytanie, jakie zadaje sobie w kwaterze po węgierskiej stronie granicy pułkownik Maczek, to – jak dalej walczyć. Jedno jest pewne, nie na piechotę. Jest przekonany, że o losach wojny rozstrzygną wojska pancerne i zmotoryzowane. Intuicja i wiedza go nie zawodzą, choć przecież wcale nie szykował się w młodości do żołnierskiego fachu. Urodzony w 1892 r. w Szczercu pod Lwowem w rodzinie, po jednym z dziadków, o chorwackich korzeniach, studiował na Uniwersytecie Lwowskim polonistykę i filozofię ścisłą. Jedną ze swych prac seminaryjnych poświęcił problemowi „Wyrazu uczuć w literaturze”. Ten „jeden z najtęższych dowódców polskich II wojny światowej”, „żołnierz świetny i szczęśliwy” nigdy, zdaniem gen. Mariana Kukiela, nie przestał być humanistą.
Zmobilizowany przez Austriaków, trafia w Alpy, do Południowego Tyrolu. Walczy w Pułku Strzelców Górskich „Kaiser Jaeger”. Koniec wojny zastaje go na linii bojowej na wysokości ponad 3000 m n. p. m. Na nartach zjeżdża do Trydentu, a już cztery dni później otrzymuje w polskim dowództwie w Krośnie dowództwo kompanii, która wspomóc ma obrońców Lwowa. Wiosną 1919 r. organizuje swą pierwszą „jednostkę szybką” – kompanię poruszającą się na mocnych wozach konnych dawnego austriackiego taboru. „Lotna” odgrywa decydującą rolę m.in. w zdobyciu Drohobycza. Podczas wojny bolszewickiej Maczek dowodzi „batalionem szturmowym” – również na podwodach. Kolejną jego „jednostką szybką” jest już jedyna polska brygada pancerno-motorowa.
Pod koniec października 1939 r. pułkownik Maczek przedostaje się do Francji – sztuka ta udaje się także znacznej części jego żołnierzy i oficerów – z planem utworzenia polskiej dywizji pancernej. Ale Francuzi nie są tym zainteresowani. W czerwcu 1940 r. na front w Szampanii wyrusza tylko niepełna brygada – 10. Brygada Kawalerii Pancernej – która wyróżnia się na tle ogólnego pogromu m.in. w bitwach o Champaubert i Montbard nad Kanałem Burgundzkim.