Zarzut uległości, niemalże zdrady na rzecz Niemców wysuwał ideolog endecji Jędrzej Giertych (patrz „Czarna legenda” na str. 13). W świetle źródłowych przekazów, które przywołuje – i w tym, i w poprzednich zeszytach naszego cyklu – Janusz Cisek, pogląd Giertycha jest błędny i szalenie krzywdzący Naczelnika. Mamy tu zapewne do czynienia z ignorancją albo z wyjątkowo silnym natężeniem złej woli. Nie pierwszy to taki przypadek i nie ostatni...
Zimą lat 1918/1919, kiedy wybuchło powstanie wielkopolskie, Piłsudski udowodnił, że przyszłość ziem zaboru pruskiego leży mu na sercu. Armia Wielkopolska połączyła się z Wojskiem Polskim, zanim jeszcze zapadły korzystne dla najstarszej polskiej dzielnicy postanowienia w Wersalu.
Następnie wspierał powstania śląskie (czyli górnośląskie), a zwłaszcza ostatnie, w 1921 roku, kiedy uporał się z zagrożeniem bolszewickim. Jan Długosz kończył swe „Kroniki” marzeniem o powrocie do ojczyzny Śląska, czyli historycznej ziemi Piastów, dziś nazywanej Dolnym Śląskiem. 90 lat temu nikt o tym nie mógł nawet myśleć, i nie myślał.
Endecy zarzucali wreszcie Piłsudskiemu, że chce oddać Kresy Litwinom, Ukraińcom i Białorusinom. Cisek wyjaśnia dziś dokładnie federacyjną ideę Naczelnika, który – w przeciwieństwie do endecji – nie chciał wynaradawiać i uciskać ościennych narodów ani dokonywać zaboru ich ziem, ale stworzyć wraz z nimi taki system współdziałania, który zabezpieczyłby wszystkich przed imperializmem Rosji. Litwini nie chcieli wtedy tego pojąć, Białorusini jeszcze nie dorośli, Ukraińcy zrozumieli po niewczasie. A ci rodacy, którzy powrót państwa polskiego na Kresy widzieli tylko w formie podboju, najbardziej niszczyli koncepcję wielkiego wilnianina.
Była to zaś czysta idea jagiellońska dostosowana do warunków początku XX wieku. A może znacznie też wyprzedzała tamtą epokę? Kiedy w Alejach Ujazdowskich obok flag biało-czerwonych łopoczą dziś również barwy wolnej Litwy i wolnej Ukrainy, Józef Piłsudski jawi się jako wizjoner, który marzenia łączył z najlepiej pojętym realizmem.