Reklama

Samobój brytyjskiego generała

Na boisku piłkarskim – o czym wiemy z licznych relacji – bywa tak, że jeśli zmarnujemy okazję do strzelenia gola, to rychło strzeli nam gola przeciwnik.

Publikacja: 05.06.2009 14:13

Lądowanie spadochroniarzy pod Maleme na Krecie

Lądowanie spadochroniarzy pod Maleme na Krecie

Foto: Archiwum „Mówią Wieki"

Anglicy, pochodzący bądź co bądź z ojczyzny futbolu, chyba zapomnieli o tym na Krecie w roku 1941 i przegrali spotkanie, w którym zwycięstwo mieli już niemal pewne. Na nieszczęście gra nie dotyczyła piłki kopanej, ale krwawego boju o obronę wyspy przed hitlerowskim desantem.

Zdziesiątkowani, poranieni, skrajnie wyczerpani spadochroniarze niemieccy wykrzesali z siebie resztki sił, aby chwycić ostatnią deskę ratunku – zająć lotnisko Maleme, które dawało możliwość otrzymania posiłków i zaopatrzenia. Liczniejsze, doskonale – wydawałoby się – zorientowane w sytuacji oddziały brytyjskie, zamiast zaatakować niedobitki spadochroniarzy, wybić je i utrzymać lądowisko, dostały niezrozumiały do dziś rozkaz wycofania się. Wobec siły woli dowódcy XI Korpusu Lotniczego gen. Kurta Studenta nowozelandzki dowódca wojsk alianckich gen. Bernard Freyberg okazał skrajną indolencję. Można powiedzieć, że głupota szła u niego w zawody z ostrożnością posuniętą do tchórzostwa.

Wielka szkoda. Brytyjczycy stracili na parę lat wyspę, dzięki której mogliby bombardować rumuńskie pola naftowe i w pełni dominować w tym rejonie Morza Śródziemnego.

Niemcy natomiast zyskali swego rodzaju lotniskowiec i możliwość atakowania Malty oraz Cypru. I – co być może jeszcze ważniejsze – utrzymali mit armii niezwyciężonej, której nikt i nic się nie oprze, czy będzie ona atakować na lądzie, z wody czy z powietrza.

Z takim nastawieniem hitlerowska machina wojenna ruszy niebawem na Rosję i na Egipt.

Reklama
Reklama

Dziecinna łatwość, z jaką ich kilkanaście dywizji pokonało wcześniej armie Jugosławii i Grecji z korpusem brytyjskim włącznie, każe jeszcze raz (po upadku krajów Beneluksu i Francji) z większym szacunkiem spojrzeć na obronę Polski w 1939 roku. Natomiast męstwo i znakomite wyszkolenie (co, niestety, trzeba przyznać) niemieckich spadochroniarzy przywołuje pamięć o skoczkach polskich, którzy w lutym tego właśnie 1941 roku rozpoczęli swój szlak bojowy. 27 grudnia (patrz str. 15) czterech żołnierzy Grenzschutzu życiem przypłaci próbę zatrzymania naszych cichociemnych...

Maciej Rosalak, redaktor „Batalii największej z wojen”, dziennikarz „Rzeczpospolitej”, e-mail: [mail=m.rosalak@rp.pl]m.rosalak@rp.pl[/mail]

Historia
Artefakty z Auschwitz znów na aukcji w Niemczech. Polski rząd tym razem nie reaguje
Historia
Julia Boyd: Po wojnie nikt nie zapytał Niemców: „Co wyście sobie myśleli?”
Historia
W Kijowie upamiętniono Jerzego Giedroycia
Historia
Pamiątki Pierwszego Narodu wracają do Kanady. Papież Leon XIV zakończył podróż Franciszka
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Historia
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte dla zwiedzających. Po 20 latach budowy
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama